Opinie Infectoscab 5%

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem kremu Infectoscab 5%? Czy zauważyliście poprawę w leczeniu świerzbu, takie jak ustąpienie świądu i zmian skórnych? Czy wystąpiły u Was jakieś skutki uboczne, na przykład podrażnienie skóry, zaczerwienienie czy pieczenie w miejscu aplikacji? Wasze opinie mogą być cennym wsparciem dla osób rozważających terapię tym lekiem – każda historia ma znaczenie!

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Miałam świerzb kilka razy, niestety głównie przez podróże. Infectoscab 5% jest łatwy w użyciu, ale żeby leczenie było skuteczne, trzeba dokładnie zdezynfekować wszystkie powierzchnie, z którymi miało się kontakt. Należy odkurzyć meble, wyprać całą pościel w gorącej wodzie z dodatkiem wybielacza (lub środka bezpiecznego dla kolorów) oraz detergentu. Ubrania i buty – jeśli masz wątpliwości, lepiej je wyrzucić. Ważne jest też, aby wszyscy domownicy przeszli leczenie lub przynajmniej obserwowali się pod kątem objawów.

Miałam bardzo ciężki przypadek – przez kilka miesięcy myślałam, że to ukąszenia, które pojawiały się wszędzie. W końcu zaczęłam szukać informacji i doszłam do wniosku, że to świerzb. Poszłam do lekarza, diagnoza się potwierdziła i rozpoczęłam leczenie Infectoscabem (permetryną). W teorii jedna aplikacja powinna rozwiązać problem, ale wcale tak nie było. Pierwsza aplikacja nic nie dała! Druga, po kilku dniach, przyniosła ulgę w swędzeniu, ale ostatecznie potrzebowałam aż sześciu aplikacji na całe ciało w ciągu miesiąca, by pozbyć się większości pasożytów. Dopiero dodatkowa kuracja iwermektyną przez dwa tygodnie całkowicie je wyeliminowała. Moim zdaniem trzeba stosować obie te metody. Inne sposoby były jeszcze mniej skuteczne, więc warto uzbroić się w cierpliwość i trzymać się tego leczenia.

Minęły już 3 miesiące od skutecznego wyleczenia mojego świerzbu, więc chciałem podzielić się swoimi doświadczeniami dotyczącymi leczenia oraz tym, czego można się spodziewać po skutecznej terapii, zwłaszcza w kontekście tzw. zespołu “post scabies”. Dla kontekstu: od ponad 3 miesięcy nie mam żadnej aktywnej wysypki świerzbowcowej, od około 2 miesięcy nie doświadczam swędzenia, nowych zmian skórnych ani objawów “post scabies”, a dermatolog potwierdził moje wyleczenie trzykrotnie, dwa razy poprzez test zeskrobinowy. Czuję się świetnie i moje życie wróciło do normy.

Najprawdopodobniej zaraziłem się podczas strzyżenia u fryzjera. Podejrzewam, że osoba z aktywnym świerzbem korzystała ze stołka przede mną i roztocza przeszły na mnie podczas 45-minutowego siedzenia na nim. Mój dermatolog uważa, że mogło to być równie dobrze przez pelerynę fryzjerską lub kontakt z fryzjerem, który mógł nie wiedzieć, że sam ma świerzb.

Nie zawsze da się jednoznacznie ustalić, jak doszło do zakażenia, ale jestem niemal pewien, że to stało się w ten sposób, ponieważ od tygodni nie wychodziłem z domu (praca zdalna) ani przed, ani po wizycie u fryzjera. Mieszkam sam i praktycznie nie miałem innych okazji do kontaktu z osobą zakażoną lub zakażonymi przedmiotami.

Objawy zaczęły się pojawiać po około 4 tygodniach od zakażenia. Najpierw wysypka pojawiła się na łokciach, potem przeniosła się na ręce, ramiona, nogi, stopy i pośladki. Rozprzestrzenianie się zmian skórnych trwało około 10 dni, każdego dnia pojawiały się na kolejnych częściach ciała.

Nigdy nie miałem świerzbu na torsie, plecach, genitaliach, szyi ani na głowie. Swędzenie było intensywne i uciążliwe, dużo gorsze niż wszystko, czego doświadczałem w życiu, w tym np. zatrucie bluszczem.

Poszedłem do dermatologa, który wykonał test zeskrobinowy i potwierdził obecność jaj oraz odchodów roztoczy pod mikroskopem.

Test zeskrobinowy to prawdopodobnie najpewniejszy sposób diagnozy, więc jeśli podejrzewasz u siebie świerzb, koniecznie odwiedź dermatologa i poproś o badanie pod mikroskopem. Jeśli lekarz nie chce go wykonać, nalegaj lub znajdź innego specjalistę. To kluczowy krok w leczeniu.

Zostałem przepisany na krem Infectoscab (permetryna 5%), który stosowałem dwukrotnie na całe ciało (z wyjątkiem głowy, ale łącznie z szyją i uszami), w odstępie 7 dni. Każda aplikacja pozostawała na skórze przez 16 godzin przed zmyciem.

Mimo że są przypadki odporności na permetrynę, a u niektórych osób może nie być skuteczna, wierzę, że przy prawidłowym stosowaniu jest skuteczna dla większości ludzi. Mój dermatolog powiedział mi, że w 99% przypadków świerzb udaje się wyleczyć tym lekiem, pod warunkiem stosowania odpowiednich praktyk higienicznych.

Jednym z kluczowych kroków w leczeniu jest dokładna dezynfekcja otoczenia. Prawdopodobnie przesadziłem, ale wolałem nie ryzykować:

  • Wyrzuciłem kanapę, poduszki, pościel oraz klawiaturę, myszkę i fotel komputerowy, których używałem w czasie zakażenia.
  • Następnego dnia po pierwszym leczeniu pozbyłem się materaca i rozpocząłem intensywne sprzątanie.
  • Wszystkie powierzchnie (podłogi, blaty, toalety, umywalki, prysznic, wannę) dezynfekowałem wybielaczem.
  • Ubrania i pościel prałem w gorącej wodzie z wybielaczem i suszyłem w wysokiej temperaturze.
  • Przechowywałem ubrania w workach przez kilka tygodni, żeby mieć pewność, że żadne roztocza nie przeżyją.

Miesiąc po leczeniu czułem się dobrze, choć miałem lekkie swędzenie i kilka czerwonych plamek. Dwa tygodnie później pojawiły się czerwone krostki na dłoniach, które wyglądały jak wysypka świerzbowa, ale prawie nie swędziały. Dermatolog ponownie wykonał test i stwierdził, że to wyprysk potnicowy, reakcja alergiczna na świerzb i permetrynę. Po kilku tygodniach wszystko zniknęło.

Podsumowując:

  • Infectoscab zadziałał po 2 aplikacjach.
  • Pełne wyleczenie trwało około 3 tygodni.
  • Objawy “post scabies” ustępowały stopniowo przez 2 miesiące.
  • Higiena i dezynfekcja to klucz.

Zdjęcie efektów przed i po.

Mam nadzieję, że komuś to pomoże!

Zostałam błędnie zdiagnozowana przez dermatologa ponad pięć miesięcy temu. Na początku uznała, że to tylko sucha skóra. SUCHA SKÓRA! Przy kolejnej wizycie stwierdziła, że to egzema, po czym przepisała mi krem, który miał „rozwiązać problem” w ciągu dwóch tygodni.

Miesiąc później wróciłam, pokazując wysypkę, grudki, czarne kropki i krostki na dłoniach i całym ciele. Nawet na mnie nie spojrzała – tylko zbyła mnie uśmiechem i powtórzyła, że to egzema. Wróciłam jeszcze kilka razy i za każdym razem dostawałam kolejne maści na egzemę i łuszczycę. Beznadzieja!

Postanowiłam skonsultować się z innym dermatologiem. I co? Ten też nie rozpoznał świerzbu. Pół roku męki, swędzenia, irytacji, a lekarze, którzy zarabiają grube pieniądze, nie potrafili postawić prostej diagnozy. CYRK!

W końcu sama musiałam się zdiagnozować – po miesiącach codziennych poszukiwań w sieci to JA zrobiłam ich robotę. Zaczęłam stosować Infectoscab, która trochę pomogła, ale nadal nie wyeliminowała pasożytów całkowicie.

I co najlepsze? Gdyby od początku postawiono właściwą diagnozę, prawdopodobnie jedna kuracja by wystarczyła i miałabym ten koszmar z głowy. Ale nie! Przez ich niekompetencję i zmarnowane miesiące teraz zapowiada się druga seria leczenia. Totalna porażka systemu!

To, co przeszłam, to totalny absurd. Lekarze zawodzą na całej linii, a pacjent zostaje sam ze swoim problemem.

Roztocza świerzbu składają jaja, które wylęgają się po 3-4 dniach, a dojrzewają do postaci dorosłej w ciągu 14 dni. Infectoscab nie zabija jaj, więc kiedy go stosujesz, eliminuje wszystko oprócz jaj.

Dlatego trzeba ponownie nałożyć lek po 7 dniach, gdy wszystkie jaja powinny się już wykluć, ale zanim larwy dorosną i zaczną składać kolejne jaja. Jeśli pominiesz ten etap, cykl zacznie się od nowa i leczenie będzie nieskuteczne.

Ja złapałam odmianę roztocza wywołującą objawy podobne do świerzbu – Bryobia. Odkryłam je w wannie po każdej kąpieli w słonej wodzie. Miałam objawy świerzbu norweskiego, dlatego po kąpieli mogłam zobaczyć te pasożyty w wodzie.

Były jeszcze gorsze niż świerzb – ich jaja mogą pozostawać uśpione w skórze przez wiele miesięcy. Na dodatek roztocza szybko uodparniają się na trucizny. W pewnym momencie stosowałam 28% permetrynę, a mimo to nie udało mi się ich zabić.

Nie mam pojęcia, skąd złapałam świerzb, bo objawy mogą pojawić się dopiero po 6 tygodniach. Kiedy już zaczęło swędzieć, w ciągu półtora tygodnia zmiany pojawiły się na dłoniach, pachach, plecach, brzuchu, udach i stopach. Poszłam na SOR, bo był weekend, a swędzenie doprowadzało mnie do szału. Już na wejściu pielęgniarka powiedziała, że wygląda to na świerzb, i odesłała mnie do poczekalni. Po około 20 minutach wezwano mnie z powrotem – ale tylko po receptę na permetrynę.

Następnego dnia wykupiłam lek, ale musiałam go zastosować dopiero przed snem. Miałam dużą tubkę, a aplikację trzeba było wykonać pod prysznicem. Po nałożeniu kremu należało się delikatnie osuszyć, żeby nie usunąć leku. Zalecono mi pozostawienie go na 12-14 godzin. Po dwóch dniach po świerzbie nie było śladu.