Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem kremu Emla w celu miejscowego znieczulenia skóry przed zabiegami medycznymi, takimi jak wkłucia igły, pobieranie krwi, znieczulenie tatuaży czy drobne procedury chirurgiczne? Czy zauważyliście skuteczne działanie znieczulające oraz jakie skutki uboczne wystąpiły podczas stosowania, na przykład podrażnienia skóry, zaczerwienienie czy reakcje alergiczne? Wasze opinie mogą być niezwykle pomocne dla osób rozważających zastosowanie tego preparatu lub borykających się z podobnymi wyzwaniami.
Podczas ostatniej sesji tatuażu zastosowałem krem Emla, co znacząco zmniejszyło odczuwany ból. Choć nie wyeliminował go całkowicie, dyskomfort był znacznie mniejszy i bardziej znośny. Nie zauważyłem żadnych skutków ubocznych, takich jak podrażnienia skóry czy reakcje alergiczne.
Używam Emla przed seksem i muszę powiedzieć, że to naprawdę działa rewelacyjnie. Teraz potrafię wytrzymać o wiele dłużej, dzięki czemu moja partnerka zawsze ma czas, żeby dojść do orgazmu, zanim ja skończę. To kompletnie zmieniło nasze życie seksualne – dużo mniej stresu, więcej przyjemności dla nas obojga.
Nakładam krem na żołądź penisa, mniej więcej 30 minut przed stosunkiem. Trzeba go dobrze wmasować w całą powierzchnię żołędzi – nie zostawiać żadnych „białych plam”. Minusem jest to, że przez pierwsze kilkanaście minut odczuwam mniejsze doznania, trochę jakby penis był lekko zdrętwiały, ale to właśnie pozwala mi utrzymać się tak długo.
Po ok. pół godzinie zabawy uczucie wraca, krem przestaje działać i wtedy mogę spokojnie dojść – bez nerwów, bez tego poczucia, że zaraz „będzie po wszystkim”. Dla mnie i mojej partnerki – mega zmiana na plus.
Miałam mieć wkłucie dożylnie do rezonansu z kontrastem i zażądałam, żeby użyli Emla. Krem został nałożony 1,5 godziny przed zabiegiem – i serio, praktycznie nic nie poczułam, jakby tej igły w ogóle nie było. Dla osoby, która ma fobię przed igłami, to różnica nie do opisania.
Teraz mam swoją zasadę: bez Emla nikt mnie nie dotyka. IV zakładają tylko wtedy i tam, gdzie ja powiem, albo po prostu wychodzę i dziękuję za współpracę. Nie ma zmiłuj. Ten krem to dla mnie game changer i już nigdy nie pozwolę sobie na jakikolwiek zabieg bez znieczulenia Emlą.
Dziś zrobiłam sobie pierwszy tatuaż w życiu. Rano czytałam komentarze o Emla, bo kupiłam ten krem znieczulający, ale byłam mega sceptyczna – mam paniczny lęk przed igłami i bałam się, że to w ogóle nie zadziała.
Ale muszę powiedzieć jedno: to było genialne. Na miejscu tatuatorka przetarła mi ramię i totalnie mnie to zaskoczyło – moja ręka była tak znieczulona, że dosłownie czułam się jak z gumy. Zaczęła tatuować, powiedziała, że już zrobiła pierwszą kreskę… a ja nie poczułam kompletnie nic. Słyszałam tylko ten charakterystyczny dźwięk maszyny i tyle.
Po ok. 40 minutach krem zaczął powoli przestawać działać, ale to nawet dobrze – miałam wrażenie, że dzięki temu moje ciało miało czas, żeby się oswoić z całą sytuacją. Gdy już coś zaczęłam czuć, tatuaż był prawie gotowy, więc dało się to spokojnie znieść. Serio – Emla uratowała mi skórę i psychikę tego dnia.
Mam fobię przed igłami i dla mnie jedyny sposób, żeby przetrwać pobieranie krwi, to właśnie krem Emla. Przez długi czas musiałam regularnie robić badania, bo miałam niedobory żelaza, i szczerze – gdyby nie ten krem, nie wiem, jak bym sobie poradziła. Dla mnie każda sytuacja, w której ktoś używa czegoś ostrego na moim ciele, to dosłownie koszmar. Na początku nie do końca wierzyłam, że ten krem faktycznie działa – mam tak, że wiele leków w przeszłości na mnie po prostu nie działało, więc i do Emla podchodziłam z dystansem. Ale okazało się, że to był prawdziwy ratunek. Dzięki niemu mogłam spokojnie iść na badania bez ataku paniki, bez płaczu, bez szarpaniny. Dla mnie – nieoceniona pomoc.
Byłam tak strasznie zestresowana przed badaniem krwi do pracy, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Zastosowałam Emla w grubej warstwie na obu zgięciach łokci – tak, żeby pielęgniarka mogła sobie wybrać, z której strony łatwiej znaleźć dobrą żyłę. I powiem jedno: nie poczułam kompletnie nic! Jedyne, co dało się odczuć, to chłód po przetarciu alkoholem – ale samego ukłucia w ogóle nie było czuć. Żadnego uszczypnięcia, żadnego bólu, jakby igły nie było. Dla osób z fobią przed igłami to jest po prostu zbawienie. Serio, polecam każdemu, kto boi się pobierania krwi – Emla robi robotę.
Uwielbiam ten krem. Używam Emla podczas 5-godzinnej sesji tatuażu – jestem właśnie w połowie i serio, to działa świetnie. Przez pierwszą godzinę ręka była całkowicie zdrętwiała, zero bólu, zero dyskomfortu. Później działanie trochę słabnie, ale nadal jest całkowicie do wytrzymania. Siedzę spokojnie, zrelaksowana, a tatuatorka robi swoje – igła wjeżdża w skórę, a ja praktycznie tego nie czuję. Dla mnie to ogromna różnica, bo wcześniej nawet krótsze sesje były męką. Teraz czuję się komfortowo i na luzie.
Używam Emla razem z dermarollerem i muszę przyznać – to najlepsza rzecz, jaką mogłam odkryć. Nakładam cienką warstwę kremu na skórę, przykrywam folią spożywczą i zostawiam na 60 minut przed zabiegiem.
Efekt? Skóra całkowicie zdrętwiała, nie czuję absolutnie nic – nawet igieł 1,5 mm. Dzięki temu cała sesja trwa teraz 5 minut zamiast 30, bo wcześniej musiałam co chwilę przerywać z bólu. Teraz lecę równo po całej powierzchni i mam to z głowy.
Uwielbiam ten produkt! Jestem osobą z gigantyczną fobią przed igłami – dosłownie nie robiłam żadnych badań, wolałam żyć z bólem i udawać, że nic się nie dzieje, aż raz omal nie umarłam przez zapalenie płuc. Próbowali na mnie różnych rzeczy – spraye mrożące, zimne okłady – nic nie działało. Ze stresu żyły się zapadały, serce waliło jak szalone, a ja miałam ochotę uciekać. Teraz muszę regularnie robić badania krwi i nie byłabym w stanie tego znieść bez Emla. Ten krem to jedyna rzecz, która naprawdę działa – pozwala mi spokojnie przejść przez coś, co kiedyś było koszmarem. Bez niego po prostu by się nie dało.
Emla zadziała… ale tylko na krótko! Po nałożeniu trzeba odczekać nawet 2 godziny, żeby efekt był naprawdę mocny, ale potem masz jakieś 30–40 minut porządnego znieczulenia – i tyle. Nie licz na więcej. Jeśli chcesz użyć Emla do tatuażu – i mówimy o czymś większym niż mały wzorek wielkości dłoni – to niestety, możesz się rozczarować. Mały motylek na ramieniu? Jasne, Emla się sprawdzi i będzie super. Ale jak planujesz duży projekt na żebrach czy udzie, to lepiej się przygotuj na ból, łzy i mdłości, bo krem nie ogarnie tak dużej powierzchni i długiego czasu tatuowania.
Nie wiem też, czy można bezpiecznie reaplikować Emla w trakcie sesji – to może być ryzykowne, zwłaszcza na uszkodzonej już skórze. I co najgorsze – jak zacznie wracać ból, a tatuaż wciąż będzie w połowie, to twój mózg oszaleje. Ból po przełamanym znieczuleniu jest odczuwalny dużo intensywniej, jakby wszystko było spotęgowane x7. Więc jak planujesz coś większego – lepiej znieść cały ból od początku, niż najpierw mieć ulgę, a potem koszmarne zderzenie z rzeczywistością.
Dziś spróbowałem Emla po raz pierwszy w celach intymnych, żeby poradzić sobie z przedwczesnym wytryskiem – i szczerze? Nie mogę uwierzyć w efekty. Udało mi się wytrzymać ponad godzinę, co wcześniej było totalnie nie do pomyślenia.
To była kompletna rewolucja w moim życiu seksualnym – zero stresu, więcej kontroli, więcej przyjemności i dla mnie, i dla partnerki. Pierwszy raz od dawna czułem się naprawdę pewnie i spokojnie. Jeśli ktoś ma podobny problem – warto spróbować, bo zmiana może być naprawdę ogromna.