Czy lek Atoris to jest statyna?

Tak, Atoris to statyna – jego substancją czynną jest atorwastatyna, lek obniżający poziom cholesterolu.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/atoris/czy-lek-atoris-to-jest-statyna

Czy ktoś może mi powiedzieć czy ten Atoris to jest statyna? Lekarz mi przepisał, bo mam podwyższony cholesterol, ale nie powiedział za dużo, tylko żeby brać i się nie przejmować. A ja się trochę boję, bo słyszałam różne rzeczy o statynach, że niby mogą szkodzić na wątrobę, na mięśnie i w ogóle, że jak się już zacznie to trzeba brać do końca życia. Nie wiem czy mam się bać czy nie. Będę wdzięczna za każdą odpowiedź!

Tak, Atoris to jest statyna, a dokładnie zawiera atorwastatynę. Mój mąż bierze to od dwóch lat i żyje :grinning_face_with_smiling_eyes: Także spokojnie. Też się na początku bałam, bo to jak człowiek usłyszy „statyna” to od razu panika – a bo wątroba padnie, a bo mięśnie będą bolały, a bo już koniec z naturalnością. Ale prawda jest taka, że jak ktoś ma za wysoki cholesterol i mu to grozi zawałem czy wylewem, to lepiej brać i się nie zastanawiać.

U nas to było tak: mężowi wykryli cholesterol 280, a LDL to już szkoda gadać. Lekarka powiedziała, że bez dyskusji ma brać statynę, bo jest po 50-tce, siedzi dużo w samochodzie, je jak typowy chłop – mięso, sosik, ziemniaki i żadnych sałat. No i dała mu właśnie Atoris. Na początku trochę się skarżył, że czuje się „ciężko” wieczorem, ale to minęło. Brał na noc, bo tak mu kazali. Po trzech miesiącach cholesterol spadł jak szalony – lekarz był zadowolony, my też.

A teraz najlepsze: moja sąsiadka, Wiesia, też brała statynę, tylko inną – Simvasterol czy coś tam. I mówiła, że ją wszystko boli, mięśnie, stawy, wstawać nie może. Zmienili jej na Atoris i przeszło jak ręką odjął. Więc to też zależy od organizmu.

Oczywiście, dobrze robić badania co jakiś czas – próby wątrobowe, cholesterol i tak dalej. Ale nie ma co się bać. Lepiej brać lek i mieć wyniki pod kontrolą niż się potem leczyć po zawale. A i warto też trochę diety pilnować – nie mówię, że od razu sałatki i owsianki jak u studentki dietetyki, ale chociaż mniej tłuszczu, mniej smażeniny.

Także @Klaris , jak lekarz dał, to znaczy że widział potrzebę. Weź sobie spokojnie, obserwuj organizm i się nie nakręcaj. Jakby coś się działo – to się zawsze można skonsultować. Ja też kiedyś się bałam, a teraz Atoris stoi w naszej apteczce obok magnezu i witaminy D

No jasne, że Atoris to statyna! Sama biorę go od półtora roku, więc mogę coś powiedzieć. U mnie wyszło, że mam podwyższony cholesterol przy okazji badań do pracy – 261 ogólny, a LDL to już szkoda gadać. Mój lekarz rodzinny (starszy pan, ale z jajem!) mówi: „Pani Ewelinko, statyna i dieta – i będzie Pani żyła długo i szczęśliwie”. No to wzięłam receptę i zaczęło się.

Też się bałam, nie powiem. Naczytałam się w internecie, że niby mięśnie bolą, że wątroba siada, że człowiek się czuje jak stara baba… Ale nic z tych rzeczy. Na początku przez dwa tygodnie miałam lekkie zawroty głowy rano, ale przeszło. A teraz? Jem normalnie (chociaż mniej tłusto), czasem idę z koleżankami na piwko i wszystko gra. Cholesterol spadł do 190, lekarz był w szoku. Powiedział, że dawno nie widział takiej poprawy.

I wiesz co? Najważniejsze to się nie bać. Ludzie panikują, bo myślą, że jak coś się bierze codziennie, to koniec wolności i koniec życia. A ja mówię: wolność to jest mieć zdrowie! I jeśli tabletka dziennie ma mi dać spokój, to ja to biorę bez gadania. Atoris to nie diabeł wcielony, tylko normalny lek, przebadany, stosowany na całym świecie.

Oczywiście, że Atoris to statyna. Mój Heniek bierze to od 6 lat, ja od 2. Oboje mamy po 60-tce i niestety – geny swoje robią. Mój tata miał miażdżycę, zmarł na zawał w wieku 67 lat. Ja mam nadciśnienie i podwyższony cholesterol – bez leków ani rusz. A Atoris to był strzał w dziesiątkę.

Na początku się wahałam. Poszłam do apteki z receptą i pytam farmaceutki: „To na pewno trzeba brać całe życie?”. A ona mi mówi: „Pani Danusiu, życie to my chcemy mieć długie, więc jeśli ten lek w tym pomoże, to warto”. I miała rację. Po 3 miesiącach brania cholesterol mi spadł z 260 do 180. I trzyma się! Tylko trzeba badać regularnie krew – ja robię co 3 miesiące i wszystko w porządku.

Niektórzy narzekają, że po statynach mięśnie bolą – mnie nic nie boli. Biorę zawsze wieczorem, popijam dużą szklanką wody, staram się nie jeść tłusto (ale nie powiem, od czasu do czasu schabowego zjem, bo ja nie święta!). No i trochę ruchu – chodzę na kijki z sąsiadkami i to też robi swoje.

Nie słuchaj straszenia w internecie – ludzie zawsze będą gadać. A prawda jest taka, że bez leków serce się po prostu zużywa. I lepiej zapobiegać niż potem siedzieć na SOR-ze z bólem w klatce. Bierz, obserwuj się i będzie dobrze!

Też byłam przerażona, jak usłyszałam „statyna”. Miałam wtedy 38 lat, dwójkę dzieci, ciągle w biegu, kawa, baton, kanapka z szynką i majonezem. No i jak mnie lekarz wysłał na profil lipidowy, to miałam 290 cholesterolu, LDL ponad normę, HDL ledwo-ledwo. Dostałam Atoris i myślałam, że mnie z nóg zetnie. Od razu wizje: uszkodzona wątroba, zero alkoholu, zero życia.

Ale wiesz co? Pomyślałam – mam dzieci, chcę ich wychować, chcę jeszcze pożyć, może wnuki kiedyś zobaczyć. Więc wzięłam się za siebie. Atoris zaczęłam brać codziennie wieczorem, przeszłam na oliwę zamiast masła, więcej warzyw (chociaż nienawidzę brukselki!) i zaczęłam chodzić z aplikacją 10 tys. kroków dziennie.

I dziś? Mam 41 lat, cholesterol w normie, energii więcej niż wcześniej. Atoris mi w niczym nie przeszkadza. Nic mnie nie boli, wyniki książkowe. Mąż się śmieje, że ja się lepiej trzymam niż on, a to ja jestem „ta chora”.

Nie bój się, Basieńko. Lek to nie wyrok. To szansa, żeby się ogarnąć i zadbać o siebie. A Atoris to jedna z tych statyn, które dobrze działają i są dobrze tolerowane. Mnie pomógł.