Trulicity, znany jako dulaglutyd, to lek z grupy agonistów receptora GLP-1, który jest przepisywany w celu poprawy kontroli poziomu glukozy u pacjentów z cukrzycą typu 2. W Polsce pacjenci mają dostęp do alternatywnych leków z tej samej grupy terapeutycznej, które mogą być stosowane jako zamienniki. Ozempic (semaglutyd) jest szczególnie popularny dzięki swojej wygodzie stosowania, ponieważ wymaga tylko jednej iniekcji na tydzień, a także dostępny jest w formie tabletki o nazwie Rybelsus, co jest atrakcyjną opcją dla osób preferujących leczenie doustne. Victoza (liraglutyd), podawana codziennie, jest również skuteczna w kontroli cukrzycy i, podobnie jak Trulicity, może przyczyniać się do redukcji masy ciała, co czyni ją przydatną nie tylko w leczeniu cukrzycy, ale także otyłości.
Cześć, mam pytanie do osób, które brały Trulicity albo zamieniły ten lek na inny. Lekarz mi powiedział, że może nie być dostępny przez jakiś czas, a ja już się wstępnie przygotowywałam do leczenia właśnie tym. Czy ktoś z Was brał coś innego zamiast Trulicity i może polecić jakiś sprawdzony zamiennik? Chodzi mi głównie o skuteczność i to, jak się po nim czułyście/czuliście. Dzięki za każdą opinię!
No hej, ja też miałam podobny problem, bo jak już się człowiek psychicznie nastawi na coś, to ciężko potem nagle zmieniać. Miałam Trulicity przez 3 miesiące i faktycznie był super, bo raz na tydzień, zero myślenia codziennie. Ale potem przez brak w hurtowniach przepisali mi Ozempic i powiem tak: nie było aż tak źle, jak się bałam.
Na początku trochę mnie muliło po zastrzyku, dosłownie miałam ochotę iść spać, ale po dwóch tygodniach przeszło. Z plusów: schudłam 6 kilo w 2 miesiące, a naprawdę nic nie zmieniałam w jedzeniu – raczej mniej miałam ochoty na słodkie i jakieś takie „pustojedzenie”. Cukry się trzymały fajnie, HbA1c spadło z 7,9 na 6,4 w 3 miesiące! Dla mnie super.
Minus? Trochę gorzej z dostępnością niż się wydaje, ale jak się zamówi zawczasu, to da się ogarnąć. Także jakby co – Ozempic to fajna alternatywa, a czasem nawet lepsza, zwłaszcza jeśli ktoś walczy z wagą. Ale trzeba pogadać z lekarzem, bo każdemu co innego pasuje.
Cześć, ja już jestem po przejściach z różnymi lekami i powiem Wam jedno – to wszystko to trochę loteria. Brałam Trulicity pół roku, potem był problem z dostępnością i lekarz przepisał mi Victozę. Codziennie trzeba robić zastrzyk, co było dla mnie na początku dość męczące (bo przyzwyczajona byłam do tygodniowego). Ale szczerze? Victoza też zadziałała, tylko trzeba było się pilnować, żeby nie zapomnieć rano wziąć.
Co mnie zdziwiło, to to, że mniej miałam tych rewolucji żołądkowych co przy Trulicity, więc chyba mój organizm lepiej to zniósł. Nie schudłam jakoś spektakularnie, ale miałam stabilne cukry i dobre samopoczucie.
Ja bym powiedziała tak – jeśli nie masz problemu z codziennym zastrzykiem, to Victoza jest bardzo spoko, zwłaszcza jak ktoś ma delikatny żołądek. No i tańsza trochę, przynajmniej w mojej aptece.
Hej! Ja jestem świeżo po rozmowie z diabetologiem i… jestem na Mounjaro, czyli tym nowym cudem z tirzepatydu. Miałam mieć Trulicity, ale lekarz od razu powiedział, że nie ma i lepiej od razu spróbować czegoś nowego, skoro mam i insulinooporność i lekką nadwagę (173 cm i wtedy 91 kg).
To co się wydarzyło po 2 miesiącach, to serio nie wierzyłam – 7 kg mniej, zero głodu, apetyt mi się po prostu wyłączył jakby ktoś guzikem kliknął. Jem bo muszę, nie bo chcę. Nie mam zachcianek, a wcześniej jak nie zjadłam czegoś słodkiego co 3 godziny to czułam się jak potwór z reklamy snickersa. Cukry – piękne. Energia – wróciła. Ubrania – wchodzę w stare dżinsy z liceum, lol.
Jedyny minus – drogo jak fix, ale jak masz dobre ubezpieczenie albo chcesz zainwestować w zdrowie, to warto. Tak czy siak – pytaj lekarza, bo nie każdy się kwalifikuje. Ale jak masz możliwość – Mounjaro to absolutny sztos.