Pierwsze dni Venlectine

Pierwsze dni stosowania Venlectine (wenlafaksyny) mogą wiązać się z występowaniem działań niepożądanych, takich jak nudności, zawroty głowy, bezsenność czy suchość w ustach. Objawy te zazwyczaj ustępują w ciągu kilku dni do dwóch tygodni.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/venlectine/pierwsze-dni-venlectine-jak-wygladaja/

Zaczęłam brać Venlectine 37,5 mg od wczoraj, lekarz powiedział, że mam brać przez tydzień, a potem przejść na 75 mg. Mam depresję z lękami, wszystko mnie stresuje, ciężko mi wyjść z domu. No i powiem wam, że po pierwszej tabletce już coś poczułam – taka dziwna pustka, jakby mgła w głowie. Trochę się tego boję. Czy możecie mi napisać, jak u was wyglądały pierwsze dni na tym leku? Czy miałyście skutki uboczne? Czy da się normalnie funkcjonować?

Dostałam Venlectine na nerwicę lękową i depresję, bo już mi się wszystko w życiu zawaliło – śmierć taty, potem rozwód, a na koniec jeszcze problemy w pracy. Pierwszą tabletkę wzięłam wieczorem i nie zasnęłam całą noc. Serio, leżałam w łóżku i patrzyłam w sufit, jakby mózg mi biegał maraton.

Następnego dnia miałam suchość w ustach jakbym piasek jadła, zawroty głowy i totalne odrealnienie. Ale przetrwałam – powiedziałam sobie, że to przejściowe. I rzeczywiście, po tygodniu było lepiej, a po dwóch tygodniach nagle złapałam się na tym, że znowu się śmieję z memów, że w sklepie nie dostaję ataku paniki.

Więc trzymaj się kochana, to minie – tylko nie oczekuj cudu po dwóch dniach, trzeba to przeczekać. I dużo pić wody, bo serio ten lek suszy jak Sahara. Uściski!

Też miałam to 37,5 mg na początek i powiem ci tak – pierwsze 3 dni to był koszmar. Serce mi waliło jak oszalałe, miałam wrażenie że zaraz zemdleję. Jak chodziłam po mieszkaniu, to się musiałam przytrzymywać ściany. Do tego ból żołądka i wymioty – jakbym miała grypę żołądkową.

Ale! Przeszło. Dosłownie z dnia na dzień po tygodniu – jakby organizm się ogarnął. Teraz biorę 150 mg i czuję się dużo bardziej stabilna. Mam mniej lęków, jestem spokojniejsza, nie płaczę co chwilę.

Więc moja rada? Nie panikuj, tylko daj sobie czas. Jak trzeba – weź tydzień wolnego z pracy, odpoczywaj, pij herbatki i wygrzewaj się w łóżku. Organizm się przestawia. A potem – powolutku zaczniesz wracać do siebie.

@Blonsia ja to chyba miałam szczęście, bo u mnie pierwsze dni były znośne. Wzięłam pierwszą tabletkę z duszą na ramieniu, bo też się naczytałam o zawrotach głowy, nudnościach itd. Ale… u mnie przeszło to całkiem łagodnie. Jedynie przez pierwsze dwa dni miałam uczucie, że jestem jakby z waty, lekka dezorientacja, ale zero mdłości, zero kołatania.

To co mnie zaskoczyło – bardzo szybko poprawił mi się sen. Zaczęłam zasypiać po 30 minutach, a nie po 4 godzinach jak wcześniej. I to mnie bardzo podniosło na duchu, bo w końcu rano nie byłam zombie.

Więc nie zawsze jest tak strasznie. Organizm każdej z nas reaguje inaczej. Obserwuj się, ale nie nakręcaj. A jak coś cię niepokoi – lepiej zapytaj lekarza. I pamiętaj – pierwszy tydzień to taki test cierpliwości. Będzie dobrze!

Venlectine to był mój trzeci antydepresant, wcześniej miałam paroksetynę i sertralinę – i dopiero po wenlafaksynie poczułam, że coś się dzieje naprawdę. Ale pierwszy tydzień… nie powiem, był ciężki. Szumy w uszach, brak apetytu, biegunka, drżenie rąk, a do tego uczucie jakbym miała zaraz zejść na zawał. Mąż się śmiał, że wyglądam jak po energetyku i kaca naraz.

Ale mówiłam sobie – „Ela, już nie takie rzeczy przeszłaś, dasz radę”. I miałam rację. Po 10 dniach wszystko się zaczęło normować. Po 3 tygodniach wróciłam do pracy i nawet zaczęłam biegać – po raz pierwszy od lat!

Dlatego – nie bój się tego, co teraz czujesz. To wszystko przejściowe. Jak ciało się przyzwyczai, to zobaczysz różnicę. Tylko nie przerywaj brania nagle, nie zmieniaj dawek sama – trzymaj się zaleceń i oddychaj głęboko.