Opinie Izotek

Jak oceniacie efekty stosowania Izoteku i czy doświadczyliście jakichś skutków ubocznych? Wasze opinie mogą okazać się cennym wsparciem dla osób zmagających się z ciężkim trądzikiem, które rozważają terapię tym lekiem – każda historia ma znaczenie!

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Jak zaczęłam brać izotek byłam 55 kg teraz to 75 kg.Mój stan psychiczny i fizyczny był w fatalnym stanie, ale mimo to uprawiałam sport u ograniczyłam jedzenie. Już minęło 2 miesięcy po zakończeniu kuracji, i mimo diety i wysiłku fizycznego nie chudnę . Twarz oczywiście wygląda dobrze… ale ciało jest osłabione, jest nadwaga która nie zrzuca się tak szybko jak wcześniej i jest okropny ból stawów i mięśni. Lekarzy mówią że to nie od izotek tylko od antykoncepcji, i że nic na to nie poradzą a inni mówią że to przez to że dużo jadłam mimo tego że mówiłam jak pilnowałam diety i sportu. W swoim otoczeniu już miałam znajomych którzy po kuracji izotek przytyli i nawet mieli depresję, myślałam że u mnie będzie przebiegać to w inny sposób i mocno się myliłam…

Chcę tylko zaznaczyć na początku, że w wieku nastoletnim – tak od 12 do 16 roku życia – miałam typowy młodzieńczy trądzik. Nic strasznego. Później, przez kilka lat, moja cera była idealna. Zero wyprysków, gładka skóra, totalny spokój. Ale wszystko się zmieniło, kiedy skończyłam 22 lata. Zaczęłam wtedy pić białkowe szejki – takie z siłowni, bo chciałam się trochę ogarnąć fizycznie – i dosłownie w parę tygodni moja twarz eksplodowała. Miałam wysyp jakiego w życiu nie widziałam. Wszędzie. Policzki, broda, czoło.

Byłam przekonana, że to przez te odżywki białkowe, ale dermatolożka powiedziała mi, że u kobiet czasem tak jest – nagle w dorosłości pojawia się nowy rzut trądziku, taka jakby „druga burza hormonów”. Może te szejki to przyspieszyły, ale pewnie i tak bym to miała.

Od tego momentu zaczęła się moja walka o normalną cerę. Próbowałam wszystkiego – retinol, BHA, maści z nadtlenkiem benzoilu, Epiduo, nawet doustny antybiotyk (doxycyklina, dwa podejścia). NIC mi nie pomagało. Codziennie budziłam się z nowymi pryszczami. Nie miałam jak zagoić przebarwień, bo cały czas coś nowego się pojawiało. Miałam najgorszą skórę w życiu. Zastanawiałam się, jak to możliwe, że jako dorosła osoba nie mogę patrzeć w lustro bez łez.

Na szczęście pracuję zdalnie, więc nie musiałam codziennie zakładać tony makijażu i wychodzić z domu. Ale psychicznie byłam wykończona. W końcu dermatolożka, po tym jak nic nie zadziałało, zaproponowała mi Izotek – izotretynoinę – w dawce 10 mg dziennie przez 6 miesięcy. I teraz mogę powiedzieć jedno: to była najlepsza decyzja w moim życiu. Jestem jej za to dozgonnie wdzięczna.

Jeśli chodzi o skutki uboczne, to wcześniej poczytałam w internecie, co warto zrobić, żeby przygotować się do kuracji. Zmieniłam krem na bogatszy, bardziej odżywczy. Codziennie używałam balsamu do ust. W drugim miesiącu miałam coś w rodzaju „oczyszczania” skóry (tzw. purge), trwało to może tydzień, ale szczerze mówiąc ledwo to zauważyłam – i tak miałam wcześniej codziennie coś nowego. Miałam też jeden dzień, gdzie moje usta były tak suche, że przez cały dzień musiałam smarować je grubą warstwą wazeliny.

Po dwóch miesiącach zaczęłam widzieć poprawę. W trzecim miesiącu przestały się pojawiać nowe wypryski, a stare ślady zaczęły się powoli rozjaśniać. Pamiętam, że piłam bardzo dużo wody (mój kubek Stanley chodził wtedy non stop!) i regularnie używałam balsamu do ust. Po sześciu miesiącach moja twarz była totalnie czysta. Zostały mi tylko lekkie przebarwienia, ale one i tak znikały z tygodnia na tydzień.

Po zakończeniu kuracji zauważyłam jeszcze jedną rzecz: przez cały czas trwania leczenia budziłam się zmęczona. Totalnie nie miałam siły rano wstać. Włączałam drzemki w telefonie do ostatniego momentu. Ale dopiero jak odstawiłam lek, zorientowałam się, że to było przez Izotek. Teraz budzę się bardziej wypoczęta i szybciej się ogarniam rano.

ALE mimo tych skutków ubocznych – które i tak były naprawdę łagodne w porównaniu z tym, czego się spodziewałam – zrobiłabym to wszystko jeszcze raz bez zawahania. Serio. Mała cena za czystą cerę, zero trądziku, koniec z pryszczami na plecach… i jako bonus mam wrażenie, że nawet nos mi się jakby optycznie zmniejszył. XD

Poniżej moje efekty przed i po Izoteku: