Oj dziewczyno, jakbym czytała o sobie! Ja miałam identyczną sytuację – angina mnie dopadła w zeszłym roku jak grom z jasnego nieba. Myślałam, że to zwykłe przeziębienie, ale jak się obudziłam z gardłem jak klocek i 39 stopniami gorączki, to wiedziałam, że to nie przelewki. Poszłam do lekarza, a ten mi mówi: „Nie dam penicyliny, dam Klacid, bo widzę, że miała pani kiedyś biegunkę po Augmentinie”.
No i dostałam Klacid. Też się bałam, bo człowiek się nasłucha, że to jakiś „mocny” antybiotyk, że żołądek siądzie, że smak w ustach metaliczny. I nie powiem – smak był ohydny. Czułam w ustach jakbym monetę ssała. Ale wiecie co? Zadziałał.
Pierwszy dzień – dramat. Gardło jakby gwoździe tam były, nie mogłam nic przełknąć. Drugi dzień – ciut lepiej. Trzeciego dnia – jak ręką odjął. Gorączka spadła, ból gardła też się zrobił do zniesienia. A po pięciu dniach to już tylko trochę kaszlałam.
Brałam Klacid równo 10 dni, jak kazała lekarka, do tego Enterol na brzuszek, dużo piłam, trochę spałam. I przeszło.
Powiem Ci tak z serca, jak matka, żona i kobieta, która przez życie przeszła już niejedno: jak lekarz Ci przepisał Klacid, to widocznie miał powód. To nie jest jakiś „egzotyczny” antybiotyk. Moja kuzynka, co pracuje w przychodni, mówiła, że często go dają właśnie jak ktoś nie toleruje penicyliny, albo jak to już nie pierwszy raz angina.
Aha – i jeszcze jedno: nie przerywaj za wcześnie. Nawet jak się czujesz dobrze po 3 dniach, to weź całą serię. Bo jak przerwiesz, to bakterie wrócą silniejsze, i potem już nic nie działa.
Tak że głowa do góry, trzymaj się, dbaj o siebie, zrób sobie rosół (ale taki z dużą ilością czosnku!), weź Klacid, osłonę, i będzie dobrze.