Cześć wszystkim! Zaczęłam brać Velaxin ER 75 mg tydzień temu. Mam depresję i zaburzenia lękowe. Na razie efektów praktycznie zero, no może poza tym, że trochę mnie mdli i jestem senna. Czy ktoś z Was brał ten lek? Jak szybko zaczyna działać? Kiedy mogę spodziewać się poprawy? Proszę o Wasze doświadczenia!
Wenlafaksyna potrzebuje czasu i cierpliwości – serio, dużo cierpliwości! Kiedy ja zaczynałam brać Velaxin, miałam depresję, która dosłownie przygniatała mnie do łóżka. Pierwszy tydzień czy dwa to była jakaś katastrofa, czułam się jeszcze gorzej – mdłości, zawroty głowy, straszna senność i ciągłe wahania nastroju. Dzwoniłam do lekarza trzy razy dziennie, bo już nie wiedziałam, co się dzieje. Dopiero po trzecim tygodniu poczułam, że coś ruszyło. Nagle pewnego dnia wstałam rano i… nie płakałam. Tak po prostu. Potem z dnia na dzień było trochę lepiej. Prawdziwa poprawa przyszła gdzieś po miesiącu. Więc nie martw się na zapas i przede wszystkim – daj lekowi czas, bo warto poczekać. Trzymaj się i głowa do góry!
Ja miałam przygodę z Velaxinem i powiem Ci szczerze – pierwsze dwa tygodnie myślałam, że lekarz mnie chyba pomylił z królikiem doświadczalnym, bo zamiast lepiej, czułam się coraz gorzej. Lęki mi się nasiliły, nie mogłam spać, do tego ten okropny ból głowy i mdłości. Już prawie chciałam odpuścić, ale znajoma (która sama brała ten lek kilka lat temu) powiedziała mi, żebym wytrzymała, bo to normalne i że u niej efekty pojawiły się po jakichś 3-4 tygodniach. I rzeczywiście – dokładnie po miesiącu poczułam, jakby ktoś mnie w końcu „włączył” – zaczęłam wychodzić z domu, mniej panikowałam, depresja zrobiła się bardziej znośna. Więc nie poddawaj się, bo u każdego to inaczej przebiega. U mnie efekty zaczęły się po około 4 tygodniach i potem już było dużo lepiej! Powodzenia!
Velaxin to nie jest paracetamol, żeby działał od ręki! Moja nerwica była taka, że przez pierwsze tygodnie łykania wenlafaksyny miałam ataki paniki jeszcze mocniejsze niż przed leczeniem, co mnie strasznie zniechęcało. Myślałam, że chyba wzięłam nie ten lek albo że lekarz zrobił sobie ze mnie żarty. Ale psychiatra mnie uspokoiła, że to się zdarza, bo zanim lek zacznie działać na dobre, organizm może trochę szaleć. I co? Miała rację. Minęło około 3 tygodni, może miesiąc, kiedy poczułam pierwszą poprawę. I to była taka drobna rzecz – nagle mogłam iść do sklepu bez totalnego paraliżu ze strachu. Potem powoli było coraz lepiej, aż po dwóch miesiącach już całkiem wróciłam do życia. Więc cierpliwości, kochana – będzie dobrze, tylko się nie nakręcaj i pozwól lekowi robić swoje!
Jak ja dobrze pamiętam ten okres, kiedy zaczynałam brać wenlafaksynę! Pamiętam, że lekarz mi mówił „będzie pani musiała poczekać ze 3-4 tygodnie na poprawę”, a ja po tygodniu już marudziłam, że nic się nie dzieje. No i u mnie to faktycznie trwało – pierwsze dwa tygodnie to był dramat, czułam się, jakby ktoś mi dosłownie wyłączył mózg. Mdłości, osłabienie, brak apetytu, zawroty głowy – nawet myślałam, żeby to odstawić. Ale potem powoli zaczęło być lepiej, najpierw zniknęły mdłości, potem wróciła energia, aż w końcu gdzieś po miesiącu zauważyłam, że… śpiewam pod prysznicem! A uwierz mi, przed leczeniem to ledwo wstawałam z łóżka. Więc bądź cierpliwa i nie panikuj, bo z wenlafaksyną trzeba dać sobie te 3-4 tygodnie na start. Powodzenia i trzymaj się cieplutko!
Słuchaj, pierwsza rzecz – nie stresuj się! Ja zaczęłam Velaxin dokładnie pół roku temu, bo u mnie była mocna depresja z lękami, więc wiem, co przeżywasz. Pierwsze dwa tygodnie – o matko, tego się nie da zapomnieć – ciągle było mi niedobrze, byłam ospała, bolała mnie głowa i miałam okropne sny. W dodatku lęki się nasiliły, do tego stopnia, że dzwoniłam do psychiatry prawie codziennie, bo myślałam, że coś jest źle. Ale lekarz mówił – spokojnie, pani Aniu, to przejdzie, trzeba przeczekać. I uwierz mi – przeszło! Po około trzech tygodniach najpierw ustąpiły mdłości, potem lęki się uspokoiły, a po miesiącu zaczęłam się normalnie uśmiechać. A po dwóch miesiącach miałam nawet ochotę spotykać się ze znajomymi, wyjść na kawę, pospacerować. Wcześniej to dla mnie była abstrakcja. Więc mówię Ci szczerze – daj temu lekowi czas, bo on działa trochę jak taki „rozrusznik” dla mózgu – musi się rozgrzać i poukładać wszystko na nowo. Trzymaj się, dużo cierpliwości, a będzie naprawdę dobrze, zobaczysz!