Po jakim czasie zaczyna działać Prefaxine?

Czas, po którym lek zaczyna działać, może znacznie różnić się w zależności od wielu czynników, takich jak rodzaj leku, jego dawka, indywidualne cechy organizmu pacjenta, a także od stanu, na który jest stosowany.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/prefaxine/po-jakim-czasie-zaczyna-dzialac-prefaxine/

Biorę Prefaxine dopiero od tygodnia (37,5 mg), wcześniej brałam inne leki, ale nic specjalnie nie pomagało. Psychiatra kazała się uzbroić w cierpliwość, ale łatwo się mówi, jak się codziennie człowiek budzi z gulą w gardle i strachem o wszystko. Czy możecie napisać, kiedy u Was zaczęło działać? Po ilu dniach/czy tygodniach poczuliście jakąkolwiek ulgę? I czy na początku było gorzej, czy od razu lepiej? Będę wdzięczna za każde słowo, bo siedzę jak na bombie. :disappointed_face:

Prefaxine biorę od 3 lat i pamiętam dokładnie, jak się czułam na początku. Pierwsze dwa tygodnie to była tragedia – serce mi waliło jak młotem, poty, lęki, byłam przekonana, że to nie zadziała. Nawet mąż mówił, że „chyba mi szkodzi”. Ale potem, tak jakoś po 3–4 tygodniach, nagle się obudziłam i poczułam, że nie mam tej gulki w gardle, że mogę wstać i normalnie zrobić śniadanie bez paniki. To było takie stopniowe – nie jak grom z jasnego nieba, ale dzień po dniu coraz lepiej.

Powiem Ci szczerze, ja miałam nadzieję, że to zadziała od razu – a tu klops. Ale warto było czekać. I ważne – nie przerywaj, nawet jak czujesz się gorzej na początku. To bardzo częste i mija. Trzymam kciuki i ściskam mocno, bo wiem, jak to jest walczyć o siebie dzień w dzień.

U mnie pierwsze „coś” poczułam po jakichś dwóch tygodniach, ale to nie było tak, że wow, od razu świat w kolorze. Po prostu zaczęłam trochę lepiej spać, mniej płakałam bez powodu, no i nie panikowałam już rano jak szalona, jakby mnie coś miało zjeść. Wcześniej każda pobudka to był koszmar – ciało drżało, serce waliło, a ja miałam ochotę schować się pod kołdrą i nigdy nie wychodzić.

Dla mnie Prefaxine to nie był cud, ale krok po kroku zaczęłam się odbudowywać. Po miesiącu byłam w stanie iść do sklepu bez ataku paniki. Po dwóch – wróciłam do pracy na pół etatu. I co najważniejsze – zero przytycia, libido trochę siadło, ale życie mi wróciło.

Ja zaczęłam od 75 mg i powiem Ci tak – przez pierwsze 10 dni byłam przekonana, że to najgorszy wybór w moim życiu. Zawroty głowy, biegunka, dziwne sny, płakałam codziennie. Chciałam rzucić wszystko. Ale moja psychiatra mówiła, żeby przetrwać przynajmniej 3 tygodnie – i miała rację.

Po trzecim tygodniu coś jakby się przełączyło. Przestałam myśleć non stop o tym, że życie nie ma sensu. Zaczęłam mieć energię, żeby zrobić pranie i ugotować obiad – dla kogoś to może nic, ale dla mnie to był cud. Po dwóch miesiącach byłam sobą sprzed lat. Nie idealnie, ale tak, że chce się żyć. Więc moja rada – daj sobie czas i nie oczekuj fajerwerków. To przychodzi cicho, ale stabilnie.

Też zadawałam dokładnie to pytanie jakieś 2 lata temu. I wiesz co? Wtedy też dostałam te same odpowiedzi – „daj sobie czas”, „efekty po kilku tygodniach”, bla bla. Ale miałam taką gulę w żołądku, że nie wierzyłam nikomu. Dzieci płakały, ja płakałam, mąż w pracy, ja w panice. Ale trzymałam się schematu, brałam codziennie o tej samej porze, i po 5 tygodniach złapałam oddech.

Dzisiaj biorę Prefaxine 75 mg i funkcjonuję normalnie. Pracuję, wychowuję dwójkę urwisów, potrafię się uśmiechać. Czy czuję się jak nowo narodzona? Nie. Ale czuję się jak JA – tylko taka trochę spokojniejsza i mniej roztrzęsiona. Więc trzymaj się kochana, bo najgorsze już za Tobą. I nie bój się – to nie lenistwo, że coś Ci nie wychodzi, to choroba, a Prefaxine to narzędzie, żeby wstać z kolan.