Jak oceniacie efekty stosowania Atoris i czy doświadczyliście jakichś skutków ubocznych? Wasze opinie mogą być cennym wsparciem dla osób zmagających się z wysokim poziomem cholesterolu lub ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych, które rozważają stosowanie tego leku – każda historia ma znaczenie!
Zaczęłam brać Atoris po operacji bypassów – miałam mocno zwężone cztery tętnice, każda ponad 75%. Na początku dostałam dawkę 40 mg, która bardzo skutecznie obniżyła mi LDL, a HDL trochę wzrósł.
Z czasem zaczęły się lekkie skurcze mięśni, głównie w nogach, więc lekarz zmniejszył dawkę do 20 mg. Po pół roku na tej dawce wyniki mam świetne: HDL 58, LDL 42, trójglicerydy 56, cholesterol całkowity 106.
Kardiolog był bardzo zadowolony z efektów, a dolegliwości mięśniowe prawie zniknęły. Żadnych innych skutków ubocznych nie zauważyłam. Operacja serca to ostatnia rzecz, na jaką warto czekać — lepiej wcześniej zadbać o zdrowie.
Mam 54 lata, kiedyś byłem biegaczem długodystansowym, ale kontuzja zakończyła moją „karierę” sportową. Przez kolejne trzy lata mój cholesterol powoli, ale systematycznie rósł, aż osiągnął niepokojący poziom – z około 210 (przy HDL 75) do 290. Mimo że w rodzinie mamy historię problemów z cholesterolem, i tak byłem zaskoczony, jak bardzo mi się pogorszyło.
Ostatni lipidogram przed rozpoczęciem leczenia Atorisem 20 mg dziennie wyglądał tak:
Cholesterol całkowity: 290
HDL: 43
LDL: 210
Cholesterol nie-HDL: 247
Trójglicerydy: 185
Po ośmiu miesiącach brania atorwastatyny wyniki znacznie się poprawiły:
Cholesterol całkowity: 189
HDL: 47
LDL: 114
Cholesterol nie-HDL: 142
Trójglicerydy: 138
Nie miałem praktycznie żadnych skutków ubocznych – jedynie lekki przyrost masy ciała, ale nie jestem pewien, czy to na pewno przez lek. Mój lekarz rozważa teraz zwiększenie dawki do 40 mg, żeby obniżyć poziomy jeszcze o około 25% i wprowadzić HDL w okolice 50+.
Dla mnie to lek idealny – działa skutecznie, bez uciążliwych objawów, i naprawdę poprawił moje wyniki.
Po operacji wszczepienia jednego bypassu, pod koniec maja lekarz włączył mi Atoris. Pierwsze badanie krwi po rozpoczęciu leczenia pokazało świetne wyniki:
cholesterol całkowity 147, HDL 56, LDL 70, trójglicerydy 106.
Później pojechałam na wakacje i przez 3–4 tygodnie nie brałam leku. Dieta też nie była wtedy idealna, ale czułam się dobrze. Niestety, kolejne badanie po powrocie przyniosło znacznie gorsze wartości:
cholesterol całkowity 220, HDL 66, LDL 133, trójglicerydy 103.
Lekarz od razu powiedział, żeby wracać do leku. Obecnie biorę tylko 10 mg dziennie, ale od powrotu na Atoris czuję się ciągle zmęczona.
To, co mnie niepokoi, to fakt, że lekarz chce, by mój LDL spadł aż do 50 – i nie jestem pewna, czy to nie jest przesada. Dla porównania: moje wyniki sprzed operacji, sprzed 9 miesięcy, wyglądały tak:
cholesterol całkowity 212, HDL 57, LDL 143, trójglicerydy 62.
Mam 68 lat i przez całe życie byłam bardzo aktywna fizycznie, więc to wszystko jest dla mnie trudne do zaakceptowania.
Mam 48 lat i od dawna zmagam się z podwyższonym cholesterolem. Próbowałem wcześniej pitawastatyny i rosuwastatyny, ale obie dawały mi nieprzyjemne skutki uboczne.
Lekarz zaproponował, żeby spróbować Atoris. Zacząłem od 5 mg dziennie i po dwóch miesiącach miałem spadek cholesterolu o 40%, co mnie pozytywnie zaskoczyło.
Na tej podstawie lekarz zalecił zwiększenie dawki do 10 mg, ale już po dwóch tygodniach pojawiły się mocne bóle głowy, których wcześniej nie miałem.
Teraz chcę spróbować suplementacji koenzymem Q10 – jeśli nie pomoże, wracam do 5 mg, bo przy tej dawce czułem się dobrze.
A tak na marginesie – wszystko działa jak trzeba w sferze męskiej, nawet przy tej niższej dawce.
Brałem Atoris 20 mg przez dwa miesiące i od samego początku zaczęły dziać się ze mną dziwne rzeczy. Co kilka dni miałem skoki ciśnienia, a do tego pojawiały się silne skurcze po lewej stronie ciała – od ramienia, przez głowę, aż po nogę. Za każdym razem miałem wrażenie, że to może być początek udaru – strach był naprawdę realny.
Z czasem zauważyłem też, że moja pamięć zaczęła szwankować, jakby mózg czasami się zacinał. Do tego doszło coś zupełnie nowego: problemy z przełykaniem śliny, szczególnie gdy leżę i odpoczywam, oraz ciągłe odpluwanie przezroczystej, słonej wydzieliny, mimo że nie mam żadnej infekcji.
Dodatkowo męczą mnie zawroty głowy, bóle mięśni i mimowolne drgania mięśni, które pojawiają się bez ostrzeżenia. Mimo to wciąż biorę ten lek, bo mój cholesterol był naprawdę dramatyczny: całkowity 329, a LDL aż 265. Bardzo mi zależy, żeby go zbić, ale te objawy zaczynają być trudne do zniesienia.