Cześć, też miałam SIBO i brałam Xifaxan, więc mogę się podzielić moją historią. Na początku muszę powiedzieć, że diagnoza to była dla mnie ulga – w końcu ktoś potwierdził, że te wszystkie dziwne rzeczy, które działy się w moim brzuchu, to nie moja wyobraźnia. Serio, przez długi czas myślałam, że coś jest ze mną nie tak, a wzdęcia i ten okropny zapach gazów (wiem, brzmi strasznie, ale to prawda) wpędzały mnie w takie kompleksy, że unikałam ludzi.
Kiedy lekarz zaproponował mi Xifaxan, byłam trochę sceptyczna. Antybiotyk na jelita? Brzmiało dziwnie, zwłaszcza że nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. Ale zdecydowałam się spróbować, bo nie miałam już siły. Brałam go przez 10 dni i… pierwsze dwa dni były koszmarem. Miałam wrażenie, że mój brzuch oszalał – więcej gazów, bóle i jakiś dziwny ucisk pod żebrami. Już chciałam odpuścić, ale trzeciego dnia zaczęło się poprawiać.
Po skończeniu kuracji poczułam się jak nowo narodzona. Zero wzdęć, bólu, mogłam znowu jeść rzeczy, których unikałam przez miesiące. Ale, żeby nie było za pięknie – po jakichś dwóch miesiącach część objawów wróciła. Nie tak intensywnie jak wcześniej, ale jednak. Myślę, że to dlatego, że nie zmieniłam za bardzo diety. Dopiero po przeczytaniu kilku książek o SIBO i przeszukaniu forum zrozumiałam, że sam Xifaxan nie załatwi sprawy na stałe. Trzeba też zadbać o dietę, regularność posiłków i trawienie.
Dzisiaj mogę powiedzieć, że mam to pod kontrolą, choć wciąż zdarzają się gorsze dni. Jem prosto, staram się nie przesadzać z cukrem i unikam rzeczy, które zawsze wywoływały problemy, jak cebula czy fasola. Co ciekawe, odkryłam, że codzienne spacery po jedzeniu bardzo mi pomagają – chyba poprawiają perystaltykę czy coś takiego.