Przypadek swierzba to nie jest prosta sprawa. Ogólnie uważam, że leczenie to nie krótkotrwały incydent polegający na nasmarowaniu się permetryną w odstępie 14 dni lub wzięcie iwermektyny i wsio po kłopocie ( tak myślą tylko lekarza lub ludzie nie miejący z tym doświadczenia.
Borykem się z tym nie od dziś i wiem jak to jest, początki wydają się proste i obiecujące .. permetryna posmarowany wyleczony ( troszeczkę tam w domu posprzątał i zadowolony) … Oj nie.. to tylko pozory, ten “pajęczak” tak go będę nazywał tego jego mościa z grupy roztoczy jest wszędzie ( wszędzie tam gdzie byliście i co kolwiek dotykaliście :
- Łózko, poduszki pościele, kołdry itd.
- Piloty, telefony, klawiatura, myszka, sztućce, kubki, talerze itd
- Wykłądziny, dywany, ręczniki, buty, skarpety, ciuchy, czapki itd
- W samodzchodzie, siedzenia, tapicerka, bagażnik, itd
- Zasłony, rolety, firanki..
- WSZĘDZIE…
Jest praktycznie w całym domu i waszym otoczeniu, jest na wszystkim czego dotykacie ale powiecie no jak… przecież żyje 3 dni bez żywiciela…! no niestety uważam, że tak nie jest wystarczy, że ma dobre warunki ( odpowiednia wilgotność i temperatura i spokojnie 3 -4tyg. pociągnie) przy spadku temperatury spada jego prędkość rozmnażania tzn. larwa wylęga się później, później przechodzi etapy rozwoju… wszystko dostosowuje się do warunków (jajo/larwa/nimfa/profonimfa/deutonimfa/dorosły osobnik.
To można powiedzieć …no tak popryskam wszystko permetryną i gotowe.. owszem, też tak myślałem i tak robiłem. Na początku wszystko jest ok, niby działa instruzów coraz to mniej.. ale wciąż jak by gryzło, swędziało, czasem coś zakuje w skórze jak by wbijali szpilki, to tuu to tam…Osoba z zewnątrz powie aaa każdego czasem zaswędzi, owszem.. czasem tak ale nie co 1-2-5-10 min. i nie w ten sposób, że czujemy jak by coś chodziło, myszkowało, zakuło ( tak ukucie to takie specyficzne… jak by wbijanie szpilki, dla mnie to ewidentny objaw “pajęczaka”) bardzo dobrze, to wszystko się odczuwa w miejscach gdzie skóra jest wyjątkowo cienka np. twarz.
Dodatkowo co 2 tyg. mamy nasilenie ( u mnie tak jest co bite 2 tygodnie nowe osobniki na ciele robią sobie żerowisko i wtedy jest najgorzej).
Chyba zapomniałem wspomnieć, że tak mniej więcej 10 no może 12 pokolenie potrafi się już udopornić na stosowane przez nas leki (poprzez np. Zwiększona ekspresja enzymów detoksyfikacyjnych, jak glutation-transferazy (GST), które mogą neutralizować działanie pestycydów/leków lub Wzrost ekspresji białek transportujących leki, takich jak P-glikoproteina (część układu ABC transporterów), co może odprowadzać lek z komórek pasożyta i obniżać jego skuteczność.
No ale przecież lekarz Ci tego nie powie… bo skąd ma wiedzieć, przecież jego nie swędzi więc się nad tym nie rozczula..
W moim przypadku permetryna po około 8 miesiącach stosowania (mówie już o dawkach typu 30% steżenia) jest całkowicie nieskuteczna. Większych dawek nie stosowałem bo uznałem za bezcelowe.
Iwermektyna jak by też “straciła” na mocy..
Skuteczne są na tę chwile:
Kwas octowy 15-20% ( w ogólnodostępnych źródłach uznawany za całkowicie nieskuteczny) a pomoga … dziwne co ? jest tylko jedno ale… ile wytrzymacie takiego kwasu ? no ja powiem tak… ciężko jest stosować to na całe ciało
Wodorotlenek potasu 5-10% ( to jest mistrz nad mistrzami, wypala wszystko.. i to dosłownie, po tym macie poparzenia skóry ( robią się bomble podchodzące surowicą) poprosty typowe oparzenie chemiczne jendak “pajęczaka” też boli i w tym miejscu macie “czysto”.
Maść wilkinsona jest mało skuteczna w formie “zabijania” jednak działa jakby odstraszająco .. “pajęczak” nie “wierci się tak intensywnie” co oznacza, że środowisko siarkowo-dziegniecowe nie zabardzo mu pasuje.
olejki typu drzewa herbacianego, gożdzikowe itd. raczej są dla niego neutralne, nie zauważyłem jakiejś poprawy po ich stosowaniu.
Podsumowując moje wywody bo zakrawają o esej..
Staraj się przebywać w środowisku “suchym” i chłodnym
Nie rób sobie relaksujących kąpilei bo dla niego to woda na młyn ( chyba, że robisz kąpiel 60C z solą morską w stężeniu takim, że palce wysychają na samą myśl to w porządku..)
Myj się szybko w letniej wodzie i zaraz osuszaj (ręcznik przed wycieraniem i po dezynfekcja)
Często zmieniaj ubrania i dezynfekuj je np. wodorotlenkiem potasu
Dezynfekuj wszystko co możesz
Leki z czasem przestaną być “tak” skuteczne jak na początku więc działaj sprawnie..
Przekonaj “całą rodzinę” do leczenia.. to słowo klucz, bez tego możesz się leczyć do końca życia, wystarczy, że osoba w otoczeniu będzie nosicielem bez objawów widocznych ( wiem o czym mówię, u niektórych prawie w ogóle nie widać nic na skórze).
Nie wierz, że po wyleczeniu dalej cię swędzi i jest to “ odpowiedź" skóry na leczenie … to bzdura po prostu wciąż masz infekcję a lekarz Ci nie wierzy ( spokojnie mnie też nie wierzył i proponował wizytę u takiego Pana, który siedzi z notatnikiem i pyta o dziwne rzeczy..) nawiasem mówiąc .. jak lekarz czegoś nie rozumie tzn. że tego nie ma i wypycha do psychatry , fajnie co zamist się dokształcić…
Jeśli macie infekcję przez bardzo długi czas to może się okazać, że wasza skóra nie daje jednoznacznych odpowiedzi tzn. nie macie typowych bombli/krost i nie widać typowych kanałów.. U mnie jest tak, że ktoś z zewnątrz powie.. zdrowy… jednak “Jednak” jak się dobrze przyjżycie (proponuje podejrzane miejsce mocno mocno mocno posmarować kwasem octoym i mocno mocno wcierać przez ok 5 min aż będzie zęby zagryzać) sami zobaczycie “co się ukaże “tak.., zobaczycie piękne “norki” tam gdzie sobie “pajęczak” żeruje.. Bez wstępnego posmarowania kwasem tego nie będzie widac…
To chyba tyle.. mam nadzieje, że komuś przyda się wiedza, którą zdobyłem na przestrzeni ok roku.
Pozdrawiam.