Ja miałam wieczny problem ze skórą głowy. Swędzenie, łuszczenie się, czasem aż strupy – wyglądałam jakby mnie ktoś grabiami przejechał. Dermatolog mówił, że to łojotokowe zapalenie skóry i przepisał mi Flucinar żel. Pomagało od razu, ale jak przestawałam smarować, to wracało…
Potem przez pół roku nie mogłam się dostać do dermatologa, a zmiany wróciły, i to z hukiem. Kombinowałam. W aptece farmaceutka poleciła mi szampon Polytar (dziegciowy) – śmierdzi jak piekło, ale działa! I do tego Sudocrem na wieczór, punktowo, tylko żeby nie wcierać go za mocno, bo ciężki. Próbowałam też maści z cynkiem, takich dla dzieci – serio, działały na te drobniejsze zmiany.
I jeszcze coś – moja ciotka, która jest pielęgniarką, powiedziała mi, że jak nie mam Flucinaru, to mogę użyć czasem kremu Alantan Plus – nie działa jak steryd, ale regeneruje i koi skórę, więc przy regularnym stosowaniu zmniejsza potrzebę użycia silnych leków.
Czy działa tak dobrze jak Flucinar? Nie. Ale jak nie ma wyboru – to daje radę.