Czy Pregabalina powoduje tycie?

Pregabalina może powodować przyrost masy ciała u niektórych pacjentów, ale nie jest to powszechnym skutkiem ubocznym. Zwiększenie masy ciała może być spowodowane przez wzmożony apetyt lub spowolnienie przemiany materii, co może prowadzić do zwiększonego magazynowania tłuszczu.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/pregabalina/czy-pregabalina-powoduje-tycie

Leki same w sobie nie powodują tycia – to wynik nadmiaru spożywanych kalorii. Kluczowe jest, aby unikać kupowania do domu niezdrowych przekąsek i trzymać się zbilansowanej diety. Jeśli będziesz jadła normalnie, nie ma znaczenia, jakie leki zażywasz – nie przytyjesz. Możesz co najwyżej zatrzymać trochę wody w organizmie, na przykład 1-2 litry z powodu retencji, ale to porównywalne z tym, co dzieje się podczas cyklu miesiączkowego.

Sprawa jest prosta i opiera się na matematyce: jeśli spożywasz około 300–500 kcal dziennie więcej, niż wynosi Twoje zapotrzebowanie, organizm może odłożyć dodatkowo 30–50 gramów tłuszczu każdego dnia (1 kg tłuszczu to około 7 700 kcal). Natomiast, gdy jesteś na deficycie kalorycznym rzędu 300–500 kcal dziennie, możesz tracić tyle samo tłuszczu w tym samym czasie.

Z powietrza czy samych leków nie przytyjesz – wszystko sprowadza się do bilansu energetycznego.

Nie zgadzam się z Twoim stanowiskiem. Pregabalina faktycznie może powodować zatrzymywanie wody w organizmie, i to często więcej niż 1 litr – widać to choćby po opuchniętej twarzy. Dodatkowo lek ten bywa związany z czynnościową hiperprolaktynemią, a wyższy poziom prolaktyny wpływa na metabolizm. W efekcie, nawet przy niezmienionej podaży kalorii, organizm może magazynować więcej tkanki tłuszczowej.

Co więcej, pregabalina może stymulować gruczoły mlekowe, co prowadzi do powiększenia piersi – nie tylko ich objętości, ale także wagi (u mnie były to dwa rozmiary różnicy). Nie można również pominąć faktu, że pregabalina może nasilać apetyt, co dodatkowo utrudnia kontrolę masy ciała.

Za pierwszym razem, gdy ją stosowałam, przytyłam aż 10 kg z powodu połączenia tych wszystkich efektów. Teraz, mimo rygorystycznego kontrolowania kalorii i codziennej aktywności fizycznej, i tak zyskałam 4 kg.

1 polubienie

Mimo stosowania diety pudełkowej o kaloryczności 1000–1500 kcal, zauważyłam przyrost wagi podczas stosowania antydepresantów. Co prawda nie był on tak znaczny jak wtedy, gdy na Mirtazapinie jadłam wszystko, co wpadło mi w ręce, ale mimo wszystko waga poszła w górę.

To, co opisałaś – retencja wody, obrzęki, hiperprolaktynemia – to czynniki sprzyjające, ale nie kluczowe przyczyniające się do tycia. Jeśli dieta jest w pełni zbilansowana i mieści się w deficycie kalorycznym lub przynajmniej na poziomie zerowym, przybranie na wadze nie jest możliwe. Nawet osoby z insulinoterapią czy problemami hormonalnymi, które twierdzą, że w dwa miesiące przytyły 8-10 kg, w rzeczywistości zwykle spożywają znacznie więcej kalorii, niż im się wydaje.

Przykład: pacjent w szpitalu na oddziale metabolicznym, kontrolowany pod względem diety, pięknie chudnie, jedząc dokładnie tyle, ile potrzeba. Wraca do domu, a na kolejnej wizycie waży 4 kg więcej. Dlaczego? Po szczegółowym wywiadzie okazuje się, że zjada nawet 5000–6000 kcal dziennie, podczas gdy dieta miała być ustawiona na 2200 kcal. Większość tych dodatkowych kalorii to tzw. “jedzenie z lodówki” – szybkie przekąski, pochłaniane z nudów czy dla pocieszenia.

Najważniejszy element Twojej wypowiedzi to zwiększony apetyt. To on jest prawdziwą przyczyną problemu, a nie same leki. Jedzenie działa jak mechanizm nagrody – jemy, by poczuć się lepiej. To zjawisko psychiczne, a nie somatyczne.

Wszystkie wymówki – hormony, obrzęki, “głodówka” – to zasłona dymna. Retencja wody, nawet w skrajnych przypadkach, może zwiększyć masę ciała o 1-3 kg, ale to stan tymczasowy. Po zastosowaniu diuretyków nadmiar wody jest wydalany w ciągu kilku godzin. Natomiast tłuszcz, który odkłada się z nadwyżki kalorycznej, pozostaje.

Przykładowo: kobieta ważąca 70 kg, spożywająca 4000 kcal dziennie, tyje 2-3 kg miesięcznie. Po roku to już dodatkowe 20-30 kg, a winne są wyłącznie kalorie. Problemy zaczynają się od wieloletnich zaniedbań – braku ruchu, zmiany stylu życia, zajadania nudy czy stresu.

Rozwiązanie? Wizyta u dietetyka, który ustali odpowiedni plan żywieniowy. Koszt 100–200 zł za konsultację to inwestycja w zdrowie. Kluczowe jest nauczenie się liczenia nie tylko kalorii, ale także proporcji makroskładników, takich jak białka (najlepiej pochodzenia zwierzęcego), ograniczenie cukrów prostych oraz stosowanie produktów o niskim indeksie glikemicznym.

Nie ma mowy, by osoba pilnująca diety i będąca w deficycie kalorycznym tyła “od wody” czy “od leków”. Nawet skrajne przykłady retencji wody są stanami przejściowymi, które nie zmieniają tkanki tłuszczowej.

Drastyczny przykład? W obozach koncentracyjnych, mimo skrajnego stresu, chorób hormonalnych i braku ruchu, nie było osób otyłych. To pokazuje, że nadmiar kalorii, a nie problemy zdrowotne, jest główną przyczyną przyrostu masy ciała.

A na koniec historia osoby ważącej ponad 150 kg, która twierdziła, że tyje przez wodę z basenu, którą rzekomo połknęła podczas pływania. Przestała chodzić na basen, a mimo to w miesiąc przytyła 8 kg. Dlaczego? Codziennie jadła ciasto, pierogi, naleśniki, ziemniaczane potrawy, jajecznicę na smalcu, boczek i… dwa bochenki chleba dziennie. Ale według niej “trzymała dietę” i przytyła “od leków”. To klasyczny przykład braku świadomości realnego spożycia kalorii.

Rozumiem Twoje rozumowanie, ale spróbujmy to przeanalizować z innej perspektywy. Jeśli dieta jest w deficycie kalorycznym (czyli dostarczasz mniej kalorii, niż wynosi Twoje zapotrzebowanie), to rzeczywiście nie powinnaś tyć, nawet przy stosowaniu leków. Jeśli jednak utrzymujesz taki sam bilans kaloryczny jak przed rozpoczęciem przyjmowania pregabaliny i zauważasz przyrost wagi, przyczyną mogą być mechanizmy wywołane przez sam lek, ale nie są to dodatkowe kalorie w klasycznym rozumieniu.

Pregabalina, oprócz zwiększania apetytu, może powodować zmiany hormonalne, takie jak np. spowolnienie metabolizmu czy zaburzenia związane z prolaktyną, które mogą prowadzić do odkładania się większej ilości tkanki tłuszczowej z takiej samej liczby kalorii. Dodatkowo zatrzymanie wody w organizmie również chwilowo zwiększa masę ciała, co bywa mylące, bo wizualnie może wyglądać jak przyrost tkanki tłuszczowej. Jednak waga wzrastająca z powodu retencji wody to efekt przejściowy, który można łatwo zredukować.

To, co opisujesz – tycie pomimo ścisłego trzymania się kaloryczności – faktycznie może wynikać z wpływu leku na metabolizm. Hormonalne zmiany spowalniające przemianę materii mogą sprawić, że Twój organizm spala mniej kalorii niż wcześniej. W takim przypadku deficyt, który wcześniej był skuteczny, przestaje działać, co może wymagać dostosowania diety lub zwiększenia aktywności fizycznej, aby znów osiągnąć deficyt.

To, że leki wpływają na masę ciała, nie oznacza, że są jedyną przyczyną tycia, ale mogą stanowić istotny czynnik komplikujący. Dlatego twierdzenie, że “leki nie powodują tycia”, jest uproszczeniem. W rzeczywistości wpływają na organizm w sposób, który utrudnia utrzymanie wagi, jeśli nie wprowadzi się dodatkowych zmian w diecie lub stylu życia. Tycie w takich przypadkach nie wynika z “magii”, ale ze zmian w gospodarce hormonalnej i metabolicznej, które trzeba uwzględnić w swoim planie działania.

Nie do końca jest tak, jak piszesz. Pozwól, że wytłumaczę to na przykładzie.

Weźmy osobę zdrową, nieprzyjmującą leków, prowadzącą zrównoważony tryb życia. Jej dzienne zapotrzebowanie kaloryczne wynosi 2000 kcal (z uwzględnieniem aktywności). Taka osoba spożywa 1900 kcal, co w ciągu kilku miesięcy prowadzi do utraty wagi o około kilogram.

Teraz wyobraź sobie, że ta sama osoba zaczyna stosować np. pregabalinę. Jej styl życia zmienia się – więcej odpoczywa, mniej się rusza, aktywność znacznie spada. W dalszym ciągu spożywa 1900 kcal, uznając, że to odpowiednia ilość, ponieważ wcześniej przy niej chudła. W efekcie jednak przybiera na wadze i obwinia za to pregabalinę: „Przecież jem tyle samo, a przytyłam kilogram w 10 dni!”.

Gdzie leży problem? Taka osoba nie uwzględnia, że jej zapotrzebowanie kaloryczne zmniejszyło się przez zmianę stylu życia. Jeśli ktoś jest mniej aktywny, spada także jego podstawowe zapotrzebowanie energetyczne. Teraz wynosi ono, powiedzmy, 1600 kcal. Przy spożywaniu tych samych 1900 kcal, co wcześniej, organizm zaczyna gromadzić nadwyżkę, a waga rośnie. Aby tego uniknąć, należałoby dostosować dietę do nowej rzeczywistości i spożywać mniej kalorii, np. 1500–1600 kcal. Wtedy przyrost masy nie miałby miejsca.

Jednak wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Co więcej, w obliczu braku aktywności, braku pozytywnych bodźców czy atrakcji (co często zdarza się przy ograniczeniu życia do domu), zaczynają szukać ukojenia w jedzeniu. Porcja kalorii wzrasta z 1900 do 3000, 4000, a czasem nawet 5000–6000 kcal. A wystarczy spojrzeć na kaloryczność opakowania chipsów, żelków, ciast czy innych przekąsek, które dają chwilową przyjemność.

Problem się pogłębia: przyrost masy ciała rodzi frustrację i wstyd. Osoba zaczyna całkowicie izolować się od świata, przestaje wychodzić z domu, co z kolei prowadzi do jeszcze większego sięgania po jedzenie jako jedynego źródła przyjemności.

To schemat, który dotknął miliony ludzi na całym świecie i jest doskonale znany psychologom, psychiatrom i endokrynologom. Wiele osób tłumaczy tycie „innymi przyczynami” – hormonami, obrzękami, lekami. Jednak kluczowy mechanizm pozostaje niezmienny: spożywanie większej liczby kalorii, niż organizm potrzebuje.

Jak temu zaradzić? Jeśli zmniejszenie ilości jedzenia wydaje się zbyt trudne, warto zadbać o spalenie nadmiaru kalorii poprzez zwiększenie aktywności fizycznej. Ruch – spacer, basen, czy jakakolwiek forma ćwiczeń – nie tylko pomaga spalić kalorie, ale też pozytywnie wpływa na psychikę, wyciągając człowieka z izolacji i poprawiając nastrój.

Mam nadzieję, że udało mi się jasno wyjaśnić ten mechanizm.

To prawda tyję a jem bardzo mało ciągle czykę się taka “napompowana”.Jutro idę do lekarza po zmianę leku.Poprostu tragedia.

Liczę kalorie ćwiczę spaceruję i nie piję za dużo płynów i nie podjadam.Tyję tyję i jutro już będę u lekarza żeby to zmienić. Nie polecam pregabalin tym bardzej że działanie na moją chorobę to raczej tak poniżej 50%.Szkoda mi tylko że straciłam tyle siły wytrzymując ból bo…możeeee zadziała.Niestety powtórzę …Nie Polecam.