Wysoka prolaktyna, znana również jako hiperprolaktynemia, może prowadzić do różnych objawów związanych z funkcjami reprodukcyjnymi, laktacją oraz innymi aspektami zdrowia. Objawy te różnią się między mężczyznami i kobietami.
Od kilku tygodni czekam na wizytę u endo, bo coś mi nie gra i lekarz rodzinny podejrzewa, że mogę mieć podwyższoną prolaktynę. Zrobiłam badanie, wyniki jeszcze czekają, ale zaczęłam czytać i… się trochę przeraziłam. Możecie mi powiedzieć, jakie WY miałyście objawy przy wysokiej prolaktynie? Chodzi mi o takie życiowe, realne, co się działo z ciałem, głową, cyklem itd. Bo z neta to można się naczytać, a ja wolę usłyszeć od ludzi. Dzięki z góry!
U mnie się zaczęło od tego, że miesiączki zaczęły szaleć jak zwariowane. Raz przyszła po 40 dniach, raz po 60, potem dwa miesiące cisza. Na początku myślałam, że to stres, bo pracowałam wtedy jak wół – i w robocie, i w domu z dzieciakami.
Ale potem zaczęłam zauważać inne rzeczy: straszne zmęczenie, takie że nie chciało mi się ruszać z kanapy. W pracy robiłam kawę za kawą i dalej przysypiałam. No i co najdziwniejsze – bolały mnie piersi jak przed okresem, cały czas. Czasem nawet coś tam wypływało jak ścisnęłam brodawkę. A dzieci nie karmiłam już od 4 lat, więc coś było nie tak.
No i libido – totalnie zniknęło. Jakby ktoś mi to wyciął z życia. Mąż myślał, że go nie kocham, a ja po prostu nie miałam ochoty na nic.
Zrobiłam badania – prolaktyna prawie 1700. Lekarz powiedział, że to cud, że w ogóle jakoś funkcjonuję.
Dostinex pomógł, ale początki były ciężkie. Teraz mam w miarę stabilnie, cykle się unormowały, libido wróciło (hurra! ), no i czuję się jak człowiek.
Także jak coś Ci nie pasuje – idź, walcz, nie czekaj. Bo ta prolaktyna potrafi rozwalić wszystko po cichu.
Hej hej, ja też coś powiem, bo sama byłam w tym miejscu rok temu. Objawy? Masakra. Ale cicha masakra, bo na początku myślisz, że to „życie takie”.
U mnie to wyglądało tak, że byłam wiecznie zestresowana, miałam ataki płaczu z byle powodu, włosy mi wypadały, cera mi się popsuła jak za nastolatki, a mam 36 lat! No i non stop jadłam słodycze – cukier, cukier, cukier. A potem spałam po pracy jak kłoda, z dzieckiem w łóżku, w ubraniu, nawet makijażu nie zmywałam, tak mnie odcinało.
Do tego doszło coś, co mnie przeraziło: zaczęło mi lecieć mleko z piersi. Normalnie – ściskam brodawkę i kapie. Mąż mówi „idziesz do lekarza natychmiast”. Zrobiłam badanie: prolaktyna 980. Endo powiedziała, że to pewnie przez stres i wahania hormonów po porodzie, bo dziecko miało wtedy 2 lata.
Dostałam Dostinex, powolutku wszystko zaczęło się układać. Cykle się uspokoiły, skóra wróciła do normy, no i przestałam być zombie. Ale minęło kilka miesięcy, zanim poczułam się normalnie.
Więc nie ignoruj objawów, nawet jak się wydają “typowo kobiece”. Bo to może być coś więcej niż tylko zmęczenie czy PMS.
Zaczęło się od tego, że ciągle byłam podenerwowana. Jak nie krzyczałam na dzieci, to płakałam. Myślałam, że mam depresję poporodową, ale córka miała już 3 lata, więc trochę za późno na to, nie?
Potem zaczęły się inne cyrki. Okres przychodził jak chciał, a ja już planowałam kolejne dziecko i nie mogłam ogarnąć cyklu. Seks? Zapomnij, zero ochoty, zero radości z bliskości, tylko zmęczenie. Piersi bolały, byłam opuchnięta jak balon, senność w dzień, bezsenność w nocy. No i pojawiło się to cholerne mleko, którego nie chciałam widzieć już nigdy…
Dostałam Dostinex. Pierwsze dawki mnie zwaliły z nóg – jakbym miała kaca, kręciło mi się w głowie, ale potem organizm się przyzwyczaił. Po 2 miesiącach poczułam się jak nowa ja. Hormony się unormowały, wróciła energia, nawet dzieci mówią, że mama się częściej uśmiecha.
Więc tak – wysoka prolaktyna może dawać bardzo różne objawy, czasem takie, że byś w życiu nie pomyślała, że to od hormonów. Trzymam kciuki i nie daj się – będzie dobrze!