Opinie Milukante

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem leku Milukante w leczeniu astmy lub alergicznego nieżytu nosa? Czy zauważyliście poprawę w kontroli objawów – na przykład rzadsze napady duszności, mniejszą potrzebę stosowania leków doraźnych, czy łatwiejsze oddychanie w nocy? A może lek pomógł Wam przy problemach z katarem siennym, zatkanym nosem albo kaszlem alergicznym? Czy pojawiły się u Was jakieś skutki uboczne, takie jak bóle brzucha, bóle głowy, bezsenność, zmiany nastroju albo drażliwość? Wasze opinie mogą być bardzo pomocne dla innych osób, które dopiero zaczynają terapię Milukante lub wahają się, czy to dobra opcja dla nich.

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Muszę się podzielić swoim doświadczeniem z Milukante, bo może komuś to pomoże, szczególnie jeśli ktoś – tak jak ja – bał się go brać przez to, co przeczytał w internecie. Tydzień temu dosłownie spanikowałam. Przekopałam pół internetu, naczytałam się opinii i byłam pewna, że nie wezmę tej tabletki. Powiedziałam mężowi, że nie dam rady, bo tyle się mówi o skutkach ubocznych – o dziwnych snach, zmianach nastroju, lękach… No masakra. Ale on mnie uspokoił i powiedział, że spróbujemy, a jak coś się będzie działo, to od razu przestanę i będziemy działać. Wzięłam pierwszą dawkę wieczorem, z duszą na ramieniu, i czekałam, że coś mnie rozwali w nocy albo rano obudzę się z jakąś mgłą w głowie. A tu nic. Spałam jak dziecko. Rano było normalnie – ani lepiej, ani gorzej, ale bez żadnych jazd.

Biorę już tydzień codziennie i powiem Wam szczerze – wraca mi węch. Niby powoli, ale jednak. I to dla mnie ogromna sprawa, bo przez zatoki od lat nic nie czuję. Nie mam żadnych skutków ubocznych, serio. Żadnych bólów głowy, żadnych zmian nastroju, śpię spokojnie. Czuję się sobą, może nawet trochę lepiej psychicznie, bo w końcu coś drgnęło na plus. Więc jeśli siedzisz i boisz się, bo tyle się naczytałaś o tym leku – to ja byłam dokładnie w tym samym miejscu. I bardzo się cieszę, że się przemogłam. Może nie każdemu pomoże, ale ja dałam mu szansę i póki co – nie żałuję.

Mam okropne uczulenie na pyłki – takie prawdziwe, męczące uczulenie. Zwykłe leki przeciwhistaminowe w ogóle na mnie nie działają. Nawet jak je brałam regularnie, to i tak cały czas się męczyłam. Oczy swędziały mnie do szału, nos mi ciekł non stop, w nocy budziłam się z dusznościami przez astmę, a do tego cały czas kichałam i miałam uczucie ogólnego rozbicia, jak przy grypie. Lekarz przepisał mi wtedy zestaw: Milukante i do tego spray do nosa Nasonex. I powiem Wam jedno – Milukante zmienił moje życie. Objawy ustąpiły w jakichś 95%. Serio. Nie mam duszności, nie budzę się w nocy przez kaszel, kicham może raz na jakiś czas, a oczy swędzą sporadycznie i to dosłownie przez chwilę – samo przechodzi. Kiedyś nie wychodziłam z domu bez kropli do oczu, teraz już nawet ich ze sobą nie noszę, bo nie ma potrzeby. A wcześniej? To byłby szczyt szaleństwa – nie mieć kropli przy sobie to jak wyjść bez kluczy. Dla mnie Milukante to 10/10. Działa rewelacyjnie i to jedyny lek, który naprawdę pomógł mi przetrwać sezon alergiczny bez dramatu.

Tak, moim zdaniem Milukante działa przy alergicznym nieżycie nosa – faktycznie łagodzi objawy. Ale u mnie pojawiły się skutki uboczne, których się nie spodziewałam i które całkowicie mnie zniechęciły. Po pierwszej dawce nie mogłam w ogóle zasnąć. Całą noc się wierciłam, byłam rozdrażniona, miałam huśtawki nastroju i jakieś takie ogólne napięcie. Nawet następnego dnia, mimo że w końcu się wyspałam, czułam się dziwnie emocjonalnie rozchwiana. I właśnie przez to postanowiłam, że więcej tego leku nie wezmę.

Myślę, że każdy powinien sam sobie odpowiedzieć, czy korzyści są warte ewentualnych skutków ubocznych. Każdy organizm reaguje inaczej – to, co dla jednych jest zbawieniem, dla innych może być koszmarem. Dlatego jeśli ktoś zdecyduje się na Milukante, to warto po prostu uważnie się obserwować i reagować, jak coś jest nie tak. Dla mnie to nie był dobry wybór, ale może komuś innemu naprawdę pomoże.

U mnie astma wróciła z pełną siłą gdzieś koło 46. roku życia. Próbowałam dosłownie wszystkiego. Nie mogłam funkcjonować bez inhalatora – musiałam mieć go zawsze pod ręką, nawet w domu. Nocami spałam po 2–3 godziny i to z przerwami, bo budził mnie ciągły kaszel. Do tego non stop zapalenia zatok, jak nie jedno, to drugie.

Milukante to był dla mnie przełom. Naprawdę. Nazwałabym to wręcz cudem, bo tak bardzo odmieniło moje życie. Od momentu, kiedy zaczęłam go brać, w końcu mogę normalnie oddychać, spać w nocy bez duszności i kaszlu, a o inhalatorze potrafię zapomnieć na cały dzień. Nie miałam praktycznie żadnych skutków ubocznych. Przez pierwsze dwa dni lekko mi się kręciło w głowie, ale szybko to minęło. I to wszystko. Poza tym – tylko korzyści. Naprawdę nie jestem w stanie powiedzieć złego słowa o tym, jak ten lek mi pomógł.

Chodziłam po pulmonologach, byłam kilka razy na SOR-ze, odwiedzałam lekarzy rodzinnych, prywatne gabinety – i nikt mi tego leku nie zaproponował. Dopiero przypadkiem trafiłam na jakąś rejestratorkę albo asystentkę lekarza (nawet nie jestem pewna kim dokładnie była), i to ona jako pierwsza powiedziała: „spróbuj Milukante”. I za to będę jej wdzięczna do końca życia.

Nigdy nie miałam alergii jako dziecko – wszystko zaczęło się dopiero w dorosłym życiu. I to w najgorszej możliwej wersji, bo głównie w nocy. Nie mogłam spać przez zatkany nos, swędzące oczy i podniebienie. Rano czułam się totalnie niewyspana i dalej męczyłam się z objawami. W ciągu dnia dochodziło do tego ciągłe uczucie ciśnienia w uszach i takie nieprzyjemne „trzaski” przy przełykaniu czy ziewaniu.

Lekarz przepisał mi Milukante i muszę powiedzieć, że naprawdę mi pomógł. Objawy znacznie się zmniejszyły – mogę spać w nocy, nos już się nie zatyka tak dramatycznie, oczy mniej swędzą, a uszy też jakby spokojniejsze. Jedyne co, to zaczęłam częściej miewać krwawienia z nosa, co podejrzewam, że może być skutkiem ubocznym. Biorę lek już od trzech miesięcy i mimo że czasem rano jeszcze czuję lekki katar albo zatkanie, to w porównaniu do tego, co było wcześniej – jest naprawdę ogromna różnica.

Dopiero co wzięłam Milukante po raz pierwszy i muszę przyznać, że jestem zaskoczona. Na co dzień biorę Claritin, Flonase, czasem i jeszcze kilka innych leków na alergię. Miałam też testy alergiczne i co chwilę kończę z zapaleniem zatok, które trzeba leczyć antybiotykami.

Mój nos jest non stop zatkany, a w nocy muszę smarować pod nosem maścią rozgrzewającą, żeby w ogóle jakoś oddychać. Gardło boli mnie codziennie od tego ciągłego ściekania po tylnej ścianie.

I teraz uwaga – minęła dopiero godzina od zażycia Milukante, a ja pierwszy raz od bardzo dawna czuję, że cała twarz przestała być „zatkana”. Nos nie cieknie, oczy nie swędzą, a ja oddycham normalnie, jak człowiek. Może to przypadek, może autosugestia, ale serio – czuję różnicę od razu. Jedyne co zauważyłam, to że trochę mnie przymuliło – jestem lekko senna. Ale jeśli tak ma wyglądać każdy dzień po tym leku, to ja się piszę. Oby tak dalej, bo to dopiero pierwszy dzień, a już mam nadzieję, że znalazłam coś, co mi naprawdę pomoże.