Słuchaj, ja też myślałam, że okres to już przeszłość – miałam ostatni chyba w 2019 i się pożegnałam z podpaskami z wielką ulgą… Ale po jakimś czasie zaczęło się piekło. Uderzenia gorąca takie, że myślałam, że mnie szlag trafi. Poty nocne – budziłam się z mokrą głową i piżamą jak po siłowni. Do tego bezsenność, nerwy na wszystko, nawet reklamy w telewizji mnie denerwowały!
Poszłam do ginekolożki i ta mi zapisała Femoston 2/10. Mówiła, że to „sekwencyjne HTZ” i że będę mieć „krwawienia z odstawienia”. Wtedy nie bardzo rozumiałam, ale już po miesiącu wiedziałam, o co chodzi…
Bo tak – zaczęłam brać regularnie te tabletki i pod koniec opakowania… bach! Krwawienie. Takie jakby okres. Nie było to strasznie obfite, ale ewidentnie coś się działo. Lekarka mnie uspokoiła, że to normalne – bo te hormony robią „sztuczny cykl” i organizm się zachowuje, jakby miał miesiączkę. Czy to prawdziwy okres? Nie. Ale wygląda i czuje się podobnie.
U mnie to trwało regularnie co miesiąc przez prawie dwa lata. Potem jak już chciałam odstawić lek, to znowu kilka miesięcy krwawień i koniec. Trochę się bałam, ale też się przyzwyczaiłam. A na plus było to, że zniknęły mi te wszystkie okropne objawy menopauzy.
Moja sąsiadka Hela też brała, ale jej krwawienia były silniejsze i musiała zmienić na Femoston conti – ten bez „okresów”. Więc to bardzo indywidualne.
Najważniejsze – nie panikuj. Jak bierzesz wersję sekwencyjną (czyli Femoston 1/10 albo 2/10), to takie krwawienia są normalne i wręcz zamierzone. Tylko jeśli są za mocne albo pojawiają się w losowych dniach – wtedy warto iść do lekarza i sprawdzić, czy wszystko okej z endometrium.
I wiesz co – ciesz się, że Cię to zaskoczyło, bo znaczy, że lek działa!
Ściskam Cię mocno!