Kiedy efekty po Mirtagen?

Pierwsze efekty po Mirtagenie (mirtazapinie) można zauważyć po 1–2 tygodniach, ale pełne działanie leku zwykle rozwija się po 3–4 tygodniach regularnego stosowania.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/mirtagen/kiedy-efekty-po-mirtagen/

mam pytanie do osób, które biorą albo brały Mirtagen – kiedy zaczęliście czuć pierwsze efekty? Mam przepisane 15 mg na depresję z lękami i biorę dopiero kilka dni, ale na razie czuję tylko senność i dziwne sny. Czy to minie? Kiedy poczuliście jakąkolwiek poprawę? Będę wdzięczna za każde słowo, bo jestem trochę zagubiona..

Ja też przez to przechodziłam, więc dobrze Cię rozumiem. Mirtagen biorę od listopada, teraz mamy maj, więc trochę tego już za mną. Na początku też się czułam jak półprzytomna – spałam jak kłoda, a jak już się obudziłam, to miałam wrażenie, że żyję w jakimś śnie. Zero emocji, zero czegokolwiek. Ale powiem Ci tak: po dwóch tygodniach nagle coś jakby puściło. Nie było to jakieś bum, że z dnia na dzień skaczę z radości, ale przestałam płakać bez powodu, nie bałam się rano wstać z łóżka.

Największa zmiana? Przestałam analizować wszystko i przestałam się budzić z lękiem w brzuchu. Na sen też bardzo pomogło, bo wcześniej spałam po 2-3 godziny, a teraz przesypiam noc. Efekty przyszły stopniowo, tak po cichutku – ale przyszły. Teraz biorę 30 mg, i trzymam się całkiem nieźle. Nie poddawaj się po kilku dniach, to lek, który potrzebuje czasu. Wiem, że to niełatwe, ale cierpliwość tutaj naprawdę się opłaca.

Cześć kochana @reenatka , u mnie historia z Mirtagenem była długa i kręta, ale skończyła się dobrze. Po pierwsze: senność i dziwne sny to klasyka. Te sny miałam tak żywe, że budziłam się zmęczona, jakbym cały czas coś przeżywała. Ale to minęło po może 10 dniach. U mnie poprawa nastroju zaczęła się gdzieś po 3 tygodniach. Najpierw było tak, że już nie płakałam z byle powodu. Potem zaczęłam zauważać, że znowu chce mi się iść do sklepu, ugotować coś dobrego, wyjść z domu. A potem nagle zorientowałam się, że nie myślę już cały dzień o tym, że jestem do niczego.

To nie był cud z dnia na dzień, ale jak porównam siebie teraz z tą Jolą sprzed kilku miesięcy, to mam ochotę ją przytulić i powiedzieć: „poczekaj, jeszcze będzie dobrze”. Trzymam za Ciebie kciuki, nie odpuszczaj. I nie bój się pisać tu częściej, my tu wszyscy siebie rozumiemy bardziej niż niejeden lekarz.

Hej! Ja to miałam tak, że już po pierwszej tabletce przespałam całą noc – co wcześniej graniczyło z cudem. Ale na samopoczucie to czekałam… no tak z dwa, trzy tygodnie. Najpierw to się czułam jakby mi ktoś mózg w syropie utopił – taka ociężałość, wszystko zwolnione. Ale potem nagle złapałam się na tym, że nie boję się iść po dzieci do przedszkola, że nie mam ataku paniki w sklepie, że mogę posiedzieć chwilę sama bez czarnych myśli.

Nie jest idealnie, nie ma cudów – ale jest życie. Wcześniej to ja tylko wegetowałam. Teraz są dni, że się śmieję, że zrobię coś dla siebie, że nie czuję się pusta w środku. Więc tak, efekty są – tylko trzeba trochę przetrwać. I dobrze, że pytasz, bo pamiętam jak bardzo ja też wtedy potrzebowałam czyjegoś „będzie dobrze”.

Ja miałam bardzo podobnie jak Ty – pierwsze dni na Mirtagenie to była masakra. Cały czas spałam, miałam jakieś chore sny, miałam wrażenie, że jak się obudzę to nie wiem gdzie jestem. Ale wiesz co? Po tygodniu zaczęłam się budzić bez uczucia paniki. Potem przestałam płakać. Potem zaczęłam w pracy ogarniać rzeczy szybciej. I tak, krok po kroku, po 4 tygodniach dopiero poczułam, że wraca mi mój stary „ja”.

Do dziś pamiętam, jak w piątek poszłam na spacer po pracy i pierwszy raz od miesięcy poczułam zapach powietrza i nie myślałam o wszystkim, co złe. Wtedy zrozumiałam, że ten lek działa. Dziś już nie jestem na Mirtagenie, ale to był dla mnie taki „koło ratunkowe”, którego się złapałam, jak tonęłam. Trzymaj się, dziewczyno, dasz radę. To nie jest łatwa droga, ale jesteś na dobrej ścieżce.