Pamiętam, że na początku brałam Budezonid rano, bo tak mi kazali, ale wieczorami zawsze czułam ten cholerny ciężar w klatce. Leżysz, niby wszystko okej, a jednak coś nie gra – i już człowiek zaczyna się nakręcać.
Powiem Ci, że w końcu zrobiłam taki eksperyment na sobie. Zamiast rano, zaczęłam robić inhalację wieczorem, jak już wszystko w domu ogarnięte i jest chwila spokoju. I wiesz co? Pomogło. Miałam wrażenie, że ten lek „uspokaja” mi płuca przed snem i w końcu mogłam oddychać normalnie, bez tego uczucia, że coś mnie tam dusi.
Jedyny minus, jaki zauważyłam, to to, że na początku trochę mnie suszyło w gardle po wieczornych inhalacjach – może dlatego, że w nocy więcej oddycham przez usta. Ale wystarczyło postawić szklankę wody przy łóżku i jakoś to ogarnęłam.
Pamiętam też, że moja sąsiadka (tak, cała wieś wie, że mamy astmę, haha) mówiła, że jej córka zawsze inhalowała się wieczorem, bo rano biegła do szkoły i nie miała na to czasu. U nich to się sprawdzało, bo dziewczyna rzadziej miała ataki w nocy, więc coś w tym musi być.
Więc jeśli czujesz, że wieczory są trudne, to spróbuj. Ważne, żeby się nie stresować i sprawdzić, co najlepiej działa na Ciebie. Trzymam kciuki, żebyś też znalazła swój sposób na spokojne oddychanie!