Czy Ginoring jest skuteczny?

Ginoring, jako hormonalny środek antykoncepcyjny, jest bardzo skuteczny, o ile jest stosowany zgodnie z zaleceniami. Wskaźnik Pearla dla tego leku wynosi 0,96. Wskaźnik Pearla jest miarą skuteczności antykoncepcji, która oblicza liczbę niezamierzonych ciąż na 100 kobiet-użytkowników na rok. Wskaźnik Pearla 0,96 oznacza, że w ciągu roku, na 100 kobiet stosujących Ginoring, mniej niż 1 kobieta może zajść w ciążę. Oznacza to, że Ginoring jest bardzo skutecznym środkiem antykoncepcyjnym.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/ginoring/czy-ginoring-jest-skuteczny/

Bo się trochę boję – przepisany mi został jako alternatywa dla tabletek, a ja panikara jestem i boję się, że zajdę w ciążę. Czy ktoś go stosuje i może coś powiedzieć z doświadczenia? Jak się sprawdza? Czy są jakieś wtopy? Pomóżcie!

Załączam zdjęcie tego, co dostałam – Ginoring – jeszcze go nie użyłam, leży i czeka. Chciałam się najpierw upewnić, czy to faktycznie działa i czy mogę na tym polegać. Niby lekarz mówił, że bardzo skuteczny i że nie trzeba pamiętać codziennie jak przy tabletkach, ale wiecie… ja to z tych, co zawsze mają w głowie najgorszy scenariusz.

Macie jakieś historie – dobre albo złe?
Czy to naprawdę aż tak pewna metoda?

Ja go stosuję od 8 miesięcy i powiem Ci szczerze – jestem ZACHWYCONA. Też się bałam na początku, bo ja w ogóle panikara jestem, do tego miałam kilka traum po tabletkach – migreny, mdłości, a raz to w ogóle nie zauważyłam, że ominęłam tabletkę i przez tydzień chodziłam jak bomba zegarowa. Ginoring to był dla mnie ratunek z nieba.

Na początku czułam go troszkę, ale potem zapominałam, że w ogóle tam coś mam. I co najważniejsze – zero wpadek, żadnych niepokojów, krwawienia jak w zegarku, PMS prawie nie istnieje. Mój partner też mówi, że nic nie czuje, więc spokój w sypialni też jest.

Moja kuzynka też go stosuje już chyba 2 lata – ani razu się nie martwiła, a jest bardzo płodna z natury (serio, raz zaszła w ciążę po jednym zapomnianym zabezpieczeniu). A z pierścieniem – pełen spokój. Ona właśnie mówiła, że to jedna z bardziej pewnych metod, bo jak się nie pomylisz z zakładaniem/wyjmowaniem i nie wypada Ci przy jakimś gwałtownym ruchu (co jej się zdarzyło tylko raz na siłowni), to możesz spać spokojnie.

Dla mnie to ogromny komfort psychiczny. No i nic nie trzeba pamiętać codziennie – włożysz, trzy tygodnie luz, wyjmiesz, tydzień przerwy, i znowu. Bajka.

Ja stosowałam Ginoring ponad rok i jak dla mnie to był złoty środek, ALE z małymi gwiazdkami.

Zdecydowałam się na niego, bo po porodzie nie chciałam brać tabletek, bałam się tych wszystkich skutków ubocznych – w ciąży miałam nadciśnienie i lekarz powiedział, że przy tabletkach może być gorzej. No i dostałam Ginoring. Na początku miałam takie myśli jak Ty – “a co jeśli wypadnie?”, “a co jeśli się przesunie i nie zadziała?” i tak dalej. Ale po czasie się uspokoiłam. Nic się nie działo.

U mnie nie było żadnych niespodzianek – wszystko regularnie, żadnych plamień, żadnych wpadek. Czułam się dobrze, libido nie spadło, nawet bóle miesiączkowe były mniejsze niż zwykle. A ja wcześniej miałam bardzo ciężkie miesiączki.

Ale opowiem Ci historię mojej koleżanki – Justyna też miała Ginoring i u niej niestety się przesunął albo wypadł w nocy (nie zauważyła, bo spała). Była przerażona, bo nie wiedziała, ile czasu go nie było. Musiała lecieć po tabletkę “po”, bo był akurat ostatni dzień przed przerwą. Lekarz potem jej powiedział, że jeśli pierścień jest poza ciałem dłużej niż 3 godziny, to może nie działać i lepiej dmuchać na zimne.

Więc tak – Ginoring jest bardzo skuteczny, jeśli się go dobrze używa, czyli nie zapomina się o wymianie i sprawdza się, czy siedzi tam, gdzie powinien. Ale jak ktoś ma bardzo aktywny tryb życia, dużo ćwiczy, chodzi na saunę czy coś – warto uważać i mieć kontrolę.

U mnie się sprawdził świetnie, u Justyny trochę mniej, ale ogólnie – lepszy niż tabletki, bo nie musisz o nim pamiętać codziennie. Tylko raz w miesiącu. A to luksus.