Mój kręgosłup to chyba najlepszy przykład na to, jak człowiek potrafi sam siebie zajechać. Przez lata pracy w biurze siedziałam całymi dniami jak pretzel, a potem wracałam do domu i siadałam przed telewizorem. Zero ruchu, zero świadomości, że robię sobie krzywdę. W końcu któregoś dnia wstałam od biurka i… bęc! Ból taki, że musiałam się czegoś trzymać, żeby w ogóle dojść do łazienki.
Dostałam wtedy Palgotal. Nie będę ściemniać, na początku myślałam, że to jakaś magia – pierwszy raz od dawna mogłam się ruszyć bez jęczenia. Ale wiesz co? To była taka „łatka” na problem. Lek zadziałał, jasne, ale ból wracał, jak tylko przestawałam go brać.
No i wtedy zdałam sobie sprawę, że żadne tabletki nie naprawią tego, co latami niszczyłam. Zaczęłam od małych rzeczy – zamiast siedzieć godzinami przy biurku, wprowadziłam przerwy. Co godzinę wstaję, przechodzę się po domu albo robię kilka skłonów. Potem dorzuciłam delikatne ćwiczenia na plecy, takie, które możesz robić nawet leżąc na dywanie. Na początku było ciężko, ale z czasem zaczęłam widzieć różnicę.
Palgotala już dawno nie biorę, bo nie czuję potrzeby. Ale czy on działa? Tak, działa, przynajmniej na mnie działał. Tylko musisz pamiętać, że to nie jest „cud w tabletce”. Jak boli, to pomoże, ale problemu nie rozwiąże. Jak ja wtedy nie wzięłam się za swoje plecy, to pewnie dalej bym brała te wszystkie leki i narzekała na ból.
Trzymam za Ciebie kciuki, bo wiem, jak to potrafi człowieka wymęczyć. Jak zdecydujesz się wziąć Palgotal, to pamiętaj, żeby w międzyczasie spróbować coś zrobić z tym kręgosłupem – choćby malutkie kroki.