Nie zaleca się spożywania alkoholu podczas stosowania Rispoleptu, ponieważ może to nasilać działania niepożądane, takie jak nadmierna senność.
Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/rispolept/czy-stosujac-rispolept-mozna-pic-alkohol
Nie zaleca się spożywania alkoholu podczas stosowania Rispoleptu, ponieważ może to nasilać działania niepożądane, takie jak nadmierna senność.
Cześć wszystkim! Mam takie pytanie, bo nigdzie nie mogę znaleźć konkretnej odpowiedzi. Biorę Rispolept w małej dawce (0,5 mg na noc) i zastanawiam się, czy mogę czasem wypić lampkę wina albo piwo do obiadu. Wiadomo, nie mówię o jakichś libacjach, tylko normalnym, okazjonalnym wypiciu alkoholu. Czy ktoś z Was próbował? Czy są jakieś skutki uboczne, np. większa senność albo jakieś inne jazdy? Pytam, bo różne rzeczy o tym czytam i nie wiem, czy lekarze nie straszą na wyrost. Dajcie znać, jak u Was to wyglądało!
Oj, ja mam taką historię z Rispoleptem i alkoholem, że do dziś ją wspominam jako jedną z większych głupot w moim życiu…
Brałam Rispolept przez rok, bo miałam lęki, natrętne myśli, ogólnie byłam w kiepskim stanie. Lekarz mi to przepisał w niskiej dawce jako dodatek do sertraliny. No i tak sobie to brałam, działało różnie, ale nie było dramatu. Aż przyszły urodziny mojej przyjaciółki.
Mówię sobie – no dobra, wezmę tego Rispoleptu jak zwykle, ale co mi zaszkodzi jedno piwo? Przecież nie będę się bawić w jakieś wielkie picie, tylko symbolicznie, żeby nie siedzieć o suchym pysku, jak wszyscy będą wznosić toasty.
No i wypiłam to jedno piwo. I co? Normalnie jakby mi ktoś łeb młotkiem uderzył. Po 20 minutach zaczęłam czuć, że moje ciało waży tonę, a głowa mi się kiwa jak bańka na wietrze. Niby byłam świadoma, ale jakoś tak… dziwnie otępiała. Potem wzięłam jeszcze dwa łyki wina i wtedy to już było po mnie. Serio, siedziałam na tej imprezie i czułam się, jakbym oglądała film o sobie z lekkim opóźnieniem.
Najgorsze przyszło po powrocie do domu. Zasnęłam jak kamień, a rano? DRAMAT. Czułam się, jakby ktoś mi wlał ołów do żył. Ciężka głowa, słabe ręce, zero energii. Jak kac, ale taki nietypowy, bardziej neurologiczny niż po zwykłym alkoholu.
Od tamtej pory – nigdy więcej. Rispolept i alkohol to nie jest fajne połączenie, nawet jak człowiek myśli, że „tylko trochę”. Może na kogoś działa to inaczej, ale ja nie ryzykuję. Jak wiem, że gdzieś będę pić, to po prostu nie biorę leku tego dnia. A jak muszę wziąć lek – to zero alkoholu.
Więc jak pytasz, czy można pić przy Rispolepcie – można, ale jak lubisz czuć się jak przeżuta guma na drugi dzień, to Twój wybór.
Biorę Rispolept od dwóch lat, bo mam różne jazdy – dużo lęków, kompulsje, natrętne myśli, no ogólnie głowa mi się nie wyłącza. Na początku w ogóle nie myślałam o alkoholu, bo byłam tak zamulona po leku, że nawet nie miałam siły myśleć o jakimkolwiek piciu. Ale potem organizm się przyzwyczaił, przestało mnie tak ścinać i zaczęłam się czuć bardziej normalnie. I jak się poczułam normalnie, to też zaczęłam myśleć jak normalny człowiek – a może by tak piwko do grilla? A może wino na urodzinach?
No i tak było. Pierwszy raz to było właśnie na grillu u znajomych. Mówię sobie – no dobra, wezmę tego jednego łyka, zobaczę, co się stanie. No i nic się nie stało. Czuję się normalnie. Mówię – to może jeszcze pół piwa? No i wypiłam. I nadal było okej.
Ale najgorsze przyszło dopiero potem.
Wracam do domu, kładę się spać, a tu nagle jakieś dziwne jazdy. Budzę się w nocy, serce mi wali jak młot pneumatyczny, czuję, że się cała trzęsę, a głowa mi pracuje na jakichś dziwnych falach – niby senna, ale jakby w środku mózgu miałam radio, które nie mogło złapać sygnału. Nie mogłam zasnąć, czułam się, jakby mnie ktoś przeniósł do innego wymiaru, jakby wszystko było nierealne. Myślę sobie – no ładnie, załatwiłam się na własne życzenie.
Rano było jeszcze gorzej. Normalnie jakbym miała największego kaca w życiu, ale takiego innego, jakby bardziej neurologicznego. Nie to, że mnie mdliło czy coś, tylko głowa była ciężka jak z betonu, ręce mi się trzęsły, czułam się tak, jakbym wzięła za dużo tabletek na sen. Miałam wrażenie, że mój mózg nie nadąża za moim ciałem, że myśli mi się wolniej niż zwykle.
I co gorsza – przez kilka następnych dni miałam rozregulowaną całą głowę. Nastrój mi skakał jak szalony, jednego dnia byłam otępiała, drugiego dnia rozdrażniona. Rispolept w ogóle zaczął na mnie działać inaczej – jakby stracił swoją moc, ale jednocześnie bardziej mnie zamulał.
Od tamtej pory mówię stanowczo: NIE.
Nie wiem, jak to działa u innych, ale u mnie to było jak jebnięcie kijem bejsbolowym w układ nerwowy. I mówię to ja, osoba, która lubi sobie czasem wypić lampkę wina czy zimne piwo w lato. Ale nie przy Rispolepcie. Nigdy więcej. Bo serio – jak ktoś lubi eksperymentować, to lepiej niech pójdzie w jakieś nowe smaki soków czy herbat, a nie w łączenie tego leku z alkoholem.
Więc jak ktoś myśli, że „a, jedna lampka wina to nic”, to niech się dobrze zastanowi, czy chce ryzykować taki stan, jak ja miałam. Bo to nie jest zwykły kac, to jest kac na sterydach połączony z zawieszeniem całego systemu operacyjnego w głowie. I serio, nie warto.