Cześć, ja też brałam Izotek, jakieś półtora roku temu skończyłam kurację, więc myślę, że mogę coś podpowiedzieć. Po odstawieniu przez pierwszy miesiąc miałam wrażenie, że wszystko wraca do normy – skóra już nie była tak sucha, usta nie pękały, w ogóle odetchnęłam z ulgą. ALE po jakichś dwóch-trzech miesiącach zaczęły się cyrki. Skóra niby była nawilżona, ale taka dziwna, wrażliwa jak u niemowlaka. Dotknęłam czegoś brudną ręką i już wyskakiwał jakiś dziwny czerwony placek. Nawet perfumy, których używałam od lat, nagle zaczęły mnie drażnić.
Pamiętam, że najgorsze były włosy! W trakcie kuracji nie przetłuszczały się w ogóle, myłam je raz na tydzień i wyglądały super. Po odstawieniu wróciło to przetłuszczanie, ale na początku było jeszcze dziwniejsze – skóra głowy była przesuszona, łuszczyła się, a włosy przy nasadzie tłuste. Wyglądałam, jakbym nie wiedziała, co to szampon. Dermatolog powiedziała mi wtedy, żeby przeczekać i używać jak najdelikatniejszych kosmetyków, no i faktycznie po kilku miesiącach się to unormowało.
No i psychika. Pod koniec kuracji czułam się trochę przybita, a jak odstawiłam, to jeszcze przez jakiś czas miałam takie dziwne wahania nastroju. Myślę, że to też przez stres, bo ciągle się zastanawiałam, czy trądzik wróci. Na szczęście nie wrócił tak na serio, ale co jakiś czas pojawia się coś pojedynczego. Nie przejmuję się tym aż tak, bo ogólny stan skóry jest 100 razy lepszy niż przed kuracją.
Jak coś mogę doradzić, to dużo cierpliwości i prostą pielęgnację – bez szaleństw, kwasów czy retinoidów od razu. Skóra potrzebuje czasu, żeby się odbudować. No i nawadniaj się – u mnie to zrobiło dużą różnicę, nie tylko dla skóry, ale i dla samopoczucia. Trzymam kciuki, żeby u Ciebie wszystko wróciło do normy szybko!