Brałam Amertil w dawce od 10 do 20 mg dziennie. Przez większość życia z nosa leciał mi przezroczysty płyn – dosłownie jak woda – i myślałam, że to po prostu „moja norma”. Dopiero alergolog zwrócił na to uwagę i dał mi Amertil do wypróbowania. Efekt? Po raz pierwszy w życiu zaczęłam mieć w nosie zwykłe, zaschnięte „gluty”, a nie tylko wieczne kapanie.
Ale to nie wszystko – lek pomógł mi też ograniczyć ataki egzemy. Odkąd go stosowałam, nie miałam nawrotów przez długi czas. Niestety, po odstawieniu wszystko wróciło z przytupem – nagły, silny nawrót egzemy, skóra mnie paliła i swędziała, ale po kilku dniach wszystko się uspokoiło i ustabilizowało.
Jeśli chodzi o skutki uboczne, to praktycznie ich nie było – jedynie lekka senność przez pierwsze dni, ale szybko przeszło. Dla mnie Amertil okazał się naprawdę dużą zmianą na plus.