Czy Momecutan to steryd?

Tak, Momecutan to steryd, ale nie jest to steryd anaboliczny, który często kojarzony jest z tym terminem. Momecutan to glikokortykosteroid – rodzaj sterydu, który jest używany w medycynie do leczenia szeregu stanów.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/momecutan/czy-momecutan-to-steryd/

Czy Momecutan to steryd? Mam go zapisany przez dermatologa, ale jakoś nie dopytałam, a teraz się boję, bo słyszałam różne rzeczy o maściach sterydowych. Czy ktoś coś wie więcej? Jakie macie doświadczenia?

Oj tak, Momecutan to steryd, a konkretnie taki mocniejszy glikokortykosteroid – moja dermatolog mówiła, że to „silna artyleria” na skórę, jak już inne rzeczy nie działają. Ja go miałam przepisany na łuszczycę na łokciach i kolanach, bo przez zimę tak mnie wysypało, że wstyd było rękawy podwinąć. Smarowałam raz dziennie, bardzo cienko, przez dwa tygodnie i powiem Wam – zdziałał cuda. Skóra zrobiła się gładka, łuski zniknęły, tylko zostało lekkie zaczerwienienie, które potem samo zeszło.

Ale… nie ukrywam, że się go bałam. Nasłuchałam się historii o tym, że skóra może się ścieńczyć, że potem wraca ze zdwojoną siłą, że uzależnia – no cuda na kiju. Dlatego od razu po zakończeniu kuracji wróciłam do pielęgnacji emolientami i takimi „łagodnymi” kremami. I póki co – 3 miesiące spokoju.

Ja tam uważam, że jak lekarz przepisze i człowiek stosuje z głową, to warto. Lepiej to niż drapać się do krwi, nie spać i mieć czerwone placki na rękach jakby się w pokrzywy wytarzał.

Ja też dostałam Momecutan dla mojej 6-letniej Zosi na AZS na rączkach. I tak, też się przeraziłam jak przeczytałam, że to steryd. W głowie od razu „co ja robię dziecku?!”. Ale potem usiadłam, pogadałam z pediatrą i ze znajomą, co ma dwójkę alergików i mówiła: „Dziewczyno, bez paniki – to nie jest jak sterydy w tabletkach!”.

Używałyśmy przez 4 dni, raz dziennie, cienką warstewką tylko na nadgarstki i zgięcia łokci, gdzie była czerwona skóra aż do pękania. I efekt? Po dwóch dniach poprawa, po czterech było jak ręką odjął. Potem już tylko natłuszczałam skórę, smarowałam balsamami z apteki i na razie (odpukać!) nie wróciło.

Wiem, że słowo „steryd” źle się kojarzy, ale serio – czasem to jedyna opcja, żeby przerwać to błędne koło swędzenia i drapania. Tylko trzeba słuchać lekarza i nie smarować jak kremem Nivea codziennie przez miesiąc :wink:. U mnie się sprawdziło – i nie boję się tego przyznać.