Zostałam błędnie zdiagnozowana przez dermatologa ponad pięć miesięcy temu. Na początku uznała, że to tylko sucha skóra. SUCHA SKÓRA! Przy kolejnej wizycie stwierdziła, że to egzema, po czym przepisała mi krem, który miał „rozwiązać problem” w ciągu dwóch tygodni.
Miesiąc później wróciłam, pokazując wysypkę, grudki, czarne kropki i krostki na dłoniach i całym ciele. Nawet na mnie nie spojrzała – tylko zbyła mnie uśmiechem i powtórzyła, że to egzema. Wróciłam jeszcze kilka razy i za każdym razem dostawałam kolejne maści na egzemę i łuszczycę. Beznadzieja!
Postanowiłam skonsultować się z innym dermatologiem. I co? Ten też nie rozpoznał świerzbu. Pół roku męki, swędzenia, irytacji, a lekarze, którzy zarabiają grube pieniądze, nie potrafili postawić prostej diagnozy. CYRK!
W końcu sama musiałam się zdiagnozować – po miesiącach codziennych poszukiwań w sieci to JA zrobiłam ich robotę. Zaczęłam stosować Infectoscab, która trochę pomogła, ale nadal nie wyeliminowała pasożytów całkowicie.
I co najlepsze? Gdyby od początku postawiono właściwą diagnozę, prawdopodobnie jedna kuracja by wystarczyła i miałabym ten koszmar z głowy. Ale nie! Przez ich niekompetencję i zmarnowane miesiące teraz zapowiada się druga seria leczenia. Totalna porażka systemu!
To, co przeszłam, to totalny absurd. Lekarze zawodzą na całej linii, a pacjent zostaje sam ze swoim problemem.