Podczas stosowania leku Jardiance spożywanie alkoholu nie jest zalecane. Chociaż nie ma bezpośrednich przeciwwskazań dotyczących spożywania alkoholu w trakcie leczenia Jardiance, należy jednak rozważyć kilka ważnych aspektów.
Biorę Jardiance od miesiąca i zastanawiam się, czy mogę sobie pozwolić na kieliszek wina czy dwa. Lekarz niby coś wspominał o ostrożności, ale wiecie, jak to jest – człowiek chciałby się czasem napić, szczególnie jak się trafi jakaś okazja czy grill u znajomych. No i teraz mam dylemat – czy po alkoholu coś się dzieje? Spada cukier? Może się robi słabo? Jakie są wasze doświadczenia? Czy komuś zaszkodziło, czy to bardziej takie „straszenie”, jak to bywa z różnymi lekami? Liczę na Wasze opinie!
Ja powiem tak – da się pić, ale z głową! Sama biorę Jardiance od pół roku i na początku bałam się jak ognia, bo wszędzie straszą tym odwodnieniem i kwasicą ketonową. Ale wiadomo – urodziny, święta, grill i człowiek by chciał, no nie?
Spróbowałam pierwszy raz po dwóch tygodniach leczenia – lampka wina i obserwacja. Nic złego się nie stało, ale faktycznie miałam sucho w ustach i czułam, że szybciej mnie „wzięło”. Potem jeszcze parę razy wypiłam, ale zawsze pamiętałam o wodzie i jedzeniu, bo inaczej mogłoby być kiepsko.
Co mi lekarz powiedział? Najważniejsze, żeby nie pić na pusty żołądek i nie przesadzać. Alkohol może obniżyć cukier, a Jardiance i tak już go zbija, więc lepiej uważać, żeby się nie zrobić słabo. No i woda, woda, woda – bo po alkoholu człowiek się odwadnia, a ten lek i tak już wyciąga wodę z organizmu.
O, dobre pytanie, bo ja to przez lata myślałem, że z cukrzycą i lekami to już niczego się napić nie można. Ale człowiek uczy się całe życie.
Też biorę Jardiance i powiem szczerze – trzeba uważać! Raz mi się zdarzyło na imprezie trochę przesadzić (wiadomo, urodziny kumpla, człowiek nie liczył tych kieliszków) i powiem Ci – takiego kaca jak po Jardiance to ja jeszcze nie miałem! Sucho w ustach jak na pustyni, ból głowy, osłabienie, jakby mnie coś przejechało. No i cukier spadł tak nisko, że mi się ręce trzęsły.
Teraz jak piję, to max dwa piwka albo kieliszek wina i do tego DUŻO wody. Unikam mocniejszych rzeczy, bo z nimi jest ciężej – niby człowiek czuje się dobrze, ale potem może nieprzyjemnie zaskoczyć.
Także pić można, ale trzeba być rozsądnym. Nie na pusty żołądek, nie za dużo i zawsze mieć pod ręką coś do jedzenia. No i nawadniać się, bo inaczej rano można żałować.
Ja to lubię wiedzieć, na czym stoję, więc przetestowałam temat alkohol + Jardiance na własnej skórze.
Pierwszy raz – lampka wina do obiadu. Spoko, nic się nie stało, nawet mi się lepiej spało. Drugi raz – dwa piwa na grillu. Lekko mnie zmuliło, ale generalnie OK.
Trzeci raz – kilka drinków na weselu i MASAKRA.
Rano myślałam, że umieram. Suchość w ustach jak po biegu maratońskim, osłabienie, nogi jak z waty. Do tego cukier mi poleciał tak nisko, że musiałam się ratować czymś słodkim, bo inaczej bym padła.
Słuchajcie, ja to już swoje lata mam i jak ktoś mi mówi „nie pij przy lekach”, to zwykle macham ręką, bo trochę życia trzeba mieć. Ale przy Jardiance serio się zastanowiłam, bo jednak cukrzyca to nie przelewki.
Przetestowałam delikatnie – lampka wina do kolacji raz na jakiś czas i jest OK. Ale jak się zdarzyło wypić więcej, to potem miałam problem, bo rano byłam słaba jak kociątko. Cukier niski, siły brak, suchość w ustach.
Moja znajoma, która też bierze Jardiance, kiedyś na weselu się trochę zapomniała i miała straszne sensacje – aż musieli ją położyć i dać coś do jedzenia, bo myślała, że zemdleje. Więc ja tam wolę się pilnować.