W pierwszych dniach Nexpram może wywoływać nasilenie objawów lękowych, nudności, bóle głowy, bezsenność lub senność oraz niepokój, ale to zwykle przejściowe i mija po około 7–14 dniach. To typowa reakcja organizmu na początek działania SSRI.
Lekarz przepisał mi Nexpram (escitalopram) na stany lękowe i trochę depresji. Zaczęłam brać od wczoraj i jestem trochę przerażona, bo słyszałam, że na początku może być gorzej. Jak to było u Was? Jak wyglądały pierwsze dni, na co się przygotować? Z góry dziękuję za każdą odpowiedź.
Zaczęłam brać Nexpram jakieś 3 miesiące temu. Pierwsze dni… no nie będę ściemniać – było ciężko. Pierwsze 4–5 dni to był koszmar. Miałam uczucie, jakby mnie coś rozsadzało od środka, wszystko mnie drażniło. Rano budziłam się z gulą w gardle, ręce się trzęsły, a serce waliło jak oszalałe. I co najgorsze – lęk był jeszcze silniejszy niż przed lekami. Myślałam, że chyba zwariuję.
Ale! Po około tygodniu zaczęło się powoli uspokajać. Lęk był dalej, ale nie taki paniczny, raczej taki „w tle”. Miałam też sporo nudności i brak apetytu – przez tydzień prawie nic nie jadłam. Mąż już chciał dzwonić do lekarza, bo mówił, że tak nie można… ale ja się uparłam, że dam radę, bo wszyscy piszą, że to przejściowe.
Teraz? Po tych trzech miesiącach? Niebo a ziemia. Dalej mam gorsze dni, ale czuję, że wracam do życia. Wychodzę z domu bez ataku paniki, jeżdżę autobusem, byłam nawet na kawie z koleżanką – a jeszcze pół roku temu nie byłam w stanie wyjść z łóżka.
Trzymam za Ciebie kciuki. To nie są łatwe dni, ale trzeba przez nie przejść. Daj sobie czas i nie oceniaj działania leku po pierwszych dniach – wtedy wszystko jest jeszcze rozchwiane.
Wiem dokładnie, przez co przechodzisz, bo ja sama miałam milion pytań jak zaczynałam brać Nexpram. Bałam się strasznie – i leków, i skutków, i tego czy w ogóle coś mi pomoże. Pierwszy dzień był ok, bo jeszcze nie czułam nic. Ale drugiego i trzeciego dnia… miałam wrażenie, że wszystko jest we mgle. Bolała mnie głowa, nie mogłam się skupić, serce przyspieszone, a w nocy budziłam się co chwilę z wrażeniem, że się duszę. Do tego miałam takie dziwne mrowienia w nogach, jakby mi coś tam chodziło pod skórą. No i… ten lęk. Jakby wrócił ze zdwojoną siłą.
Ale powiem Ci jedno: to wszystko minęło. Nie od razu. U mnie trwało to z dwa tygodnie. Ale stopniowo – serio – zaczęło być lepiej. Nie tak spektakularnie nagle, ale dzień po dniu coś się zmieniało. W którymś momencie zorientowałam się, że nie płaczę codziennie rano, że potrafię wyjść na spacer bez uczucia, że zemdleję.
Najważniejsze, co mogę Ci powiedzieć – nie panikuj i nie przerywaj na początku, nawet jak jest ciężko. Znam kilka osób, które odstawiły po 2–3 dniach, bo się wystraszyły, i potem żałowały. Ja też miałam myśli, żeby rzucić to wszystko, ale wytrzymałam – i to była dobra decyzja.
Trzymaj się i daj znać za parę dni, jak się czujesz. Wiem, że każdemu działa trochę inaczej, ale jesteś w tym naprawdę nie sama.