Jak odstawić Brintellix?

Odstawienie Brintellix, podobnie jak innych leków przeciwdepresyjnych, powinno odbywać się stopniowo i zawsze pod ścisłym nadzorem lekarza prowadzącego.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/brintellix/jak-odstawic-brintellix/

Byłam na Brintellixie przez prawie dwa miesiące, ale brałam go bardzo nieregularnie – przez moje ADHD często zapominałam o dawce, a poza tym miałam takie nudności, że sam zapach tabletki potrafił mnie zniechęcić do wzięcia kolejnej. Wcześniej byłam na Fluoksetynie – najpierw 10 mg, potem 20 mg, a potem przeszłam na Brintellix – zaczęłam od 5 mg, później przeszłam na 10 mg. Myślę, że mimo wszystko brałam go wystarczająco długo, żeby poczuć jakieś efekty.

Na lęki nie pomógł mi wcale. Na depresję – może minimalnie, ale nic spektakularnego, nic co by realnie poprawiło moje funkcjonowanie. Pewnego dnia po prostu przestałam go brać, bo… zapomniałam. I od tego momentu zaczęły się objawy odstawienia.

To, co przeżyłam po nagłym odstawieniu Brintellixu:

  • ogromna nadwrażliwość emocjonalna,

  • płakałam z byle powodu, bez kontroli,

  • bezsenność – nawet jak byłam padnięta, nie mogłam zasnąć,

  • nastrój poleciał w dół – to była czarna, głęboka depresja,

  • na początku miałam sny pełne moich największych lęków, dopiero potem wróciły do normy,

  • drażliwość, nie do wytrzymania – wszystko mnie wkurzało,

  • uczucie paranoi, miałam wrażenie, że wszyscy mnie okłamują,

  • gorączka i ból głowy, jak przy grypie,

  • uczucie, że mózg mam jakby pełny cieczy, która się przelewa albo przecieka – bardzo dziwne, trudne do opisania,

  • wszystkie moje lęki się uaktywniły – strach przed odrzuceniem, byciem wykorzystaną, samotnością…

To był bardzo trudny czas i nie życzę nikomu przechodzić tego bez wsparcia i bez planu. Nawet jeśli Brintellix nie działa idealnie – nie warto go odstawiać nagle.

Szczerze? Podpisuję się pod tym obiema rękami. Biorę Brintellix od około półtora roku – najpierw 10 mg, potem 15 mg, a od kilku miesięcy 20 mg. Jakieś trzy tygodnie temu przestałam go brać z dnia na dzień, całkiem przypadkiem. Mam ADHD, więc po prostu zapomniałam o tabletce, a jak już sobie przypomniałam, to nie mogłam ich znaleźć (i nadal nie mogę :woman_facepalming:t2:). Dużo ostatnio podróżuję, więc pewnie zostały w jakimś plecaku albo torbie.

Od tamtej pory mam objawy odstawienia – prawie wszystkie, oprócz tych dziwnych snów, o których piszą inni. Ale reszta to istna katastrofa. I co najgorsze – to wciąż trwa. Mimo że minęły trzy tygodnie, nadal czuję, jakby moje ciało i głowa nie potrafiły wrócić do równowagi.

Czuję się okropnie – fizycznie i psychicznie. Wszystko mnie drażni, chce mi się płakać bez powodu, nie mogę spać, boli mnie głowa i mam to dziwne uczucie „przepełnionego mózgu”.

Lęk, bóle ciała, objawy jak przy grypie, ból głowy, brainzaps (takie dziwne „prądy” w głowie), huśtawki nastrojów i ogromna wrażliwość emocjonalna – wszystko to miałam po odstawieniu Brintellixu. Na szczęście po około dwóch tygodniach te najgorsze objawy zaczęły trochę ustępować, ale…

Jest coś, co męczy mnie do dziś – i to już trzeci tydzień po ostatniej tabletce. Mam coś, co sama nazywam „syndromem ogłupienia”. Serio. Czuję się, jakbym zgłupiała.
Wolniej myślę, mam problem z ogarnięciem kilku rzeczy na raz, nie umiem się skupić, a już o multitaskingu mogę zapomnieć. Czuję, że mój mózg działa w trybie spowolnionym, jakby coś w nim nie stykało. To dla mnie bardzo frustrujące, bo zawsze byłam osobą zorganizowaną, szybko myślącą, a teraz mam wrażenie, że nie ogarniam nawet prostych rzeczy. Mam nadzieję, że to minie, ale to uczucie „bycia głupszą niż kiedyś” to chyba najgorszy efekt odstawienia, jaki mnie spotkał.

Jeśli ktoś się zastanawia nad przerwaniem Brintellixu – niech robi to z głową i stopniowo, bo to nie jest takie niewinne, jak się wydaje.

U mnie było całkiem łagodnie, szczerze mówiąc. Zeszłam z 10 mg Lexapro po 7 miesiącach zupełnie z dnia na dzień – żadnych dramatów, wszystko poszło gładko. Podobnie było z Brintellixem – 20 mg, też odstawiłam na raz, bez stopniowego zmniejszania dawki, i jedyne co poczułam to lekkie zawroty głowy i mgłę mózgową, ale ogólnie nic, z czym nie dałoby się żyć. Wręcz powiedziałabym, że cały proces był zadziwiająco lekki i spokojny.

Może pomogła mi kawa – piłam jej sporo w tym czasie, więc możliwe, że trochę łagodziła objawy odstawienne. Takie moje gdybanie, ale coś w tym może być.

Z perspektywy czasu widzę, że leki typu SSRI (takie jak Lexapro czy Brintellix) są u mnie dużo łagodniejsze i bezpieczniejsze. Odstawienie ich nie rozwaliło mi emocjonalnie życia, nie miałam spadków nastroju ani paranoi. Tak że jeśli już leczyć depresję farmakologicznie, to wolałabym wrócić do SSRI niż SNRI. Oczywiście każdy reaguje inaczej, ale dla mnie to była naprawdę ogromna różnica.

Planuję odstawić Brintellix, myślę że może jakoś w maju, ale strasznie się tego boję. Już raz odstawiałam Lexapro i to była absolutna masakra – dosłownie burza lęku, paniki i takiego irracjonalnego przerażenia, że nie życzę tego nikomu.

Najgorsze było to, że mój lekarz kompletnie mnie nie zrozumiał. Powiedziałam mu, że czuję się jak wrak i zapytałam, czy to możliwe, że to przez odstawienie. A on na to: „niestety to pani taka jest”. To mnie kompletnie rozwaliło. Zabrał mi nadzieję, że to tylko chwilowy efekt i że minie. Dziś wiem, że po prostu się mylił. I że to naprawdę była reakcja organizmu na odstawienie, a nie jakaś moja wada psychiczna.

Byłam na Brintellixie przez ponad 2 lata. Przez cały ten czas zmagałam się z silnymi nudnościami, a depresja i lęki zamiast się zmniejszyć – tylko narastały. Robiłam dwie sesje TMS (przezczaszkowa stymulacja magnetyczna), ale drugi raz zupełnie nie przyniósł efektu. W końcu powiedziałam dość i postanowiłam stopniowo odstawić Brintellix.

I co się okazało? Lęki zmniejszyły się o jakieś 75%, a nudności zniknęły od razu.
Poczułam się jakbym zdjęła z siebie jakiś ciężki, niepasujący płaszcz.

Ale teraz walczę z objawami odstawienia – i niestety, jest ciężko. Mija już trzeci tydzień od ostatniej dawki i wciąż mam huśtawki nastrojów, zmęczenie, trudności ze snem i taką jakąś emocjonalną chwiejność. Zaczęłam znowu brać Lamictal na stabilizację nastroju, ale dopiero się w niego „wkręcam”, więc efekty są słabe. Czuję ogromną złość. Na siebie, na system, ale przede wszystkim na mojego psychiatrę, bo przez cały ten czas mówiłam mu, że czuję się coraz gorzej, a on tylko kiwał głową i zwiększał dawkę. A ja przestałam pracować, wycofałam się z życia, jakbym przestała istnieć jako człowiek. I nikt mnie nie słuchał. Teraz mogę tylko mieć nadzieję, że objawy odstawienia skończą się w ciągu najbliższego miesiąca. I że powoli zacznę odzyskiwać siebie.

Jestem na 3. dniu bez Brintellixu, odstawiłam z dnia na dzień po dłuższym czasie na dawce 10 mg. I powiem szczerze – nie zauważyłam żadnych objawów odstawienia. Może to też dlatego, że od jakiegoś czasu znowu trenuję siłowo, przygotowuję się do zawodów, więc endorfiny lecą u mnie jak szalone – może to mnie ratuje. Ale jest jedna rzecz, którą zauważyłam od razu i aż mnie zamurowało. Zniknęły mi napady głodu i ciągłe ssanie na cukier. Normalnie – jak ręką odjął. Wcześniej, jak brałam Brintellix, miałam wrażenie, że jestem studnią bez dna – mogłam jeść bez końca, cały czas coś mnie „ciągnęło” do lodówki. I niestety… przytyłam przez to jakieś 7 kilo, co mnie mega frustrowało, bo mimo ćwiczeń nie mogłam utrzymać wagi.

Teraz? Mam problem, żeby zjeść wystarczająco dużo jak na poziom mojego wysiłku fizycznego. Jakby organizm wrócił do równowagi. Nie wiem, jak będzie dalej – może dopiero mnie coś trafi z opóźnieniem – ale póki co czuję się lepiej fizycznie i mam większą kontrolę nad apetytem, co jest dla mnie ogromną ulgą.