Mam obfity okres po Proverze - Co zrobić?

Obfite krwawienie po odstawieniu Provery może wystąpić u niektórych kobiet. Jeśli krwawienie jest bardzo intensywne lub przedłuża się, warto skonsultować się z lekarzem.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/provera/mam-obfity-okres-po-proverze-co-zrobic

Brałam Proverę na uregulowanie okresu, bo mój cykl to był jakiś żart – raz 20 dni, raz 50, nigdy nie wiadomo, kiedy coś mnie zaskoczy. Lekarka powiedziała, że Provera ma mi pomóc i w sumie po pierwszym cyklu nawet się ucieszyłam, bo okres przyszedł równo jak w zegarku. Ale teraz… MASAKRA.

Zaczęłam krwawić jak z kranu. Normalnie myślałam, że przesadzają te kobiety, co piszą, że leje się strumieniami, ale teraz wiem, że to realne. Przepraszam za dosadność, ale zmieniam podpaski co godzinę, w nocy się budzę, bo przecieka. A ja nigdy tak nie miałam! Zawsze raczej skąpo, trzy-cztery dni i po sprawie, a teraz to już tydzień i końca nie widać. Jestem blada jak ściana, kręci mi się w głowie i naprawdę zaczynam się bać.

Czy któraś miała tak po Proverze? To przejdzie samo, czy ja się zaraz wykrwawię na śmierć?!

Jak przeczytałam Twój wpis, to jakbym widziała siebie sprzed paru miesięcy…

U mnie to wyglądało identycznie. Całe życie okresy jak zegarek, raczej krótkie, raczej normalne, a potem nagle bach – Provera i powódź stulecia. Pierwszy dzień jeszcze spoko, ale potem… dziewczyno, czułam się jak bohaterka taniego horroru. To był TEN moment, kiedy zaczęłam się zastanawiać, czy serio w organizmie jest tyle krwi, bo jakim cudem to się nie kończy?!

Najgorsze były noce – spałam na dwóch ręcznikach i mimo to rano wyglądało jak scena z „Dextera”. A w dzień? Zmieniałam podpaski tak często, że miałam ochotę w ogóle nie wychodzić z łazienki. W pracy? Koszmar. Raz wzięłam zapas podpasek, a i tak musiałam iść do drogerii po więcej. No mówię Ci – koszmar.

Najlepsze jest to, że w końcu zaczęłam googlować i wszędzie ludzie pisali, że to niby „normalne”, bo organizm musi się przestawić. Ale normalne to to na pewno nie było! Ja to przetrwałam tylko dlatego, że zaczęłam pić tony wody i wciągać czekoladę jak opętana, bo serio czułam, że zaraz zemdleję. Jak to się skończyło? Po jakichś 10 dniach (TAK, 10!!!) w końcu zaczęło słabnąć i od tamtej pory trochę się unormowało. Ale stracha miałam jak nigdy.

Więc trzymaj się, dziewczyno! To nie Ty jedna, to jakaś chora loteria hormonalna. Jak masz siłę, to wciskaj w siebie coś z żelazem, bo ja się po tym czułam jak duch i serio wyglądałam jakbym miała zaraz zniknąć. Daj znać, czy u Ciebie to się uspokaja, bo wiem, jak bardzo człowiek może wpaść w panikę…