Ile razy dziennie można brać Sirdalud zależy od indywidualnych potrzeb pacjenta oraz zaleceń lekarza. Dawkowanie i częstotliwość przyjmowania leku mogą się różnić w zależności od stanu pacjenta i rodzaju dolegliwości.
Cześć wszystkim! Dostałem receptę na Sirdalud, ale mam pewne wątpliwości co do dawkowania. W ulotce widzę różne schematy, a lekarz mówił coś o dostosowaniu w zależności od efektu. Jak to wyglądało u Was? Ile razy dziennie braliście i jak się po tym czuliście?
Jezu, ja to w ogóle nie wiedziałam, czego się spodziewać. Lekarz coś tam mówił, że „zobacz, jak działa”, no to wzięłam jedną na noc i myślałam, że okej, pewnie nic wielkiego się nie stanie. I co? BAM! Jak mnie przygniotło do łóżka, to wstałam jakby mi ktoś beton do pleców przymocował. Rano mgła w głowie jak po nieprzespanej nocy, ale faktycznie mięśnie jakby mniej spięte. Tylko że po południu znowu zaczęło mnie szarpać, no to wzięłam drugą – i znowu odlot. W końcu wykminiłam: pół tabletki rano i cała na noc. Tak było najlepiej, bo w dzień nie byłam jak otępiała foka, ale coś tam działało. Ktoś miał podobnie, czy tylko ja robiłam za zombie?
O boże, co ja zrobiłam. Miałam brać 3 razy dziennie, no to biorę, bo przecież jak napisali, to znaczy, że tak ma być, nie? Rano łyk, potem po południu, na wieczór trzeci. I co? Pierwszy dzień – idę jakbym miała nogi z waty. W pracy mózg mi się zaciął jak stary komputer, normalnie nie wiedziałam, co się dzieje. A najgorsze? Robię sobie herbatę, potem patrzę – gdzie moja herbata? Szukam, szukam… była w lodówce. xD Przestałam się wygłupiać i zaczęłam brać jedną tylko na noc – i w końcu jakoś to miało sens.
Ja to chyba przez miesiąc szukałam, jak to w ogóle brać, żeby mnie nie rozłożyło. Najpierw na noc – no super, spałam jak dziecko, ale rano miałam wrażenie, jakby mi ktoś mózg wyjął i zostawił pustkę. No to zaczęłam brać trochę wcześniej – lepiej, ale dalej zamulona. Potem pół rano, pół po południu – niby mięśnie się rozluźniły, ale na wieczór czułam się jak napięty drut. W końcu znalazłam złoty środek: jedna na noc i jak naprawdę mnie skręca, to pół w dzień. Czasem w ogóle w dzień nie biorę, czasem muszę dodać, ale już bez tego efektu „halo, gdzie jestem?”.