Velaxin nie jest uważany za lek uzależniający, zwłaszcza w porównaniu z niektórymi innymi lekami stosowanymi w leczeniu lęków i depresji, które mogą powodować uzależnienie. Przykładem takich leków są benzodiazepiny (np. diazepam, alprazolam), które są lekami przeciwlękowymi o szybkim działaniu i mogą prowadzić do uzależnienia fizycznego i psychicznego.
Hej wszystkim, mam pytanko. Biorę od dwóch miesięcy Velaxin ER (wenlafaksynę) 75 mg na nerwicę lękową i depresję. Wkrótce idę na wesele do kuzynki i się zastanawiam, czy mogę wypić jakiś alkohol? Coś typu lampka wina czy jakiś drink? Lekarka nic konkretnego mi nie powiedziała, tylko że „raczej nie zaleca”. Jakie są wasze doświadczenia? Można to jakoś bezpiecznie połączyć, czy lepiej totalnie odpuścić?
Słuchaj, ja biorę Velaxin od roku i też się kiedyś nad tym mocno zastanawiałam, bo wiadomo – wesele, urodziny, sylwester, no życie po prostu. I mówię Ci szczerze – raz się odważyłam, na imieninach teściowej, wypiłam kieliszek wina, myślę: „A co mi tam, nic się nie stanie przecież!”. I co? No i właśnie się stało! Po pierwszym kieliszku kręciło mi się w głowie jak po pół butelki wódki, od razu jakaś mega senność mnie dopadła, a potem przez pół nocy męczyło mnie serce, waliło jak szalone, nie mogłam zasnąć, miałam mega niepokój i czułam się fatalnie. Naprawdę, myślałam, że się przekręcę! Rano jak zombie się czułam, jakbym wypiła litr spirytusu. Od tamtej pory nawet lampki wina unikam. Lekarka mówiła potem, że Velaxin mocno działa na mózg, alkohol to potęguje i przez to efekty uboczne mogą być dużo gorsze. Więc moja rada: jak już koniecznie musisz, to może łyczek dla symbolu, ale najlepiej odpuść całkiem. Naprawdę, nie warto! Uwierz ciotce z forum, co się kiedyś nie posłuchała i potem żałowała! Trzymaj się cieplutko!
Na własnej skórze się przekonałam, że Velaxin i alkohol to tragiczne połączenie. Wiem, że na ulotce lekarstwa niby piszą, że się „nie zaleca”, ale tak naprawdę to powinno być napisane wielkimi literami: „NIE WOLNO!”. Brałam wenlafaksynę 150 mg, no i miałam taki moment słabości, że na imprezie u znajomych wypiłam kieliszek wina. To był najgorszy wieczór w moim życiu. Po godzinie miałam atak lęku jakiego jeszcze nie miałam nigdy wcześniej – uczucie totalnego chaosu w głowie, paniki, nie mogłam złapać oddechu, do tego serce mi waliło jak młotem. Mąż musiał mnie zabrać do domu, bo myślałam, że zwariuję. Potem przez kilka dni chodziłam jak struta, depresja wróciła ze zdwojoną siłą. Psychiatra powiedział, że to właśnie alkohol z wenlafaksyną spowodował takie reakcje – działają na mózg kompletnie inaczej, co daje totalny chaos w neuroprzekaźnikach. Od tamtej pory alkoholu unikam jak ognia. Więc moja rada – nie próbuj, serio, nie warto się narażać!