Jak oceniacie efekty stosowania Efectin ER i czy doświadczyliście jakichś skutków ubocznych? Wasze opinie mogą być cennym wsparciem dla osób zmagających się z depresją, zaburzeniami lękowymi lub napadami paniki, które rozważają stosowanie tego leku – każda historia ma znaczenie!
Niestety ten lek kompletnie się u mnie nie sprawdził. Został przepisany w celu złagodzenia objawów menopauzy. Musiałam go odstawić i skutki uboczne okazały się koszmarne — silne zawroty głowy i mdłości.
Mam teraz 76 lat, więc przynajmniej widać, że ten lek faktycznie trzymał mnie przy życiu. Biorę go praktycznie od samego początku, odkąd pojawił się na rynku. Dziś jestem na dawce podtrzymującej – 300 mg dziennie – i utrzymuję się na niej już od wielu, wielu lat. Oczywiście z biegiem czasu musiałam ją stopniowo zwiększać, żeby móc funkcjonować „normalnie”. Teraz, na tym etapie życia, bardzo chciałabym odstawić ten lek… ale sam pomysł mnie przeraża. Nawet nie jestem w stanie o tym spokojnie myśleć.
Jestem w okresie perimenopauzy i przechodziłam przez piekło – skrajne ataki lęku, epizody depresyjne i nadmierne zamartwianie się, które całkowicie odbierało mi sen. Moje myśli pędziły bez końca, nastrój zmieniał się co chwilę, a ja potrafiłam się rozpłakać dosłownie bez powodu. Lekarka przepisała mi ten lek Efectin ER i to było jak przełom – wszystko się zmieniło. Mój nastrój się ustabilizował, zniknęły myśli o katastrofach, które wcześniej nie dawały mi spokoju. Wreszcie przesypiam noce i po prostu czuję się o niebo lepiej. Jedyny minus to mniejsze libido, ale mam nadzieję, że z czasem to się unormuje.
Na początku skutki uboczne były straszne – naprawdę ciężkie do zniesienia. Ale potem zaczęło działać – na depresję, lęki i ataki paniki. Przez jakieś pięć lat było naprawdę dobrze. Później zaczęło działać coraz słabiej. Próbowałam odstawić Efectin ER i przejść na inne leki – różne SSRI i SNRI – i nic z tego. Nie jestem w stanie się od niego uwolnić, a jednocześnie on już ledwo co działa. Próbowałam też innych leków – przeciwpsychotycznych, mirtazapiny, Wellbutrinu – i nic, żaden z nich nie zadziałał. Efectin już tylko utrzymuje mnie na powierzchni, ale depresja i lęk znowu wracają. Może nie tak silne jak kiedyś, ale nadal mnie męczą. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ten lek jest koszmarnie trudny do odstawienia, a kiedy człowiek i tak czuje się źle i nie ma za bardzo alternatyw, to robi się z tego błędne koło.
Zaczęłam brać ten lek z powodu migren, depresji i natręctw (OCD). Zadziałał praktycznie od razu. Jestem na nim już ponad 15 lat. I teraz – szczerze? Boję się go odstawić. Leczona jestem też na nadciśnienie i jaskrę, a wiem, że to mogą być skutki uboczne długotrwałego stosowania Efectinu ER. Ale mimo wszystko – wolę już ten układ. Może mam inne problemy zdrowotne, ale przynajmniej żyję. Bez tego leku mogłoby mnie już dawno nie być.
Ogólnie jestem zachwycona tym lekiem – naprawdę! Jedyne, co mi doskwierało na początku, to delikatne problemy żołądkowe, ale szybko minęły. Od ponad roku walczyłam z tą konkretną fazą depresji i nic wcześniej nie działało na mnie tak, jak powinno. Dopiero teraz zaczynam znowu czuć się sobą. Jakbym powoli wracała do życia.
Nigdy, przenigdy nie bierzcie tego leku. Brałam go przez dziesięć lat. Przestał działać i postanowiłam, że chcę go odstawić – nie chciałam już dokładać kolejnych tabletek. Wszystko robiłam zgodnie z zaleceniami lekarzy, schodziłam z dawki powoli – cały proces trwał aż sześć miesięcy. Kiedy w końcu wzięłam ostatnią, minimalną porcję… po około dziesięciu godzinach byłam w najgorszym stanie w całym moim życiu. Wymiotowałam bez przerwy przez trzy dni. Nie byłam w stanie wypić nawet łyka wody i trafiłam na SOR. Lekarz w szpitalu powiedział mi tylko: „Większość ludzi nigdy z tego leku nie schodzi”. Miałam wybór – albo znowu go brać, albo to przecierpieć. Zdecydowałam się cierpieć.
Gdy w końcu mogłam jeść i pić, zaczęło się to, co ludzie nazywają „brain zaps” – jakby ktoś puszczał mi prąd przez mózg. Huśtawki nastrojów, drażliwość, niekontrolowany płacz. Wzrusza mnie do łez nawet samo wspomnienie. Brain zaps trwały u mnie przez rok, a pozostałe objawy zniknęły dopiero po sześciu miesiącach. Minęło już około osiem lat, odkąd przestałam brać Efectin ER, ale co jakiś czas sprawdzam, co się teraz o nim pisze. Pięć lat temu pojawiły się bardzo niepokojące informacje na jego temat, ale dziś wszystko jest zamiecione pod dywan. Teraz ledwie można znaleźć jakiekolwiek negatywne opinie. Mam wrażenie, że producent zrobił wszystko, żeby to zamaskować.