Na wstępie muszę uczciwie powiedzieć: czeka Cię naprawdę ciężkie 16 tygodni (albo i dłużej). Nie ma co owijać w bawełnę – leczenie Aldarą potrafi dać w kość, fizycznie i psychicznie. Najważniejsza zasada, którą zrozumiałem po czasie: mniej znaczy więcej. Jeśli dasz za dużo kremu – będzie gorzej, nie lepiej. Brodawki zanim zaczną znikać, najpierw się zaostrzają – wyglądają jakby się powiększały, pojawiają się strupki, nadżerki. To znak, że organizm zaczyna je zwalczać.
Unikaj seksu za wszelką cenę. Piszę to, bo sam nie wytrzymałem – trzy razy w trakcie leczenia doszło do stosunku i potem cierpiałem przez rany i otarcia, które zrobiły się przez tarcie. Ból był nie do opisania. Jeśli naprawdę musisz, to może delikatna masturbacja bez podrażniania zmian – czasem się da, ale lepiej być ostrożnym.
Gdy pojawiły się owrzodzenia, bardzo pomogło mi Lignocainum 2% w żelu – miejscowo znieczula, wystarczy dosłownie kropla, żeby złagodzić ból. Staraj się też czyścić okolice 2 razy dziennie. Jeśli masz otwarte rany, polewaj je letnią lub lekko chłodną wodą, nawet jeśli piecze – lepiej znieść chwilowy dyskomfort niż złapać infekcję.
Jeśli naprawdę źle się dzieje – możesz przerwać leczenie na tydzień, pozwolić skórze się zregenerować, a potem kontynuować. Ja sam musiałem robić przerwy trzy razy z powodu bardzo bolesnych ran. To nic złego – skóra też potrzebuje czasu.
Na koniec chcę Ci powiedzieć jedno: nie poddawaj się. U mnie dopiero po 13 tygodniach zaczęło się dziać coś konkretnego. Teraz jestem przy 16. tygodniu i praktycznie wszystko zniknęło. To trudne, bolesne i wymaga cierpliwości, ale jeśli wytrwasz – naprawdę warto.