Aby użyć inhalatora Budesonide Easyhaler, potrząśnij nim energicznie, otwórz nasadkę, naciśnij inhalator raz (aby załadować dawkę), zrób wydech (z dala od ustnika), przyłóż ustnik do ust, zaciągnij się głęboko, wstrzymaj oddech na 5–10 sekund, a następnie wypuść powietrze. Po inhalacji wypłucz usta wodą.
Hej, mam pytanie do osób, które stosują Budesonide Easyhaler – jak dokładnie się go używa? Dostałam dzisiaj receptę i niby lekarz mi pokazał, ale w gabinecie to wiadomo, stres i człowiek nie ogarnia. Trochę się boję, że coś źle zrobię i ten lek nie zadziała. Macie jakieś rady, triki, żeby dobrze to robić? Z góry dziękuję!
To ja Ci powiem, jak to było u mnie, bo też się na początku gubiłam. Dostałam ten inhalator w zeszłym roku jak zaczęło mi się pogarszać z astmą. Lekarka mi pokazała co i jak, ale ja i tak wróciłam do domu i miałam pustkę w głowie. Dobrze, że mój syn znalazł filmik na YouTubie z instrukcją – polecam sobie obejrzeć!
Generalnie to najpierw potrząśnij porządnie inhalatorem, bo tam w środku się wszystko miesza. Potem ściągasz nakładkę z ustnika (to ta skuwka z góry), naciskasz inhalator raz – i wtedy jest dawka załadowana. Potem zrób wydech – ale nie w ustnik!, przyłóż do ust i wciągnij to głęboko jakbyś chciała zaciągnąć się powietrzem z całego życia. I to nie żartuję – bo jak robisz za słaby wdech, to ten proszek nie dojdzie tam, gdzie trzeba.
Jak już się wciągniesz, wstrzymaj oddech na kilka sekund, ja liczę do siedmiu – ale to jak komu wygodnie. No i koniecznie płucz usta po każdym użyciu! Ja raz nie zrobiłam i miałam pleśniawki przez tydzień – masakra.
Teraz już robię to automatycznie, ale początki były różne. Aaa, i nie trzymaj tego inhalatora w łazience – wilgoć go psuje. Mam nadzieję, że pomogłam. Trzymam kciuki!
W moim przypadku Budesonide Easyhaler dostałam po kilku miesiącach ciągłego kaszlu, duszności i wizyt u różnych lekarzy. W końcu trafiłam na pulmonologa, który powiedział, że mam początki astmy. No i przepisał ten inhalator.
Na początku wszystko wydawało się skomplikowane – to nie jest taki „psikacz”, jak kiedyś miałam z Salbutamolem. Tu trzeba myśleć – najpierw potrząsnąć, nacisnąć, zaciągnąć się, wstrzymać oddech, płukać usta… Dużo tego.
Ale potem się wciągnęłam (dosłownie i w przenośni ). Mam taki swój rytuał – zawsze biorę lek rano i wieczorem, zaraz po umyciu zębów. Wzięłam sobie lusterko, żeby widzieć, czy dobrze przykładam ustnik i czy faktycznie robię mocny wdech. Najtrudniejsze było to, żeby nie oddychać przez nos i nie wypuścić powietrza zbyt szybko, bo miałam wtedy uczucie jakby lek został na języku, a nie w oskrzelach.
Po kilku tygodniach zaczęłam oddychać dużo lepiej. Mój mąż też zauważył, że przestałam kaszleć w nocy. Jak się w to wkręcisz, to naprawdę łatwo wchodzi w nawyk. Trzymam za Ciebie kciuki, serio! I jak coś – pytaj, my tu wszyscy po coś jesteśmy