Złe samopoczucie po Oriven

W przypadku złego samopoczucia po rozpoczęciu stosowania Oriven, najważniejsze jest, aby nie przerywać leczenia na własną rękę, tylko jak najszybciej skontaktować się z lekarzem – objawy mogą być przejściowe lub wymagać dostosowania dawki.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/oriven/zle-samopoczucie-po-oriven-co-zrobic/

Biorę Oriven od tygodnia, dawka 75 mg, i szczerze mówiąc – czuję się fatalnie. Mdłości, zawroty głowy, nie mogę spać, mam wrażenie jakbym była odłączona od świata. Lekarz mówił, że na początku może być gorzej, ale nie sądziłam, że aż tak. Czy ktoś z Was też tak miał? Czy to przejdzie? Bo już się zastanawiam, czy to w ogóle ma sens… Co robić?

Oj, jakbym czytała swoje myśli sprzed dwóch miesięcy! Też zaczynałam od Orivenu – 75 mg – i po tygodniu byłam przekonana, że to mnie dobije zamiast wyleczyć. Mdłości takie, że nie mogłam zjeść nic oprócz sucharków i herbaty, kręciło mi się w głowie, a do tego miałam takie uczucie, jakbym patrzyła na świat zza szyby – wszystko było takie odrealnione.

Wiesz co mi pomogło? Czas i cierpliwość. Po jakichś dwóch tygodniach zaczęło się normować, a po miesiącu dopiero poczułam, że wracam do siebie. Pomogło mi też to, że codziennie wychodziłam chociaż na chwilę na świeże powietrze – wiem, że brzmi jak banał, ale serio, ruch i słońce robią różnicę. No i dużo spałam – jak tylko mogłam. Organizm musi mieć siłę, żeby się przestawić.

Najważniejsze: nie odstawiaj sama, nie panikuj, daj sobie czas. Mój lekarz też mówił, że Oriven to jeden z tych leków, co potrafią trochę „rozhuśtać” psychikę na początku, ale potem bardzo stabilizują. U mnie tak właśnie było. Teraz biorę już 4 miesiące i naprawdę czuję się dobrze – pierwszy raz od lat.

Ja miałam bardzo podobnie. Oriven zaczęłam brać po kilku miesiącach koszmarnej bezsenności i napadów lękowych. Na początku myślałam, że to będzie wybawienie, ale… przez pierwsze dni czułam się tragicznie. Tak jak piszesz – roztrzęsiona, jakbym była we mgle, drżały mi ręce, miałam nudności i mega lęk, że coś jest nie tak. I oczywiście internet dobił mnie jeszcze bardziej – wszędzie tylko „odstaw”, „koszmar”, „tragedia”.

Ale postanowiłam zaufać lekarce i wytrzymałam dwa tygodnie, chociaż łatwe to nie było. Kupiłam sobie melisę, łagodne tabletki na sen bez recepty, codziennie robiłam notatki z tego, co czuję – żeby mieć poczucie, że mam nad tym kontrolę. No i mówiłam mężowi wszystko, bo bałam się, że zwariuję sama z tym wszystkim w głowie.

I przeszło. Organizm się przyzwyczaił. Teraz biorę już 3 miesiące i powiem Ci – jestem nową osobą. Mam więcej cierpliwości do dzieci, nie płaczę bez powodu, nie panikuję jak dawniej. Wiem, że ten początek może zniechęcić, ale warto dać sobie czas. Oczywiście, jak coś Cię naprawdę niepokoi – dzwoń do lekarza, nie siedź z tym sama.

Nie słuchaj paniki w necie – słuchaj siebie i swojego ciała. I oddychaj. Serio. Pomaga. :heart: