Sertralina, sprzedawana pod marką Zotral, nie jest lekiem, który powoduje tradycyjne uzależnienie, znane na przykład od substancji takich jak alkohol, nikotyna czy niektóre narkotyki. Jest to lek z grupy selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny (SSRI) i jest powszechnie stosowany w leczeniu depresji i innych zaburzeń psychicznych.
Mam takie pytanie, które mnie dręczy i trochę paraliżuje, zanim zacznę brać lek. Lekarz przepisał mi Zotral na depresję i lęki, bo od miesięcy nie śpię, płaczę z byle powodu, jestem rozbita psychicznie i wszystko mnie przerasta. Ale mam opory, bo boję się, że się uzależnię od tego leku i już nigdy nie przestanę go brać. Czy ktoś z Was miał takie obawy? Czy faktycznie potem nie można go odstawić? Albo czy są jakieś objawy „głodu” jak przy innych lekach? Będę bardzo wdzięczna za szczere odpowiedzi – takie od ludzi, a nie z ulotki.
Też się tego bałam, i to bardzo. Serio. Jak usłyszałam, że Zotral to „lek na głowę”, to od razu miałam w głowie, że to coś jak psychotropy z filmów, że człowiek potem chodzi jak zombie i już nie może bez tego funkcjonować. Ale teraz, po ponad roku brania, mogę Ci powiedzieć jedno: to nie tak działa.
Brałam Zotral przez 14 miesięcy – najpierw 50 mg, potem 100 mg – i pomógł mi stanąć na nogi po naprawdę ciężkim czasie: depresja po porodzie, nerwica, nie mogłam się zająć dzieckiem, bałam się własnych myśli. Lek mi pomógł. Ale najważniejsze – nie czułam żadnego „przymusu” brania. Nie miałam tak, że jak zapomniałam, to coś mną rzucało. Jedynie, jak raz odstawiłam z dnia na dzień (głupi pomysł), to miałam zawroty głowy i takie „bzykanie” w głowie, jakby mnie prąd kopnął. Ale lekarz mi od razu powiedział, że trzeba schodzić z leku stopniowo – i tak właśnie zrobiłyśmy.
I da się zejść. Dziś nie biorę od 3 miesięcy i jest okej. Jasne, nadal mam gorsze dni, ale to już nie to, co kiedyś. Więc nie, nie uzależnia tak, jak ludzie myślą. To nie Xanax. Bardziej się organizm przyzwyczaja, a nie głowa. Tylko wszystko z głową i pod opieką lekarza.
Ja co prawda nie brałam Zotralu, ale mój brat – tak. I powiem Ci, że też miał dokładnie te same obawy co Ty. Chodził z receptą w portfelu przez 2 tygodnie, zanim w ogóle kupił lek, bo się bał, że „wejdzie mu w głowę” i już z tego nie wyjdzie. A był wtedy w naprawdę złym stanie – po rozwodzie, problemy w pracy, brak snu, lęki takie, że nie chciał wychodzić z domu.
W końcu wziął. I po kilku tygodniach powiedział coś, co zapamiętam do końca życia: „To nie lek mnie uzależnia, tylko moje lęki mnie trzymały jak w klatce. A Zotral mi tę klatkę otworzył”. No i brał go przez ponad rok, spokojnie, pod opieką psychiatry. I wiesz co? Nie uzależnił się. Wyszedł z tego. A jak zaczynał schodzić z leku, to robili to bardzo powoli – najpierw 100 na 50, potem co drugi dzień itd. Miał chwilami lekkie zawroty, raz spał 16 godzin, ale żadnego ciągu, żadnego głodu.
Więc jak się boisz – rozumiem. Ale pamiętaj, że nie każdy lek „uzależnia” jak papierosy czy alkohol. Czasem trzeba sobie pomóc, żeby wrócić do życia. A potem się z tego wychodzi – z pomocą lekarza, wsparcia i czasu. I Ty też z tego wyjdziesz.