Brałam Diane-35 przez prawie 4 lata, bez żadnych przerw, regularnie, dzień w dzień. W ciążę oczywiście nie zaszłam, więc jeśli chodzi o antykoncepcję – działała u mnie bez zarzutu. A do tego cerę miałam przepiękną, taka gładka, zero krostek, żadnych niespodzianek – no bajka.
Przez cały ten czas bardzo dbałam o badania – co roku robiłam krew, mocz, cytologię, USG piersi i ginekologiczne. Tak po prostu dla spokoju ducha, bo wiedziałam, że to nie są tabletki z kategorii „lekkich”. I faktycznie – mniej więcej po dwóch latach zaczęłam czuć wątrobę, szczególnie po jakimś smażonym, ciężkostrawnym jedzeniu. Trochę też przytyłam, nie jakoś dramatycznie, ale coś tam się dołożyło. Mimo tego nie odstawiłam od razu, bo wciąż miałam w głowie, że cera i cykl są idealne, więc bilans zysków i strat wypadał jeszcze na plus.
Odstawiłam po 4 latach, bo po prostu zaczęłam myśleć o dziecku, a wcześniej gdzieś wyczytałam, że Diane to „mocne hormony” i że dobrze byłoby dać organizmowi z pół roku przerwy zanim się zacznie starać. Teraz już ponad 2 lata nie biorę, i mogę powiedzieć, że skutki odstawienia przyszły po czasie – tak 4-5 miesięcy po ostatniej tabletce.
Najpierw zaczęła się psuć cera – nie od razu, tylko tak powoli, jakby organizm się rozregulowywał. Potem doszły straszne bóle brzucha i krzyża podczas okresu, takie, że musiałam brać leki i zwijać się w koc. Nie schudłam nic a nic, mimo że miałam cichą nadzieję, że coś spadnie po odstawieniu hormonów. Piersi mi się też nie zmieniły – nie urosły, nie zmalały, u mnie były raczej neutralne pod tym względem. Na szczęście cykl został w miarę regularny, bo moje koleżanki to straszyły, że po odstawieniu tabletek to będzie horror: albo miesiączka co trzy miesiące, albo co dwa tygodnie, a ja na razie mam spokój.
Ale wiesz co jest najgorsze po odstawieniu? To, że jak brałam Diane, to byłam bardzo zdyscyplinowana – chodziłam do lekarza, robiłam badania, wszystko kontrolowałam. A teraz? Minęły ponad dwa lata, a ja nie byłam ani razu u ginekologa. Ciągle się zbieram, niby wiem, że powinnam, ale coś mnie zawsze powstrzymuje, i tak mijają miesiące. I mam przez to takie poczucie, że jednak te tabletki trzymały mnie w jakiejś regularności – nie tylko hormonalnej, ale też zdrowotnej, życiowej.
Więc tak z perspektywy – Diane działała super, ale trzeba ją brać świadomie, dbać o siebie w trakcie, a po odstawieniu być gotową, że organizm może nie wrócić od razu do równowagi. No i nie zapominać o wizytach u lekarza – ja sobie to ciągle powtarzam… tylko jakoś nie wychodzi. 