Jaka jest maksymalna dobowa dawka wenlafaksyny?

Maksymalna dobowa dawka wenlafaksyny może się różnić w zależności od postaci leku i stanu pacjenta. Dla postaci o przedłużonym uwalnianiu (Wenlafaksyna XR), maksymalna dawka wynosi 375 mg na dobę. Natomiast dla postaci o natychmiastowym uwalnianiu, maksymalna dawka może być niższa i wynosić do 225 mg na dobę.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/velaxin-er-wenlafaksyna/jaka-jest-maksymalna-dobowa-dawka-wenlafaksyny

Hej, mam pytanie do osób, które biorą wenlafaksynę. Jaka jest maksymalna dawka, jaką można brać? Mój lekarz mówi, że można dojść nawet do 375 mg, ale dla mnie to brzmi strasznie dużo! Teraz jestem na 150 mg i nie wiem, czy iść wyżej. Jakie macie doświadczenia? Braliście większe dawki? Jak się po tym czuliście? Nie chciałabym się czuć jak zombie albo mieć jakichś hardkorowych skutków ubocznych. Podzielcie się, proszę, swoimi historiami!

No to Ci powiem, że ja też miałam identyczne wątpliwości! Brałam najpierw 75 mg, potem 150 mg i myślałam, że to już full opcja. A tu lekarz mówi: „Możemy podnieść”. Prawie spadłam z krzesła. Ale wzięłam się na odwagę i poszłam na 225 mg, a potem nawet na 300 mg.

I co? Nie zamieniłabym tego na nic innego! Serio, na 150 mg było „meh” – trochę lepiej, ale dalej czułam, że coś jest nie tak. Dopiero jak podkręciliśmy do 225 mg, poczułam się jak normalny człowiek. Mniej lęków, więcej energii, w końcu jakaś chęć do życia. Wiadomo, początki były dziwne – więcej się pociłam, miałam lekkie zawroty głowy przez kilka dni, ale potem organizm się przyzwyczaił.

Więc jeśli czujesz, że jeszcze nie jest tak, jak być powinno, to serio warto pogadać z lekarzem o podwyższeniu. Wenlafaksyna to nie benzodiazepiny, nie uzależnia, a te 375 mg to jest maks dla tych, którzy naprawdę potrzebują. Więc spokojnie, jak coś, zawsze można zejść niżej, ale nie bój się wyższej dawki, jeśli lekarz to sugeruje.

Ej, ja się bałam tego jak cholera! Serio, jak usłyszałam, że ludzie biorą 225 mg albo 300 mg, to myślałam, że muszą być już na totalnym dnie. No bo jak to, AŻ TYLE? Przecież to chyba mnie zamieni w jakiegoś robota bez emocji, nie?

A potem sama na to przeszłam. Najpierw miałam klasyczne 75 mg – niby coś tam działało, ale jakoś tak średnio. Potem 150 mg – trochę lepiej. Aż w końcu lekarz mówi, że mogę spróbować 225 mg. Miałam milion myśli w głowie, ale się zgodziłam. No i powiem tak – nie zamieniłabym tego na nic innego. Dopiero na tej dawce poczułam, że naprawdę żyję.

Co do skutków ubocznych – pierwsze dni to trochę zawroty głowy, większa potliwość (zwłaszcza w nocy), no i kilka dni miałam wrażenie, że jestem trochę „przymulona”, ale to minęło. A potem? Zero zombie, zero otępienia, za to więcej chęci do działania. Więc serio – nie bój się większej dawki, jeśli Twój organizm tego potrzebuje. To nie heroina, tylko lek, który ma Ci pomóc.

Ja zawsze miałam mega mieszane uczucia do leków psychotropowych, bo wydawało mi się, że to już ostatnia deska ratunku i jak ktoś bierze więcej niż 75 mg, to znaczy, że jest „stracony”. No ale życie zweryfikowało.

Zaczynałam od 75 mg – było tak sobie. Potem 150 mg – ciut lepiej, ale dalej szału nie było. Aż w końcu lekarz mówi, że można spróbować 225 mg, a jak trzeba, to i 300 mg. No i co? Najpierw panika – przecież to DUŻO! Ale potem pomyślałam: „A co mam do stracenia?”.

Pierwsze dni na wyższej dawce to lekka huśtawka nastrojów, dziwne sny i uczucie, że jestem trochę na autopilocie. Ale po tygodniu – niebo a ziemia. W końcu normalnie spałam, nie miałam tych natrętnych myśli i mogłam normalnie funkcjonować. Więc teraz jak ktoś mówi, że „boi się większej dawki”, to mówię: jeśli lekarz sugeruje, to znaczy, że widzi potencjał, żeby było lepiej. Nie ma co się bać, bo to nie jest tak, że nagle będziesz chodzić otępiała jak zombie.

A ja Ci powiem, że u mnie było odwrotnie – lekarz chciał mi dać 225 mg, ale mi już na 150 mg było super, więc powiedziałam „STOP”. Więc serio – nie zawsze trzeba iść w górę, jeśli czujesz, że jest okej.

Ale jeśli masz wątpliwości, to pamiętaj, że wenlafaksyna ma dość szeroki zakres dawkowania i każdy organizm reaguje inaczej. Maksymalna dawka to 375 mg, ale to już dla osób z bardzo ciężką depresją. Większość ludzi zatrzymuje się na 150–225 mg.

Jednak ważna rada – jeśli kiedykolwiek będziesz schodzić z dawki, RÓB TO POWOLI. Ja raz zapomniałam wziąć tabletki przez dwa dni i myślałam, że umrę – brain zaps, zawroty głowy, wrażenie, jakbym była w jakimś alternatywnym wymiarze. Więc cokolwiek robisz, nigdy nie odstawiaj na własną rękę i nie rób tego z dnia na dzień.

Podsumowując – wyższa dawka to nie koniec świata, a jak masz wątpliwości, to zawsze można to skonsultować. Ale jeśli lekarz mówi, że może być lepiej na wyższej dawce, to może warto spróbować?