Oriven a alkohol

Spożywanie alkoholu podczas terapii lekiem Oriven jest niewskazane, ponieważ może prowadzić do nasilenia działań niepożądanych oraz zmniejszenia skuteczności leczenia.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/oriven/czy-oriven-uspokaja/

Mam takie pytanie trochę głupie, ale jednak dla mnie ważne. Od dwóch miesięcy biorę Oriven – wcześniej było ciężko, teraz już się trochę lepiej czuję, ale przede mną wesele kuzynki i zastanawiam się, czy można pić alkohol podczas brania tego leku? Nie mówię tu o jakimś upiciu się do nieprzytomności, ale o symbolicznej lampce wina do obiadu czy kieliszku wódki przy toaście. Czy to jest bezpieczne? Czy ktoś z Was próbował? Dzięki z góry za odpowiedzi.

Brałam Oriven i miałam dokładnie ten sam dylemat, tylko że w moim przypadku to była komunia córki – wiadomo, rodzina, ciasta, stoły, a potem ktoś wyciąga kieliszki i zaczyna się „a za zdrowie młodej!”. I człowiek nie wie, co robić. U mnie lekarz powiedział wprost: najlepiej nie pić w ogóle, bo Oriven to nie witamina C tylko poważny lek, co działa na głowę i na układ nerwowy.

Ale przyznam się – wypiłam jeden kieliszek nalewki i nic mi się nie stało, nie zemdlałam, nie wylądowałam na SOR-ze, ale… no powiem Ci szczerze – potem miałam takie dziwne uczucie w głowie, jakby mi coś ciążyło z tyłu, trudniej mi się myślało, byłam otępiała. Taka jakby mgła. I po prostu żałowałam, bo wcześniej czułam się super, a potem jakby krok w tył. Od tamtej pory nie ryzykowałam.

Więc jak chcesz mojej rady: jak możesz – odpuść. Jedna lampka nie jest warta tego dziwnego uczucia, które może przyjść później. Albo weź bezalkoholowe – teraz mają takie, że smak identyczny jak wino. Lepiej mieć głowę spokojną niż potem się zastanawiać „czy coś mi się stanie?”. Trzymam kciuki, żeby wesele było super – i bez kaca!

Ależ to nie jest głupie pytanie! Ja się o to pytałam chyba 5 razy – lekarza, farmaceutki, nawet sąsiadki co „zna się” na lekach :joy: I każda odpowiedź była inna, więc Ci powiem jak to wyglądało u mnie.

Brałam Oriven przez prawie rok – i raz mi się zdarzyło wypić alkohol. Była rocznica ślubu – mąż zrobił kolację, winko, świeczki… no i głupio mi było odmówić. Wypiłam może 2 kieliszki czerwonego wina. I wiesz co? Wieczór był ok, ale w nocy… tragedia. Spałam niespokojnie, obudziłam się z kołataniem serca, poty, a rano miałam atak lęku jakiego nie miałam od miesięcy.

Wtedy sobie powiedziałam – nigdy więcej. Bo nie dość, że alkohol i tak nie rozwiązuje problemów, to jeszcze miesza się z tym, co ma Cię stabilizować. Mój psychiatra powiedział mi kiedyś mądre zdanie: albo leczysz się porządnie, albo udajesz, że się leczysz i dokładasz sobie problemów.

Oczywiście, każdy organizm reaguje inaczej. Moja koleżanka brała ten sam lek i piła piwo do obiadu co weekend – i nic jej nie było. Ale ja mam takie doświadczenie i nie polecam łączyć. Lepiej przetrwać tę jedną okazję na trzeźwo niż wrócić do stanu, z którego ledwo się wyszło. A na weselu też można się dobrze bawić na coli i oranżadzie! Serio :grinning_face_with_smiling_eyes: