Zanim pierwszy raz dostałam Augmentin, byłam totalnie sceptyczna. Wiesz, jak to jest – człowiek ma wrażenie, że nic już nie pomoże, bo wszystko wcześniej albo działało na chwilę, albo wcale. Miałam wtedy tak silny ból zatok, że każda pochylona głowa to był jak młot pneumatyczny w mojej czaszce. Doszło nawet do tego, że zaczęłam unikać wszelkich ciepłych napojów, bo wydawało mi się, że ból od tego się nasila. No tragedia.
Lekarz przepisał mi Augmentin, bo moje zatoki dosłownie „zamieszkały” bakterie. Myślę sobie: dobra, spróbuję, co mi szkodzi. Już po pierwszym dniu miałam wrażenie, że coś się ruszyło – nie, nie cudowne ozdrowienie, ale ten uporczywy ucisk w głowie zaczął delikatnie ustępować. Do trzeciego dnia kuracji ból zmniejszył się na tyle, że w końcu mogłam się wyspać, co dla mnie było kluczowe, bo bez snu byłam wrakiem człowieka.
Ale żeby nie było tak kolorowo – uważaj na żołądek, bo to faktycznie może być problem. U mnie po kilku dniach pojawiły się lekkie rewolucje, więc zaczęłam brać probiotyki, pić dużo kefirów i ograniczyłam ciężkostrawne jedzenie. Ważne, żebyś brał lek dokładnie w tych odstępach czasu, co trzeba – raz zapomniałam o dawce i następnego dnia ból wrócił jak bumerang.
Na koniec powiem tak – Augmentin pomógł mi za pierwszym razem i w sumie jeszcze kilka razy później, ale to ważne, żebyś nie rezygnował z dodatkowych metod, takich jak płukanie zatok solą fizjologiczną czy inhalacje. Mam wrażenie, że dopiero te rzeczy w połączeniu z antybiotykiem naprawdę zrobiły robotę. No i pamiętaj, żeby dokończyć cały antybiotyk, nawet jak poczujesz się lepiej, bo ja kiedyś przerwałam i skończyło się nawrotem zapalenia.