Sertralina a alkohol

Nie zaleca się spożywania alkoholu podczas przyjmowania sertraliny. Połączenie tych substancji może prowadzić do niebezpiecznych interakcji i poważnych skutków ubocznych.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/sertralina/czy-stosujac-sertraline-mozna-pic-alkohol/

Od trzech tygodni biorę sertralinę (50 mg dziennie), głównie na zaburzenia lękowe i depresję. Czuję się powoli coraz lepiej, chociaż początki były trudne. Mam jednak pytanie do osób, które też to biorą lub brały.
Czy można wypić trochę alkoholu w trakcie brania sertraliny? Chodzi mi np. o jedno piwo czy dwa kieliszki wina w weekend. Nie mówię o żadnym piciu na umór, tylko o jakimś spotkaniu ze znajomymi czy kolacji z partnerem. W ulotce pisze oczywiście, że nie zalecają, ale wiadomo, jak to bywa – życie to nie ulotka :wink:
Jak to było u Was? Jakie macie doświadczenia? Z góry dziękuję za szczere odpowiedzi :folded_hands:

Sama brałam sertralinę przez 2 lata, właśnie na lęki i taki ogólny rozjazd psychiczny po różnych życiowych akcjach. I też na początku miałam dylemat – czy mogę sobie wypić lampkę wina czy nie.

Powiem Ci tak – pierwsze dwa miesiące nie piłam w ogóle, bo naprawdę nie chciałam ryzykować. Czułam się wtedy jak kłębek nerwów, miałam zawroty głowy, lekką senność po leku i ogólnie organizm się przyzwyczajał. Alkohol to ostatnia rzecz, jaką bym wtedy chciała dołożyć do tego miksu. Ale z czasem, jak już mi się organizm ustabilizował, to zdarzało mi się wypić jedno piwo albo kieliszek wina na jakiejś rodzinnej imprezie i nic mi się nie działo – ale podkreślam, to było raz na jakiś czas i w małej ilości.

Najważniejsze to słuchać swojego ciała. Ja np. po większym drinku czułam się bardziej przygnębiona na drugi dzień, taki dziwny smutek mi się włączał, jakby alkohol podbijał depresję. Więc jak już coś pijesz, to z głową i bardzo okazjonalnie. I serio – nie przesadzaj z ilością, bo można się nieprzyjemnie zdziwić.

Dziewczyno, nie będę ściemniać – też miałam taki dylemat. Brałam sertralinę przez rok i przez pierwsze 3 miesiące nie tknęłam alkoholu, bo mi lekarz powiedział wprost: “albo leki, albo wóda”. I wtedy to było dla mnie jasne. Ale potem człowiek żyje, są imieniny cioci, wesele, święta… No i raz wypiłam dwa kieliszki czerwonego wina. Nic mi się nie stało, ale w nocy miałam takie sny jak z horroru, obudziłam się zlana potem. Po prostu miałam totalny jazgot w głowie.

Po kolejnej próbie (jedno piwko z mężem przy grillu) było ok, więc stwierdziłam, że pewnie zależy od dnia, nastroju i dawki. Ale i tak bałam się przesadzić. U mnie alkohol ogólnie pogarszał nastrój na drugi dzień, miałam potem takie stany „a po co ja żyję”, mimo że wcześniej było super. Więc uznałam, że nie warto ryzykować.