Miałam COVID kilka razy, ale przeszedł u mnie łagodnie. Grypy nie miałam od lat, aż do teraz. Zarówno ja, mój narzeczony, jak i dzieci, złapaliśmy grypę typu B. Troje z nas dostało Ebilfumin. Muszę przyznać, że to mała „cudowna” tabletka. Zanim zaczęłam ją przyjmować, chorowałam już od trzech czy czterech dni i w ogóle nie czułam poprawy. Byłam cała obolała, miałam ból głowy, kaszel, zatkany nos i gorączkę. Jako pierwsza z rodziny otrzymałam diagnozę i lek.
W ciągu 24 godzin od rozpoczęcia kuracji nie byłam jeszcze całkiem zdrowa, ale wreszcie mogłam wstać z łóżka i zacząć coś robić. Gorączka zniknęła, a bóle ciała znacznie się zmniejszyły. Po 48 godzinach byłam na nogach przez większość dnia i czułam się prawie normalnie. Lek pomógł również mojemu narzeczonemu i dziecku – oni także zaczęli odczuwać poprawę już po 24 godzinach. Co więcej, żadne z nas nie doświadczyło skutków ubocznych, o których czasami się mówi.
Nie rozumiem, jak to możliwe, że dla jednych ten lek jest jak cud, a dla innych okazuje się uciążliwy. Ja zdecydowanie polecam Ebilfumin i bez wahania sięgnęłabym po niego ponownie.