Byłam już tak na dnie, że chciałam się poddać. Błagałam lekarza o pomoc, płakałam całymi dniami, nie mogłam wstać z łóżka, byłam przekonana, że umrę. Modliłam się, błagałam, żeby ktoś mi pomógł. Mój mąż i dzieci nie wiedzieli, co robić. Tkwiłam w czarnej dziurze, a on wciąż przepisywał mi te same, stare antydepresanty. Czułam się niewidzialna, jakby nikogo nie obchodziło, czy mnie jeszcze coś trzyma przy życiu.
W końcu zdecydowałam się zmienić lekarza. Nie wierzę, żeby temu poprzedniemu naprawdę zależało na moim życiu. Znalazłam w internecie inną poradnię i nowy lekarz zaproponował mi Brintellix – razem z terapią ketaminową. To był punkt zwrotny.
Wreszcie mogłam wstać z łóżka. Znowu zaczęłam chodzić do pracy, ugotować obiad, przeżyć dzień bez ciągłego płaczu. Jakby ktoś mnie wybudził z letargu, jakbym znowu była sobą. Jestem absolutnie przekonana, że gdybym wtedy nie zmieniła lekarza i nie trafiła na Brintellix, dziś by mnie tu nie było.