Moja średnia – Zosia – miała dosłownie to samo. Najpierw małe czerwone krostki na policzku, potem się to rozlazło, zrobiło się żółtawe i zaczęło sączyć. W przedszkolu pielęgniarka tylko rozłożyła ręce, a w przychodni lekarka od razu stwierdziła: liszajec zakaźny.
Dostałyśmy wtedy właśnie Fucibet Lipid. I powiem Ci, że chociaż z początku się bałam, to teraz wiem, że to była najlepsza decyzja. Ja jestem z tych matek, co najchętniej wszystko by leczyły miodem i aloesem, ale jak skóra dziecka wygląda jak po oparzeniu i się to tylko pogarsza z dnia na dzień, to nie ma co kombinować.
Fucibet Lipid podziałał w 2 dni – dwa dni! – i zmiana przestała się sączyć, zrobił się strup, a Zosia przestała płakać, że ją szczypie i swędzi. Smarowałam cienką warstwą tylko to miejsce, dwa razy dziennie. Efekt – rewelacja. Po tygodniu skóra się wygoiła. Zostało lekkie przebarwienie, ale i to zeszło po czasie.
Wiem, że dużo się mówi o tym, że sterydy złe, że się skóra niszczy i w ogóle, ale lekarz mi tłumaczył, że krótkie stosowanie, na konkretną zmianę, w kontrolowany sposób, to nie powód do paniki. A tu jeszcze masz dodatek lipidowy – więc skóra się nie wysusza aż tak bardzo jak po zwykłych sterydach.
Teraz zawsze mam tubkę w lodówce, tak awaryjnie. Bo jak coś się pojawi, co wygląda podejrzanie i już wiem, że to nie zwykły wyprysk, tylko coś paskudniejszego, to wiem, czym to opanować zanim się rozlezie.