O rany, to pytanie przeniosło mnie w czasie o kilka miesięcy wstecz. Pamiętam, jak zaczynałam brać Linefor i też miałam wrażenie, że nic się nie dzieje. Siedziałam na forum, przekopywałam się przez dziesiątki tematów i za każdym razem widziałam te same odpowiedzi: “daj mu czas”, “u mnie po tygodniu”, “od razu poczułam, jakby ktoś wyłączył mi ból”. No i siedziałam jak ta durna, czekając na jakiś cud.
Kiedy w końcu zadziałał? Trudno powiedzieć, bo to nie jest tak, że budzisz się pewnego ranka i nagle czujesz się jak nowa osoba. Przynajmniej ja tak nie miałam. To bardziej jak powolne rozjaśnianie obrazu – najpierw nie wiesz, czy to twoja wyobraźnia, potem masz wrażenie, że może jest lepiej, ale nie jesteś pewna, a potem nagle łapiesz się na tym, że od dwóch dni nie myślałaś o bólu. U mnie trwało to mniej więcej tydzień, może półtora, zanim uznałam, że coś rzeczywiście się zmieniło. Ale były też dni, kiedy wydawało mi się, że lek działa, a potem znowu wracało do punktu wyjścia. Strasznie frustrujące.
Najgorsze były pierwsze dni – jakby ktoś wsadził mi do głowy watę. Byłam trochę otępiała, ale nie w przyjemny, relaksujący sposób, tylko w taki, jakby mój mózg próbował przetwarzać wszystko przez grubą warstwę błota. Potem to minęło, ale wkurzało mnie, że nie miałam jasnej odpowiedzi, czy to działa, czy nie. Jeśli masz wątpliwości, to spróbuj się nie skupiać na czekaniu na efekt – ja przez pierwsze dni analizowałam każdą godzinę i to mnie tylko denerwowało. Przyszło samo, powoli, trochę niepostrzeżenie.
Cierpliwości! Wiem, że to najgorsza rada, bo jak coś boli albo cię męczy, to chcesz efektu TERAZ, a nie za tydzień. Ale jeśli po miesiącu nadal nic nie poczujesz, to wtedy bym się zaczęła martwić. Trzy dni to jeszcze malutko. Trzymaj się!