U mnie to już trzeci miesiąc i na początku też się głowiłam, kiedy go najlepiej brać. Pierwsze dni brałam rano, bo myślałam, że jak się bierze leki „na stałe”, to z rana i z głowy. Ale… powiem Ci szczerze, że miałam potem cały dzień takie lekkie zawroty głowy, byłam jakaś taka otumaniona i miałam wrażenie, że mi się kręci świat. Nie wiem, może to tylko moje ciało tak reagowało, ale po tygodniu przerzuciłam się na wieczór i od razu było lepiej. Biorę koło 21, przed kąpielą, i jakoś się lepiej czuję.
Moja koleżanka z pracy też bierze Femoston i mówiła mi, że dla niej pora dnia nie robiła różnicy, ale znowu jej mama (tak, trzy pokolenia Femostonu ) nie mogła spać po wieczornej dawce. Więc jak widzisz – każda z nas inaczej. Ja osobiście polecam wieczór, przynajmniej na początek, żeby się „zgrać” z hormonami.