Jaka dawka Ketrelu na sen?

Dawka Ketrelu stosowana w celu ułatwienia zasypiania jest ustalana indywidualnie przez lekarza, zazwyczaj w zakresie od 25 mg do 100 mg na noc.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/ketrel/jaka-dawka-ketrelu-na-sen/

Od dwóch lat stosuję ten lek w dawce 100 mg przed snem, aby w ogóle zasnąć. Niestety, zdarzyło mi się kilka razy, że zapas leku się skończył, i wtedy zaczęły się prawdziwe problemy. Bez niego sen staje się niemal niemożliwy. Pamiętam szczególnie trudny tydzień, kiedy spałam zaledwie dwie godziny na dobę. To było coś pomiędzy drzemką a stanem półświadomości, trudno to nawet nazwać prawdziwym snem. Czuję, że wpadłam w błędne koło – jestem uzależniona od tego środka, a przecież nie chcę brać go do końca życia. Co mogę zrobić, aby uwolnić się od tej sytuacji? Jak znaleźć rozwiązanie, które pozwoli mi normalnie funkcjonować bez tej chemicznej pomocy?

Ketrel nie jest lekiem, który powoduje uzależnienie w dosłownym znaczeniu, ale jego regularne stosowanie może sprawić, że organizm przyzwyczai się do jego działania, szczególnie w kontekście zasypiania. W efekcie może się wydawać, że bez niego sen staje się niemożliwy. To bardziej kwestia adaptacji organizmu do nowego stanu niż klasyczne uzależnienie. Ważne jest, by proces odstawiania leku przebiegał stopniowo i pod nadzorem lekarza. Powolne zmniejszanie dawki pozwala uniknąć gwałtownego “szoku” dla organizmu i zwiększa szansę na powrót do naturalnego rytmu snu.

Lekarz, planując odstawienie leku, może również zaproponować dodatkowe strategie wspomagające sen, takie jak techniki relaksacyjne, medytacje, a nawet krótkotrwałe zastosowanie innych, mniej inwazyjnych środków wspierających zasypianie. Istnieją również metody niefarmakologiczne, jak terapia poznawczo-behawioralna ukierunkowana na bezsenność (CBT-I), która cieszy się dużą skutecznością w nauce zdrowych nawyków związanych ze snem.

Podobną sytuację miałam, gdy przez długi czas stosowałam chlorprotiksen, który – podobnie jak Ketrel – jest neuroleptykiem. Podczas odstawiania pojawiły się u mnie pewne trudności z zasypianiem, jednak nie trwały one długo, około tygodnia. Kluczowe było dla mnie, aby w tym czasie skupić się na wprowadzeniu regularnych rytuałów przed snem i unikania czynników, które mogłyby zakłócać mój rytm dobowy, takich jak światło niebieskie z urządzeń elektronicznych czy zbyt późne jedzenie posiłków.

Dodatkowo, warto rozważyć zmiany w stylu życia, które wspierają jakość snu. Oto kilka przykładów:

  • Ustalenie stałych godzin zasypiania i budzenia się, niezależnie od dnia tygodnia, aby “zaprogramować” organizm na regularny rytm.
  • Zadbanie o higienę snu, czyli stworzenie w sypialni warunków sprzyjających relaksowi: zaciemnienie, odpowiednia temperatura, cicha przestrzeń.
  • Unikanie stymulantów, takich jak kofeina czy alkohol, szczególnie w godzinach popołudniowych i wieczornych.
  • Wprowadzenie relaksujących aktywności przed snem, takich jak czytanie książki, ciepła kąpiel, ćwiczenia oddechowe lub słuchanie spokojnej muzyki.

Z perspektywy doświadczenia wiem, że najtrudniejszy jest pierwszy krok – decyzja o zmniejszeniu dawki. Później, z pomocą odpowiednich strategii, organizm stopniowo adaptuje się do nowej sytuacji. Ważne jest, aby w tym procesie być cierpliwym wobec siebie i dać sobie czas na odzyskanie równowagi.

Hej, lekarz przepisał mi Ketrel, ale nie za bardzo mi wytłumaczył jak to działa. Mam brać na sen, ale boję się, bo słyszałam, że to lek na schizofrenię. Mam tylko problemy z zasypianiem, czasem się budzę w nocy i nie mogę zasnąć z powrotem. Nie wiem, czy to normalne, że coś takiego daje się na sen? Jakie dawki bierzecie? Czy to w ogóle działa? Z góry dzięki!

Ja też się bałam tego leku, bo jak przeczytałam ulotkę, to mi włosy stanęły dęba. Szpital, schizofrenia, psychozy – myślałam, że lekarz się pomylił. Ale potem się dowiedziałam, że Ketrel w malutkich dawkach to zupełnie inna bajka niż to, co biorą ludzie chorujący psychicznie. To tak jak z nożem – można chleb ukroić, a można kogoś dźgnąć. Wszystko zależy jak się używa.

Mi lekarz przepisał 25 mg na sen, brałam to na początku przez 2 tygodnie i powiem Ci – jak grom z jasnego nieba. Pierwszego dnia po 40 minutach zaczęłam się chwiać jak po winie, oczy mi się same zamykały. Spałam jak kłoda. Potem trochę się organizm przyzwyczaił, więc zwiększyłam do 50 mg i teraz jest idealnie. Śpię równo 7-8 godzin, budzę się bez zmęczenia, ale trzeba uważać, bo jak wezmę o 22, to przed północą nie mam siły rozmawiać z mężem ani dzieci położyć spać, bo mnie ścina.

Uważaj tylko na jedzenie – mi po miesiącu zaczęło się chcieć jeść w nocy jak świnka – wszystko co słodkie i tłuste. Trzeba pilnować, bo lek zwiększa apetyt. Ale działa. A bezsenność miałam po śmierci taty, jak nie spałam po 3-4 dni. Nie życzę nikomu, więc jak lekarz Ci dał, to spróbuj, tylko zacznij od najmniejszej dawki. Trzymam za Ciebie kciuki!

Długo walczyłam z bezsennością. Najpierw melisa, potem herbatki z szyszek chmielu, potem tabletki bez recepty – ziołowe, potem te niby silniejsze, ale dalej nic. Rano jak zombie, wieczorem nerwy, zero snu, tylko myślenie i myślenie. A człowiek rano do pracy, do ludzi, musi jakoś wyglądać.

Ketrel przepisał mi psychiatra, bo zaczęłam mieć już stany lękowe przez tą bezsenność. Dostałam Ketrel 100 mg, ale miałam go dzielić na ćwiartki – więc to wychodziło 25 mg na noc. I to był strzał w dziesiątkę. Uspokoił mnie, a potem stopniowo pomagał zasnąć. Ale trzeba go wziąć wcześniej niż myślisz, bo działa z opóźnieniem. Ja biorę o 21:00, myję zęby, dzieci do łóżek i jak siadam przed telewizorem, to już mnie ścina.

Z czasem niestety trochę się uodporniłam, więc teraz biorę 50 mg, ale to dalej działa. Trzeba tylko uważać – nie prowadź auta po tym, nie rozmawiaj przez telefon z szefem, bo się język plącze. I – co ważne – nie kombinuj z dawką na własną rękę, bo jak raz wzięłam 100 mg, to przespałam 13 godzin i cały następny dzień chodziłam jak pijana.

Mam znajomą, co bierze 200 mg, ale ona ma poważniejsze sprawy – dwubiegunówka i takie tam. Ja uważam, że na sam sen to 25 albo 50 wystarcza. No i lekarz musi prowadzić, bo jednak to nie jest witamina C.

U mnie to się wszystko zaczęło po menopauzie. Hormony poszły w kosmos, serce waliło, nocami się budziłam co godzinę. Przewracałam się z boku na bok, wstawałam do toalety, patrzyłam w sufit, mąż chrapał, a ja miałam ochotę wyjść na balkon i krzyczeć. Rano oczy czerwone, ciśnienie skacze, głowa ciężka.

Dostałam kiedyś Hydroksyzynę, ale po niej tylko się pociłam i miałam sny jak z horrorów. Potem lekarka dała mi Ketrel 25 mg – i powiedziała, że to „na wyciszenie wieczorne, nie że jestem wariatką”, jak to się mówi. Bo ja też się przestraszyłam tej ulotki. Ale ona mi to wyjaśniła – w małych dawkach Ketrel działa jak takie ciepłe mleko z miodem, tylko mocniejsze.

Na początku było super – brałam o 20:00, spałam do rana. Po jakimś czasie organizm się przyzwyczaił, to zwiększyłyśmy do 50 mg i tak biorę od ponad roku. Raz próbowałam odstawić, ale po 3 dniach znów koszmar. Więc wolę już brać i żyć jak człowiek. Ważne tylko, żeby jeść lekko na kolację, bo jak zjem coś ciężkiego i wezmę Ketrel, to potem rano czuję się jakbym zjadła cegłę i popiła betonem.

I jeszcze jedno – nie bój się opinii innych. To, że ktoś bierze lek psychiatryczny, nie znaczy, że jest chory psychicznie. Czasem po prostu organizm potrzebuje pomocy. Tak jak serce czasem potrzebuje tabletek na ciśnienie, tak głowa czasem potrzebuje czegoś na sen.