Opinie Nexpram

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem leku Nexpram w leczeniu depresji lub zaburzeń lękowych? Czy zauważyliście poprawę nastroju, zmniejszenie napięcia nerwowego, ustąpienie ataków paniki albo inne korzyści wynikające z terapii? Jakie skutki uboczne pojawiły się u Was podczas leczenia – np. senność, bóle głowy, nudności, suchość w ustach, zmniejszone libido albo problemy ze snem? Wasze opinie mogą być bardzo cenne dla osób, które dopiero rozważają rozpoczęcie terapii Nexpramem albo zmagają się z podobnymi problemami.

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Zaczęłam mieć depresję po traumatycznej śmierci mojego jedynego rodzeństwa. Z natury nie jestem zwolenniczką łykania tabletek na wszystko, zwłaszcza na coś tak złożonego jak depresja – dla mnie to raczej objaw głębszego problemu, a nie coś, co można “wyłączyć” tabletką. Ale byłam w takim stanie, że zawaliłam wszystko: życie, pracę, codzienność. Nie ogarniałam niczego i potrzebowałam czegoś, co mnie postawi na nogi, więc lekarz przepisał mi Nexpram 10 mg i kazał brać wieczorem.

Pierwsza noc była koszmarem. Wzięłam tabletkę, położyłam się spać i dosłownie po godzinie obudziłam się z potwornymi wymiotami. Myślałam, że to minie, ale potem przyszły fale ataków paniki – jedna za drugą, przez jakieś 5-6 godzin. Myślałam, że umrę.

Drugiej nocy spróbowałam znowu, wmawiając sobie, że pewnie mój organizm się po prostu przestawiał na nowy lek, że to tylko chwilowe i jutro będzie lepiej. Nie było. Znowu to samo – wymioty, panika, pot, drżenie. I tak codziennie przez dwa tygodnie. Nie spałam, serce waliło mi jak oszalałe, chodziłam jak zombie.

W końcu rzuciłam Nexpram z dnia na dzień, bo po prostu nie miałam już siły walczyć z tym lękiem. I teraz uwaga: nie polecam tego robić na własną rękę, bo można sobie narobić jeszcze większego bałaganu. Ja po prostu uprzedziłam bliskich, żeby mieli na mnie oko przez te kilka dni po odstawieniu – na wypadek, gdyby coś się działo.

Co ciekawe – działanie antydepresyjne faktycznie czułam. Ten taki ciężki „czarny obłok”, który ciążył mi od miesięcy, naprawdę się rozwiał. Było lżej, myśli jaśniejsze. Ale te ataki paniki były nie do zniesienia. Nie mogłam funkcjonować, więc postanowiłam, że zawalczę z depresją sama, bez leków. Zajęło mi to o wiele więcej czasu, niż bym chciała, ale dziś mogę powiedzieć, że wyszłam na prostą. I nigdy już nie wróciłam do żadnego leku.

Kiedy zaczęłam brać Nexpram (na lęki), czułam się fatalnie – miałam straszne mdłości i zawroty głowy. Brałam go rano i przez kilka dni chodziłam jak otumaniona. W końcu zmieniłam porę przyjmowania na wieczór i po około tygodniu, może dwóch, objawy uboczne zaczęły ustępować. Dlatego jeśli ktoś dopiero zaczyna i ma podobnie – naprawdę warto dać temu lekowi trochę czasu, przynajmniej te dwa tygodnie.

Na początku miałam 10 mg i już wtedy zauważyłam różnicę. Nie byłam już tak spięta, mogłam się skoncentrować, przestałam się aż tak przejmować wszystkim. Lepiej funkcjonowałam, po prostu. Niestety po kilku tygodniach wszystko jakby się „zresetowało” i znów zaczęło być pod górkę. Poszłam do lekarza i on zwiększył mi dawkę do 20 mg.

I muszę szczerze przyznać: to był strzał w dziesiątkę. Biorę Nexpram już prawie półtora roku i dla mnie to jest cudowny lek. Serio. Radzę sobie z sytuacjami, które wcześniej mnie totalnie przerastały. Nawet jak mam te „kobiece” spadki nastroju raz w miesiącu, to przechodzę je o niebo łagodniej.

Wiem, że każdy reaguje inaczej – to, co działa u mnie, może nie działać u innych. Ale jeśli lekarz zaproponuje Ci Nexpram, to naprawdę daj mu szansę. Jak przy większości leków – początki mogą być trudne, możesz mieć zawroty głowy, nudności, bezsenność czy inne skutki uboczne, ale bardzo często to mija po tygodniu, dwóch.

Biorę Nexpram od około trzech miesięcy. Miałam bardzo trudny okres w życiu – stres, który doprowadził mnie do głębokiej depresji. Kiedy zaczęłam przyjmować lek w pełnej dawce, czyli 10 mg, to szczerze mówiąc – przez pierwsze dni praktycznie nie wychodziłam z łazienki. Wzdęcia, gazy, ciągłe uczucie przelewania – czułam się fatalnie fizycznie, mimo że psychicznie powoli coś zaczynało się poprawiać. Poszłam do lekarza i ustaliliśmy, że spróbuję połowy dawki. Po prostu przecinałam tabletkę na pół i brałam 5 mg dziennie. I to była świetna decyzja – wszystkie problemy z żołądkiem zniknęły niemal od razu.

Od tamtej pory naprawdę odżyłam. Mam więcej energii, potrafię się skupić, wróciła motywacja, a co ciekawe – schudłam około 7 kg, co było dla mnie ogromnym bonusem, bo wcześniej stres zajadałam jak szalona. Nexpram pomógł mi nie tylko z depresją, ale też z lękiem. Znów czuję, że kontroluję swoje życie. Poleciłam ten lek koleżance, która też była na skraju, i ona po kilku dniach też powiedziała, że zaczęła czuć różnicę – dokładnie tak jak u mnie. Dla porównania – kiedyś byłam na Zoloftcie i tam efekty pojawiły się dopiero po kilku miesiącach… a i tak nie było tego „wow”, które dał mi Nexpram po paru dniach.

I jeszcze coś: przestałam pić. Serio. Wcześniej alkohol był dla mnie „ucieczką”, wieczorem zawsze musiało być wino. Teraz? Może lampka raz na jakiś czas. Nie czuję już tej potrzeby, nie ciągnie mnie. Dla mnie Nexpram to ogromna pomoc. Wiem, że każdy organizm reaguje inaczej, ale jeśli ktoś się waha, to według mnie warto spróbować – i niekoniecznie od razu od pełnej dawki.

Biorę Nexpram – wcześniej wersję oryginalną, potem generyczną – już od kilku lat. Przez cały ten czas utrzymuje moją depresję w ryzach. Nie mam tych silnych dołów, które wcześniej mnie paraliżowały. Czuję się dużo bardziej stabilna emocjonalnie – mniej we mnie złości i agresji, które kiedyś pojawiały się zupełnie bez kontroli. Dawkę 10 mg przyjmuję codziennie i u mnie sprawdza się idealnie. Oczywiście każdy reaguje inaczej, ale dla mnie to była duża zmiana na plus. Mam więcej radości z życia, więcej luzu. Nawet w najgorszym roku mojego życia – kiedy straciłam oboje rodziców – ten lek pomógł mi przejść przez to wszystko bez całkowitego załamania. Dzięki niemu nie zsunęłam się z powrotem w czarną dziurę, tylko jakoś się trzymałam.

Minusem jest spadek libido. To chyba jedyny konkretny efekt uboczny, który naprawdę zauważam i który czasem mnie frustruje. Ale szczerze? Gdybym miała wybierać między brakiem energii do życia a mniejszą ochotą na seks – wybieram życie. Nexpram naprawdę pomógł mi zachować równowagę – emocjonalną i psychiczną. Nie jestem ani otępiała, ani wiecznie rozbita. Po prostu bardziej sobą.

Ten lek naprawdę warto brać wyłącznie na noc – u mnie to robi ogromną różnicę. Biorę Nexpram już od 6 lat i mam pewność, że to była jedna z lepszych decyzji, jakie podjęłam dla swojego zdrowia psychicznego.

Lekarka, która mnie prowadzi, stwierdziła, że mam niedobór serotoniny i zaproponowała mi, żebym na początek brała tylko pół tabletki, bo może powodować nudności. I to był bardzo dobry pomysł – żadnych sensacji żołądkowych, wszystko przeszło gładko. Nie mam żadnych problemów z libido, co wiele osób zgłasza przy tym leku – i szczerze wierzę, że to dlatego, że biorę go wieczorem, tuż przed snem. Kiedyś próbowałam pełnej dawki 10 mg i wtedy byłam zmęczona praktycznie przez cały dzień. Dlatego wróciłam do połowy tabletki i to jest dla mnie idealna opcja – depresja pod kontrolą, a ja nie jestem śpiąca ani otępiała. Jedyne, co zauważyłam, to że mam trochę mniej motywacji do działania niż kiedyś. Nie wiem, czy to przez lek, czy po prostu kwestia wieku, ale nie jestem już tak zorganizowana jak dawniej. Mimo to, nie płaczę z byle powodu, nie duszę się w swoim własnym smutku. Jestem spokojniejsza, pogodniejsza, bardziej wyrozumiała dla siebie i innych. Dla mnie Nexpram to świetny lek. Nie sprawił, że zniknęły wszystkie problemy, ale sprawił, że lepiej sobie z nimi radzę i mogę normalnie funkcjonować.

Ten lek SSRI działa u mnie lepiej niż wszystkie inne, które wcześniej próbowałam. Nexpram naprawdę pomaga mi w utrzymaniu depresji i zaburzeń lękowych pod kontrolą. Czuję różnicę – nie wpadam już w te głębokie doły bez powodu, nie noszę w sobie tego nieustannego napięcia.

Są jednak dwa skutki uboczne, które trochę mi przeszkadzają: przybieranie na wadze i trudności z osiągnięciem orgazmu. Nie jest to łatwe do zaakceptowania, zwłaszcza na dłuższą metę, ale szczerze? Zalety zdecydowanie przeważają nad tymi minusami. Po prostu lepiej mi się żyje.

Mam tylko jedno życzenie – żeby istniała tabletka 15 mg. Bo 10 mg to dla mnie za mało – wtedy wracają mi objawy depresji, czuję się rozbita, rozkojarzona. Z kolei 20 mg za bardzo mnie spowalnia i otępia – czuję się jakbym chodziła w watolinie.

Dlatego sobie radzę w domowy sposób: dzielę tabletkę 20 mg na trzy części – pół i ćwiartkę – i biorę razem 15 mg dziennie. Dla mnie to złoty środek, działa najlepiej i czuję się stabilnie. Nie wiem, czy ktoś inny też tak robi, ale u mnie sprawdza się znakomicie.

Pierwszy tydzień z Nexpramem był najgorszy – nudności, zawroty głowy, rozbicie. Miałam wrażenie, że organizm buntuje się na każdej możliwej płaszczyźnie. Ale mimo tych skutków ubocznych, efekty pojawiły się błyskawicznie. Już po kilku dniach zauważyłam, że coś się zmienia, że robi się lżej.

Biorę ten lek od kilku lat, w różnych dawkach – od 10 mg aż do 40 mg. Teraz jestem na 20 mg dziennie i przy tej dawce czuję się najlepiej. Stabilnie, spokojnie, funkcjonalnie. Tak, przytyłam trochę przez ten czas, ale coś za coś – lepiej z paroma kilogramami więcej niż z psychicznym dołem, który odbierał mi sens wszystkiego.

Dwa razy próbowałam odstawić Nexpram – na miesiąc, może półtora. I za każdym razem wracałam do niego, bo życie bez leku znów stawało się zbyt ciężkie, wszystko przytłaczało. Próbowałam też Prozacu, na początku terapii lekarz uznał, że może będzie lepszy, ale bardzo szybko poczułam, że to kompletnie nie dla mnie. Wróciłam na Nexpram, tym razem z większą dawką – i od tamtej pory naprawdę czuję, że życie znów jest moje.

Jeśli ktoś mówi, że Nexpram zmienił mu osobowość – ok, może tak być. Ale może to nie ten lek. Może potrzeba innego. Ja miałam tak z Prozakiem – czułam się jak ktoś zupełnie inny, obcy. Dlatego uważam, że warto próbować różnych leków, aż znajdzie się ten, przy którym można się zatrzymać i pomyśleć: „tak, życie z tym lekiem naprawdę jest lepsze.”

Miałam nawracające epizody ogromnego napięcia nerwowego, lęku i zawrotów głowy – aż do momentów, w których prawie mdlałam. Nocami nie mogłam spać, kręciłam się z boku na bok, myśląc, że to przez stres albo za dużo kawy. Aż w końcu przyszedł pierwszy atak paniki – taki prawdziwy, nie do pomylenia z niczym innym. Myślałam, że tracę rozum.

Lekarz przepisał mi wtedy Nexpram 20 mg dziennie i doraźnie Klonazepam, który miał pomóc łagodzić lęk w razie ataku. Klonazepam okazał się też bardzo pomocny przy samym wejściu na Nexpram – złagodził skutki uboczne i dał mi chwilę oddechu, zanim lek zaczął działać na dobre.

Po kilku tygodniach odstawiłam Klonazepam, bo Nexpram już działał pełną parą. Z czasem lekarz zwiększył dawkę do 30 mg dziennie i na tej dawce jestem już prawie dwa lata. Od tamtej pory nie miałam ani jednego ataku paniki. Nie czuję już tego ciągłego napięcia, nie boję się codzienności. Czuję się normalnie. Po prostu znów jestem sobą.

Klonazepam biorę już tylko bardzo okazjonalnie, np. przed lotem samolotem czy inną sytuacją, która z góry wiem, że mnie zestresuje. To są dosłownie 2-3 razy w roku. Na co dzień wystarcza mi Nexpram. Śpię spokojnie, nie analizuję wszystkiego w kółko, przestałam się pocić z nerwów, mogę normalnie żyć.

Biorę go wieczorem, bo działa lekko usypiająco – i to mi akurat pasuje. Wiem, że ten lek nie jest dla każdego, że niektórzy mogą źle go znosić – ale jeśli nie zadziała, nie warto się poddawać. Są inne opcje – Effexor, Wellbutrin, cokolwiek innego – byle próbować.

Nie musisz żyć z lękiem czy paniką. To nie jest „wina charakteru”, to chemia w mózgu, którą da się wyregulować. Trzeba tylko trafić na ten właściwy lek. Dla mnie tym lekiem był Nexpram. I nawet jeśli miałabym brać go do końca życia – warto, bo w końcu czuję się normalnie i jestem znowu szczęśliwa. Życzę Ci, żebyś też to poczuła.