Podanie leku Milukante dziecku zależy od wieku i wagi dziecka, a także od formy leku. Przed podaniem Milukante dziecku, należy skonsultować się z lekarzem, który określi odpowiednią dawkę i sposób podania.
Cześć wszystkim, mam pytanie do rodziców, którzy podają swoim dzieciom Milukante. Jak sobie radzicie z podawaniem tego leku? Mój synek ma 4 lata, mamy tabletki do żucia 4 mg, ale nie chce ich za nic w świecie tknąć. Próbowałam ukryć w jedzeniu, próbowałam tłumaczyć, ale wszystko kończy się płaczem i awanturą. Czy ktoś ma jakieś sprawdzone sposoby, żeby to jakoś przeszło bez nerwów? Będę wdzięczna za każdą podpowiedź!
U nas dokładnie to samo było z moją Zosią jak miała 3,5 roku. Milukante w postaci tych tabletek do żucia – fuj i koniec, nie ruszy. Mówiła, że „to nie jest prawdziwa guma” i pluła wszędzie. Ja próbowałam na wszystkie sposoby: rozgniatałam i mieszałam z miodem, dawałam z dżemem, nawet próbowałam włożyć do banana, żeby połknęła jak kapsułkę, ale się zorientowała i był cyrk.
W końcu zaczęłam robić z tego rytuał. Mówię Ci – bajka, kolorowy kubeczek z wodą, jakaś zabawka w ręce i pochwała po wszystkim. I codziennie ten sam schemat. Przestałam prosić i błagać, po prostu dawałam jak coś zupełnie normalnego, jak szczotkowanie zębów. Po kilku dniach się przyzwyczaiła. I najważniejsze – daję wieczorem, po kolacji, bo wtedy jest spokojniejsza i nie wybrzydza tak bardzo. Czasem jeszcze daje się skusić na „nagrodę” – naklejkę albo bajkę.
Powiem tak – początki były ciężkie, miałam łzy w oczach, bo człowiek chce pomóc dziecku, a ono się buntuje. Ale z czasem da się to jakoś ogarnąć. Trzeba tylko cierpliwości i trochę cwaniactwa Trzymam kciuki, dasz radę!
Hej, ja mam dwóch chłopaków, jeden ma teraz 7, a drugi 5 i obaj brali Milukante przez całą wiosnę, bo pyłki ich rozkładają na łopatki. Starszy od razu łyknął temat – dosłownie i w przenośni – bo on w ogóle lubi takie „lecznicze” rzeczy, czuje się wtedy jak bohater Marvela. Ale młodszy to był dramat.
U nas pomogło… granie w „lekarza”. Dawałam mu tabletkę, a on „leczył” misia, potem sam „dostawał” swoją dawkę i w nagrodę przybijał piątkę. Zrobiliśmy z tego zabawę i to było kluczowe. Ja wiem, że to brzmi jak z poradnika psychologa dziecięcego, ale serio – działa. I oczywiście nie zawsze jest idealnie – czasem mówi, że nie chce, czasem wypluje – ale 90% razy kończy się sukcesem.
No i jeszcze jedno – zapytaj pediatry o inny smak tabletek, bo są różne. U nas była wiśniowa i się sprawdziła, ale znajoma miała cytrusową i mówiła, że jej córka to od razu wypluwała. Niby drobiazg, a robi różnicę.
Kochana, ja już mam dorosłe dzieci, ale mam wnuczka – 6 lat, alergik jak się patrzy. Synowa się załamywała, bo mały nie chciał brać Milukante – darł się, płakał, chował się pod stołem. No i co babcia zrobiła? Babcia dała na sposób!
Ja mu powiedziałam, że to jest „tabletka dla superbohaterów”, ale tylko dla tych, co potrafią ją rozgryźć i nie grymasić. Zrobiłam mu nawet medal z kartonu z napisem „Super Nos”, jak ją wziął pierwszy raz bez płaczu. I wiesz co? Zadziałało! Teraz jak przychodzi do mnie, to się pyta: „Babciu, mogę już być super nosem dzisiaj?”
Oczywiście – każdy dzieciak inny, ale moim zdaniem trzeba im po prostu nadać sens – nie że to lek i ble, tylko że coś fajnego, dla odważnych, dla dużych. Taki teatrzyk. Dorośli czasem się krzywią, jak o tym opowiadam, ale dziecko to dziecko – ono potrzebuje zabawy, nie stresu. A jak działa – to działa. Trzymam za Was mocno kciuki!